Mogłoby się wydawać, że obyczajowy konserwatyzm części posłów PO to woda na młyn Ruchu Palikota. Tymczasem sondaże już od dłuższego czasu pokazują, że poparcie dla tego ugrupowania spada. Dlaczego tak się dzieje?
– Palikot jest ofiarą “huraoptymistycznego” myślenia. Boleśnie przekonuje się o tym, że do sejmu łatwiej jest wejść, niż się w nim utrzymać – ocenia prof. Wawrzyniec Konarski z Uniwersytetu Jagielońskiego. W rozmowie z naTemat.pl podkreśla, że lider RP za bardzo uwierzył w swoją gwiazdę i nie zadbał o rozbudowę politycznego zaplecza partii. – Politycy Ruchu Palikota stale miotają się między lewicą a liberalizmem, co powoduje, że ich wyborcy czują się coraz bardziej zdezorientowani – ocenia z kolei socjolog, dr Julian Kutyła.
Partia byłego polityka PO weszła do parlamentu głosząc takie hasła, jak rozdział państwa od Kościoła, walka z biurokracją, promowanie przedsiębiorczości i liberalizm obyczajowy, który wyrażał się m.in. w poglądach na aborcję, in vitro i miękkie narkotyki. Z ostatniego badania TNS OBOP wynika, że Ruch Palikota ma 5% poparcia, czyli mniej więcej dwa razy mniej, niż gdy przed rokiem jako “trzecia siła” wchodził do sejmu. Czy taki wynik to tylko efekt błędów i potknięć partii? A może w Polsce nie ma już po prostu zapotrzebowania na takie ugrupowanie, jak Ruch Palikota?
– Palikot pod pewnym względem przypomina Donalda Tuska – obaj ze względu na swoją dominującą osobowość nie mają wokół siebie ludzi, którzy byliby dla nich solidnym zapleczem. Tusk ich starał się ich zmarginalizować, aby pozbyć się pretendentów do władzy, a Palikotowi tak naprawdę nigdy nie udało się ich zgromadzić – ocenia prof. Wawrzyniec Konarski. Twierdzi, że z otoczenia Palikota pozytywnie wyróżnia się jedynie Andrzej Rozenek, podczas gdy reszta polityków nie ma żadnego potencjału, aby przyciągać wyborców.
– Palikot nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań, bo jest politykiem nie do końca poważnym – mówi z kolei prof. Henryk Domański. Wawrzyniec Konarski w rozmowie ze mną użył nawet sformułowania, że RP to “partia happeningów”, które nie zawsze się udają, w związku czym ugrupowanie nie ma szans na trwały wzrost poparcia. Dodaje też, że partia Janusza Palikota nie umiała w ciągu roku mijającego od wyborów przekonać nikogo, że ma strategiczną wizję swojej działalności i spójne poglądy.
Z kolei Tomasz Żukowski w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl poddał w wątpliwość istnienie społecznej bazy dla Ruchu Palikota, twierdząc, że wyborczy sukces zawdzięcza ona głównie wsparciu mediów i licznych autorytetów. Dodał, że wkrótce rzeczywistość zweryfikowała poziom autentycznego poparcia dla Ruchu i partia Palikota zaczęła tracić wyborców:
Czy może to oznaczać, że rzeczywiście polscy wyborcy są po prostu konserwatywni i partie lansujące postulaty takie jak legalizacja marihuany i aborcji są skazane na porażkę? I czy na polskiej scenie politycznej nie ma miejsca dla lewicowych ugrupowań? – Społeczna baza dla ruchów akcentujących takie problemy, jak wolność obyczajowa, przyzwolenie na aborcję czy szerzej, wolność jednostki, stale się poszerza – twierdzi prof. Domański. – Takie tendencje, choć powoli, stale napływają do nas z Zachodu. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych dezaprobata dla seksu przedmałżeńskiego czy związków homoseksualnych była na zdecydowanie niższym poziomie – dodaje socjolog. Dr Julian Kutyła przypomina z kolei o tym, że deklarowane przez Polaków konserwatywne poglądy bardzo często nie idą w parze z życiową praktyką. – Wiele osób definiuje się jako wierzące i konserwatywne, ale na co dzień wcale nie przestrzega credo – zauważa.
Prof. Konarski twierdzi z kolei, że obecny skład parlamentu nie odzwierciedla przekonań całego społeczeństwa. – Przy absencji wyborczej sięgającej 50% należy zakładać, że ok. połowa Polaków nie znajduje w tym Sejmie godnych reprezentantów. Intuicja podpowiada mi, że wśród tej części społeczeństwa może być wiele osób o “roszczeniowym” stosunku do państwa. Mogą to być potencjalni wyborcy lewicy – twierdzi. Dodaje jednak, że “udawany lewicowiec” Palikot oraz “lewicowe z nazwy” SLD nie są w stanie zagospodarować tej części elektoratu i skupiają się raczej na nieudolnych próbach obrony obecnego “stanu posiadania”.
Dr. Ewa Pietrzyk-Zieniewicz z Instytutu Nauk Politycznych UW twierdzi, że ostatnie sejmowe głosowanie jest niemal gwarancją powrotu do debaty publicznej sprawy aborcji. Dodaje też, że Ruch Palikota może w dyskusji na ten temat upatrywać swojej szansy. – Palikot istnieje głównie przez “głośne”, medialne tematy, takie jak aborcja lub in vitro. Spodziewam się więc ofensywy z jego strony. RP będzie starał się kreować na obrońcę “otwartego” światopoglądu i głos młodego pokolenia. Nie jestem jednak pewna, czy nawet takie działania będą w stanie przysporzyć mu nowych zwolenników – ocenia Dr. Ewa Pietrzyk-Zieniewicz.
Reklama.
prof. Henryk Domański
socjolog
Palikot nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań, bo jest politykiem nie do końca poważnym.
Tomasz Żukowski
wywiad dla portalu wPolityce.pl
Ruch Palikota uaktywnił ponownie grupę rozczarowanych zwolenników Platformy, a także przejął część elektoratu SLD. Już jako "trzecia siła" Palikot zyskiwał nadal, już po wyborach, kosztem PO. Impet jego partii skończył się jednak po nieudanej próbie usunięcia krzyża z sali Sejmu. Napotkało to na tak silny opór opinii publicznej, że wymarzony przez sporą część establishmentu projekt "skokowej sekularyzacji" został odłożony. CZYTAJ WIĘCEJ