
Marek Sawicki w porannej audycji RMF FM namawiał Roberta Mazurka do przeprowadzki na wieś. A na koniec dyskusji polityk PSL zaprosił dziennikarza na grilla.
REKLAMA
Już na początku rozmowy Robert Mazurek zapytał Marka Sawickiego, co słychać na wsi. – Od godziny czwartej, od świtania ptaki śpiewają, żurawie krzyczą, bociany jajka zniosły, a w siedlisku, w gospodarstwie zadomowiła się w tym roku pójdźka, bardzo rzadka, mała sówka – opowiadał ze szczegółami polityk.
Nawiązań do przyrody w porannej audycji nie brakowało. Doszło do tego, że poseł opowiadał, jak wygląda życie u niego na wsi w Sawicach.
– U mnie we wsi jest 6-7 opuszczonych siedlisk, zapraszam. To jest niespełna 120 km od Warszawy, panie redaktorze, można kupić takie siedlisko, rewitalizować i słuchać porannej muzyki wspaniałych ptaków – zachwalał parlamentarzysta. – Niech mnie pan nie kusi, bo jeszcze będziemy sąsiadami – odparł na to Mazurek.
Sawicki kontynuował jednak przyrodniczy wątek. – Przyroda przepiękna. Zalew, rybki można połowić. Wszystko na miejscu, las bliziutko. Łosie, dziki, jelenie, sarny, to wszystko na wyciągnięcie ręki, nawet bez lornetki dobrze widać, bo blisko podchodzą – przekonywał.
Prowadzący audycję stwierdził po tym, że w Warszawie też jest sporo łosi. – W Warszawie są nie tylko łosie, ale też dziki. Barany i łosie to niestety powszechne zwierzęta – dodał gość Mazurka, po czym dziennikarz wszedł mu w słowo i doprecyzował, że "w polskiej polityce".
Kiedy prowadzący chciał już zakończyć rozmowę, Sawicki zapraszał jeszcze do siebie na wieś. – Jesteśmy bardzo gościnni, otwarci. A jak skończy się ten covid, to i grilla dobrego zrobimy – obiecał Sawicki na antenie.
Czytaj także:źródło: RMF FM
