Ekspertka oceniła mowę ciała sędziego Adama Rocha, który uzasadniał decyzję Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego ws. sędziego Igora Tulei.
Ekspertka oceniła mowę ciała sędziego Adama Rocha, który uzasadniał decyzję Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego ws. sędziego Igora Tulei. Fot. screen / TVP Info
Reklama.
Warszawski sędzia Igor Tuleya nie może zostać zatrzymany i doprowadzony siłą na przesłuchanie – taką decyzję podjęła Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego. Orzeczenie w tej sprawie wygłosił sędzia Adam Roch, który w przeszłości zdążył wywołać sporo kontrowersji.
Decyzja Izby Dyscyplinarnej ws. sędziego Tulei była zaskakująca, bo wiele osób spodziewało się, że da zielone światło do zatrzymania i doprowadzenia na przesłuchanie. Rozstrzygnięcie to nie jest jeszcze prawomocne, bo prokuraturze przysługuje zażalenie. Mimo to, sędzia Roch znalazł się w centrum uwagi. Niektórzy opisują, w jaki sposób w czwartek późnym wieczorem ogłaszał wspomnianą decyzję.

Sprawa Tulei i mowa ciała sędziego Rocha

Daria Domaradzka-Guzik, ekspertka od mowy ciała oceniła dla nas, co zdradziły gesty sędziego w czasie rozprawy. Nasza rozmówczyni pokazała na Twitterze serię kadrów, które mogą świadczyć o tym, że sędzia Roch nie czuł się komfortowo podczas ogłaszania decyzji izby.
– Zobaczyłam osobę absolutnie nieprzekonaną do tego, co robi i mówi. Jeśli jesteśmy w kłopotliwej sytuacji, to ciało zawsze zdradzi ten kłopot. Faktycznie tutaj mieliśmy kilka sygnałów pozawerbalnych, które mogłyby potwierdzić tę tezę – mówi dla naTemat.
Domaradzka Guzik zwraca uwagę, że "widzieliśmy zakłopotanego pana sędziego i kompletnie nieprzekonanego do tego, co mówi". – Kiedy mamy brak spójności między komunikacją werbalną, czyli słowem, a niewerbalną, czyli gestem czy zachowaniem, to w większości przypadków zapala się czerwona lampka. Bardzo często stanowi to o nieszczerości – wyjaśnia.
Daria Domaradzka-Guzik
Eksperta od komunikacji i mowy ciała

Jeśli dołożymy do tego monotonne, ciche, bardzo spokojne tempo mówienia, to nie utwierdza nas w pewności, tylko wręcz niepewności. Zauważyłam przełykanie, pojawiły się też zaciskane usta i kłopoty, co zrobić z rękami.

Ekspertka zauważa, że oglądając wystąpienie sędziego Rocha można zobaczyć, że m.in. drapał się po głowie, poprawiał kołnierzyk. – To wszystko świadczy o pewnego rodzaju dyskomforcie. Kiedy połączymy to z tym, co od niego usłyszeliśmy, możemy wnioskować, że kłopot wynikał z braku wiary w to, co mówił – podkreśla.
Nasza rozmówczyni tłumaczy ze szczegółami, co w tym przypadku można odczytać z mowy ciała. – Absolutnie charakterystyczne dla osób, które analizują sygnały z mowy ciała, są te pochodzące z brwi i ramion. To dwa obszary, których nie jesteśmy w stanie wysterować. Kiedy automatycznie je unosimy, w połączeniu z pozostałymi sygnałami dają nam informację, że ten sygnał jest prawdziwy, a nie udawany – wskazuje.
Daria Domaradzka-Guzik
Eksperta od komunikacji i mowy ciała

Ta niespójność oznacza, że mam powiedzieć jedno, ale uważam drugie. Często tego typu zachowania kojarzymy z kłamstwem. Wtedy, gdy z jakiegoś powodu musimy powiedzieć coś, czego nie czujemy i nie lubimy, wychodzi nieszczerość. Mogą zdradzić nas rumieńce, zaczniemy się pocić, albo będziemy nerwowo pocierać rękami.

– Mieliśmy do czynienia z osobą, która w głównej mierze odczytuje tekst przygotowany wcześniej. Sędzia Roch nie sprawiał wrażenia mówcy, który zobaczył tekst pierwszy raz w życiu. Ten odczyt wyszedł mu dość sprawnie i nie mam wątpliwości, że to był tekst, który już widział – dodaje na koniec Domaradzka-Guzik.
Czytaj także:
logo