"Przez wiele lat żyłam w przeświadczeniu, że mi się więcej nie należy, że dalej mam żyć tak chyłkiem, gdzieś kątem" – zwierza się Agnieszka Chylińska w refleksyjnym wpisie o początkach kariery muzycznej. Artystka wrzuciła zdjęcia z młodości i podzieliła się wspomnieniami, jak naprawdę wyglądało jej wejście w wielki świat. Wcale nie było jej łatwo.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Od jakiegoś czasu Agnieszka Chylińska zaczęła praktykować na swoich mediach społecznościowych wpisy, w których wyrzuca z siebie emocje towarzyszące początkowi jej drogi artystycznej. Często są to dość gorzkie przemyślenia na temat branży i oczekiwań wobec samej siebie.
Serię refleksyjnych postów rozpoczął wpis, w którym artystka wspomniała o pierwszej solowej płycie zatytułowanej "Winna". Wyznała, że przez wydanie tego krążka chciała zamknąć pewien trudny rozdział.
Agnieszka Chylińska i trudne początki w Warszawie
Teraz wokalistka dodała w niedługich odstępach czasowych dwa posty, które nawiązują do tego, jak wyglądało jej życie, gdy wyprowadziła się z rodzinnego domu. Napomknęła też o tym, jak teraz wygląda wchodzenie w branżę:
"Dzisiaj debiutujący artyści mają całe zaplecze z agentem, prawnikiem i szeregiem osób oddelegowanych do "opieki nad projektem." Weszłam w szołbiznes tak, jak stałam" – napisała gwiazda zespołu "O.N.A.".
"Przez wiele lat kisiłam się w warszawskich kawalerkach, jednocześnie słysząc swoje piosenki w popularnych radiostacjach. Może to mnie uratowało, że po koncertach wracałam do "siebie" i musiałam ogarnąć tak zwane zwyczajne życie" – dodała.
Pod kolejnym zdjęciem z młodości wyznaje fanom, że najpierw chciała pisać książki dla dzieci, a dopiero potem zaczęła śpiewać. "Jako nastolatka mocno przeżyłam śmierć Freddy'ego Mercury. Coś wtedy pchnęło mnie w stronę śpiewania" – wyznała.
"Potem pojawił się bunt. Bunt dla zasady. Znalazłam swoich ludzi, z którymi piło się pierwsze piwo i dywagowało na temat pierwszej płyty Rage against the machine (...) Na zdjęciu mam lat 20 i zaliczam melanż z przyjaciółmi z Sopotu. Potem to wszystko się pourywa. Inni pobawili się w muzykę i bunt, a ja w to uwierzyłam i postanowiłam w to wejść CAŁA" – wspomniała.