W ubiegły weekend 14-letnia Maja Kostrzewa zginęła na torze motocrossowym w Lipnie (woj. kujawsko-pomorskie). Nie był to pierwszy śmiertelny wypadek na tym obiekcie. Prezes klubu, do którego w przeszłości należała dziewczyna, w rozmowie z lokalnym portalem przekazał, że zawodnicy boją się jeździć na tym torze. A to tam ma odbyć się runda mistrzostw Polski.
Do tragedii na torze motocrossowym w Lipnie doszło w sobotę. Na jednej z muld Maja Kostrzewa straciła panowanie nad motorem i z impetem uderzyła o ziemię. Podjęto reanimację, ale 14-latki nie udało się uratować. Dwa lata wcześniej na tym samym torze doszło do wypadku, w którym śmierć poniosła 15-letnia zawodniczka.
Zbigniew Zakrzewski, prezes Auto-Moto Klubu Poltarex z Człuchowa, do którego należała do niedawna Kostrzewa, przekazał portalowi czluchow.naszemiasto.pl niepokojące informacje na temat toru w Lipnie.
– Na tym torze ma odbyć się runda mistrzostw Polski, ale z tego co słyszę, zawodnicy nie chcą za bardzo tam jeździć. Boją się. W Lipnie nie ma strefy bezpieczeństwa, drzewa są za blisko i jest to bardzo groźne – wyjaśnił Zakrzewski.
Dodał, że 14-latka była zawodniczką jego klubu przez kilka lat. W 2020 roku przeszła do zespołu z pobliskiego Więcborka. Przez dłuższy czas nie występowała w żadnych zawodach, bo rodzice nie mieli możliwości wożenia jej na treningi.
– Maja była fajną dziewczyną, bardzo usportowioną, miała już duże umiejętności i była lepsza niż niektórzy chłopacy. To dla nas bardzo bolesny cios. Jesteśmy wstrząśnięci tą niepotrzebną śmiercią – powiedział prezes człuchowskiego klubu.
Dzień po zdarzeniu prokuratura zdecydowała, że nie będzie prowadzić śledztwa z tej sprawie. Uznano, że w Lipnie doszło do nieszczęśliwego wypadku.