Jacek Jaroszewski, lekarz piłkarskiej reprezentacji Polski, opowiedział "Przeglądowi Sportowemu" o kontuzji Roberta Lewandowskiego. Zdradził, że gdyby mecz z Anglią odbywał się trzy dni później, to napastnik by w nim wystąpił.
W ostatnią sobotę Robert Lewandowski wrócił do gry po prawie miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją kolana. Piłkarz pauzował tak długo z polecenia niemieckich lekarzy. Diagnoza sztabu medycznego reprezentacji była zupełnie inna. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" do sprawy odniósł się Jacek Jaroszewski.
– Już na ławce, zaraz po tym jak zszedł z boiska, byłem przekonany, że to nie jest uraz, który się zagoi w dzień lub dwa. Robert miał minimalnie naderwane więzadło poboczne, obrzęk pojawił się po minucie. Mówiłem, że dziesięć-dwanaście dni przerwy wystarczy, ale Niemcy byli ostrożniejsi. I bardzo dobrze – podkreślił lekarz kadry.
Przyznał też, że mimo urazu występ Lewandowskiego z Anglią wcale nie był nierealny. – Gdybyśmy trzy dni później grali z Anglią o tytuł mistrza świata, to by wystąpił – nikt by go nie powstrzymał. Ale w tamtym wypadku nie chcieliśmy ryzykować – wyjaśnił Jaroszewski.
Przypomnijmy, "Lewy" doznał kontuzji w meczu z Andorą. Wcześniej zdążył dwukrotnie trafić do siatki rywali. Urazu nabawił się dosłownie chwilę przed momentem, w którym i tak miał opuścić boisko.
Napastnik Bayernu Monachium wrócił do gry w sensacyjnie przegranym przez jego zespół meczu z Mainz. Zagrał słabo, ale w samej końcówce zdobył swoją 36. bramkę w tym sezonie. Do wyrównania rekordu Gerda Müllera brakuje mu już tylko czterech goli. Na ich zdobycie ma trzy mecze.