W rozmowie ze "Sport Bildem" Robert Lewandowski przyznał, że nie ma szans na pobicie rekordu Gerda Müllera. Ale uspokajamy, nie chodzi o zdobycie 40 goli w jednym sezonie, tylko ogólny dorobek strzelecki w Bundeslidze.
W ubiegłą sobotę Robert Lewandowski wrócił do gry po niemal miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją kolana. Przeciwko Mainz Polak, podobnie jak cały zespół Bayernu, zagrał po prostu słabo, jednak rzutem na taśmę udało mu się zdobyć 36. bramkę w sezonie. W tej chwili do wyrównania rekordu Gerda Müllera brakuje mu już tylko czterech trafień.
"Sport Bild" zapytał Lewandowskiego, czy jeśli w ostatnim meczu sezonu, z Augsburgiem, miałby wykonywać rzut karny, którego stawką byłaby 40. bramka, podjąłby się tego wyzwania czy zostawił rekord Müllerowi. Trochę głupie pytanie, bo niby z jakiej racji "Lewy" miałby odpuścić?
– Gerd ma tak wiele rekordów, był ambitnym strzelcem, więc myślę, że chciałby i zrozumiałby, że biorę piłkę do rzutu karnego i próbuję strzelić 40. gola. Ma też swój rekord 365 bramek w lidze, czego na pewno nie będę w stanie zrobić. W tej sytuacji podjąłbym się wykonywania rzutu karnego – odpowiedział napastnik.
On w tej chwili ma na swoim koncie 271 trafień w lidze niemieckiej. Jest wiceliderem tej klasyfikacji, jednak faktycznie ciężko wyobrazić sobie, że miałby dołożyć jeszcze niemal sto trafień. W tym roku kończy przecież 33 lata.
Do końca sezonu pozostały jeszcze trzy kolejki. 8 maja Bayern podejmie u siebie Borussia M'gladbach. Tydzień później zmierzy się na wyjeździe z Freiburgiem. Wspomniany mecz z Augsburgiem rozegrany zostanie w 22 maja w Monachium.