"Nie oglądajcie rozmowy Mazurka z Anną-Marią Żukowską. Transfobia level max" – ostrzegali w czwartek użytkownicy Twittera. Co dokładnie wzbudziło tyle kontrowersji? Dziennikarz do swojego najnowszego programu zaprosił rzeczniczkę Lewicy i nic w tym dziwnego, bo przecież wokół partii Czarzastego i Biedronia dużo się teraz dzieje. To nie polityka okazała się jednak głównym tematem rozmowy... "Pan Mazurek postanowił pochwalić się transfobią i porozmawiać o tym, jak to genotyp stwierdza płeć".
Spotkanie przedstawicieli Lewicy z premierem i innymi politykami "dobrej zmiany" obiło się w mediach szerokim echem. Głos w tej sprawie zabrało już wielu internautów, dziennikarzy i przede wszystkim polityków opozycji, którzy utrzymują, że nie wiedzieli wcześniej o planowanych negocjacjach.
Spotkanie partii Czarzastego i Biedronia z PiS skomentował chociażby Bartłomiej Sienkiewicz z Koalicji Obywatelskiej. Poseł ocenił między innymi, że "Lewica zdradziła opozycję za ułudę wpływu".
O tego typu komentarze Robert Mazurek zapytał podczas czwartkowego wywiadu rzeczniczkę Lewicy, Annę-Marię Żukowską. – Byliśmy przygotowani na takie reakcje, ponieważ znamy linię polityczną Platformy Obywatelskiej, ale znamy też poglądy Polek i Polaków – tłumaczyła Żukowska.
Na rozmowie o polityce się jednak nie skończyło. Dziennikarz postanowił dopytać rzeczniczkę Lewicy także o jej wypowiedź z marca tego roku. Żukowska w rozmowie na antenie TVP Info stwierdziła bowiem, iż "zdarzają się sytuację, że biologiczny mężczyzna rodzi dziecko". Mazurek skwitował, że on w takim razie też chciałby urodzić dziecko... i zaczęła się dyskusja.
– To byłby przewrót kopernikański. Ja w imieniu milionów mężczyzn w Polsce jestem bardzo zaciekawiony, czy my możemy się obejść bez kobiet i sobie sami sobie urodzić dziecko (...) Czy Pani naprawdę uważa, że mężczyźni mogą rodzić dzieci? – dopytywał Mazurek. Rzeczniczka Lewicy odpowiedziała, że chodzi o mężczyzn o określonym genotypie, co dziennikarz szybko skomentował stwierdzeniem, że "jak ten genotyp jest inny, to ten człowiek nie jest mężczyzną!".
Rzeczniczka Lewicy upomniała się o powrót do tematów związanych z polityką i zasugerowała, że o kwestii rodzenia przez mężczyzn dzieci musiałaby jeszcze "pogrzebać w internecie". – No dobrze to jak Pani pogrzebie w internecie, to ja później urodzę dziecko? – dopytywał Mazurek. Żukowska odpowiedziała przecząco, a dziennikarz odetchnął z ulgą i skwitował "uff to dobrze, bo ja mam żonę od rodzenia dzieci".
Dalszy tok rozmowy zszedł na dyskusję o osobach transpłciowych. – Płeć jest rozumiem przedmiotem wyboru i w zasadzie każdy ją może sobie wybrać i ja mogę powiedzieć dzisiaj kolegom na przykład, że mam na imię Halina? – dopytywał Mazurek.
– To nie jest kwestia zdania, to jest indywidualne uzgodnienie płci ciała z płcią mózgu – tłumaczyła rzeczniczka Lewicy, jednak Mazurek został przy swoim i poprosił swoją rozmówczynię, aby ta nazywała go podczas dalszej rozmowy Haliną.
Dyskusja dziennikarza z rzeczniczką Lewicy została już skomentowana przez wielu użytkowników Twittera, którzy dosadnie podsumowali tok rozumowania Mazurka.
"Tyle rzeczy wokół Lewicy się dzieje, a Pan Mazurek postanowił pochwalić się transfobią (ukrytą pod hehe humorem) i porozmawiać o tym, jak to genotyp stwierdza płeć i że on też by chciał dziecko urodzić" – skwitowała internautka.
"Robert Mazurek najpierw stwierdził, że 'on od rodzenia dzieci ma żonę', a teraz 'śmieszkuje', że dzisiaj czuje się kobietą i żeby mówić do niego Halina. Średnio" – podsumowała inna użytkowniczka Twittera.
Przypomnijmy, że 27 kwietnia liderzy Lewicy spotkali się z premierem Mateuszem Morawieckim oraz szefem klubu PiS Ryszardem Terleckim, aby negocjować warunki dotyczące Krajowego Planu Odbudowy. Rząd spełnił wszystkie postulaty Lewicy, dlatego też Robert Biedroń ogłosił, że jego partia poprze ratyfikację unijnego Funduszu Odbudowy.