Poseł PiS Krzysztof Sobolewski skomentował w środę na antenie RMF FM kwestię zatrudnienia swojej żony Sylwii Sobolewskiej m.in. w PKN Orlen. Polityk twierdzi, że nie ma nic wspólnego z faktem piastowania przez nią ważnych posad w spółkach skarbu państwa, a o jej pracy... dowiedział się jako jeden z ostatnich.
Krzysztof Sobolewski nie jest postacią szerzej znaną opinii publicznej, ale jego rola w strukturze partyjnej jest bardzo ważna. Sobolewski jest bowiem bliskim współpracownikiem Jarosława Kaczyńskiego, odpowiada m.in. za regiony PiS. To właśnie za jego pośrednictwem prezes i wicepremier wysyła polecenia w teren.
Przypomnijmy, że Sylwia Sobolewska, czyli od 2017 r. jego żona, do 2015 r. była urzędniczką inspekcji handlowej w Szczecinie. Gdy Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory, zaczęła się piąć po szczeblach kariery w państwowych firmach i instytucjach. W lutym 2018 r. dostała jednak naprawdę intratne posady – to właśnie wtedy Daniel Obajtek został prezesem PKN Orlen.
O tę kwestię został zapytany Sobolewski podczas rozmowy w RMF FM. – Moja żona jest osobą prywatną, a nie publiczną. Jest niezależna, ambitna i o tym, gdzie pracuje, to dowiaduję się jako jeden z ostatnich – skomentował kwestię pracy swojej żony w trzech państwowych radach nadzorczych.
Redaktor Robert Mazurek dopytywał jednak o to, czy stanowisko żony Sobolewskiegow Orlenie, to faktycznie przypadek. Jak zauważył dziennikarz, kobieta ukończyła studia biologiczne, a jest dyrektorem Działu Systemów Zarządzania i Ryzyka Korporacyjnego.
Według Sobolewskiego posiada ona jednak kompetencje i doświadczenie odpowiednie do pracy w tym charakterze, które zebrała m.in. przez 13 lat pracy jako inspektor handlowy.
– Nie mam w tym temacie swojego udziału. Jako mąż niezależnej, ambitnej kobiety, czasami dowiaduję się na końcu – podkreślił jeszcze raz poseł. – Nie miałem udziału ani w poszukiwaniu, ani w znalezieniu tej pracy. Proszę uszanować fakt, że chce się rozwijać – podsumował polityk.