
Przez wielu uważana jest za jedną z najbardziej kontrowersyjnych posłanek tej kadencji. Wchodzi w spory twitterowe, których nie odpuszcza, dopóki nie dowiedzie swoich racji. Do tego, jako posłanka Lewicy, chodzi do TVP, co dla wielu jest krytyczne samo w sobie. – Naraziłam się na pewno wielu osobom – mówi w rozmowie z naTemat Anna Maria Żukowska.
Ma cięty język i jest kobietą - to dla wielu kombinacja nie do przyjęcia.
Scheuring-Wielgus: kobietom cały czas się coś zarzuca
Joanna Scheuring-Wielgus mówi: Anka jest bardzo pracowitą osobą. – Nie jest dla mnie osobą kontrowersyjną, tylko stanowczą i odważną. Uważam, że w Polsce jest przeświadczenie, że jeżeli kobieta powie coś, co jest konkretne, zawsze przyczepia się jej łatkę, że jest radykalna, kontrowersyjna, niezrównoważona, że się nie nadaje do polityki. Gdyby pod wpisami posłanki Żukowskiej był mężczyzna, nigdy nie byłoby takich określeń – podkreśla.Nam kobietom cały czas się coś zarzuca, wytyka nam się różne rzeczy, określa się nas. Nie ma znaczenia, czy to robi strona demokratyczna, prawicowa, fundamentalistyczna. Niezależnie od tego, co zrobi, jest permanentne określenie jej różnymi epitetami.
Każda z nas jest osobą, która jest stanowcza, konkretna i broni swojej pracy. Anka Żukowska nie jest żadnym wyjątkiem – my wszystkie jesteśmy takie. Ale to nie znaczy, że wszystkie jesteśmy radykalne. Jesteśmy po prostu odważne, wiemy, po co weszłyśmy do polityki. I taka właśnie jest Anka. Zawsze będę jej i moich koleżanek broniła.
"W każdym pośle i posłance jest taka Żukowska"
– Mam wrażenie, że są dwie posłanki Żukowskie – mówi mi jeden z posłów Koalicji Obywatelskiej, który chciał zachować anonimowość. – Jest ta Żukowska znana z Twittera, z pazurem, wchodząca w spory, asertywna, siłująca się ze swoimi adwersarzami. A druga posłanka Żukowska, która jest bardzo sympatyczna i serdeczna. To są dwie twarze. Na żywo potrafi być bardzo miła, a na Twitterze wojuje. Jak Dr Jekyll i Mr Hyde - dodaje.Posłanka Żukowska jest jednym z bardziej jaskrawych przykładów tego zjawiska, gdzie dialog zamienia się w wymianę ciosów, a nie merytoryczną rozmowę. Nie demonizowałbym jej, ale spojrzał na to szerzej. W każdym pośle i posłance jest taka Żukowska. Jednym się to bardziej udziela, innym mniej.
Śmiszek: Żukowska nie bierze jeńców
– Anna Maria Żukowska to polityczka, która nie bierze jeńców. Szczególnie w mediach społecznościowych. To, co w sercu, to na dłoni. Mówi to, co myśli. Wierzy głęboko w to, co mówi – mówi mi poseł Krzysztof Śmiszek z Lewicy.W polityce jest zasada, która była od zawsze: wyróżnij się albo zgiń. Jedni się do tego stosują, inni nie. Myślę sobie, że warto być znanym, prowokować dyskusje niż być cicho. Anna-Maria Żukowska lubi prowadzić dyskusje, rozgrzewać tematy, wykłada kawę na ławę i wali między oczy. Jest przekonana do swoich racji i w jednoznaczny sposób o nie walczy.
Żukowska dla naTemat: naraziłam się na pewno wielu osobom
Porozmawiałam z posłanką Anną Marią Żukowską. Zapytałam ją m.in. o styl uprawiania polityki, funkcjonowanie z łatką "kontrowersyjnej posłanki" i o współpracę z PiS.Wiem, że jestem kontrowersyjną osobą dla części obserwujących mnie na Twitterze. W wielu sprawach mam swoje zdanie. Komunikuję je w sposób bezpośredni. Mam dosyć duży kontakt ze swoją bazą wyborców. Tworzę, jak na polityka, bliskie relacje ze swoim elektoratem.
Ale ja chcę być posłanką i wychodzić do moich wyborców, tworząc relację pozbawioną dystansu. Powodującą, że zawsze ktoś może się do mnie zgłosić z jakąś sprawą czy o coś zapytać.
Z kolei z Radosławem Sikorskim nie byłoby teraz łatwo dyskutować, bo jak to robić, kiedy ktoś wyciąga retoryczne działa porównujące decyzję Lewicy do Paktu Ribbentrop–Mołotow. Można się albo zaśmiać, albo można stwierdzić, że to już nie jest rozmowa o polityce, a o emocjach.
Moje koleżanki na ogół są bardziej ostrożne w formułowaniu wypowiedzi. Poza jedną – prof. Joanną Senyszyn. Ona jest jeszcze bardziej śmiała i radykalna w swoich wypowiedziach i poglądach ode mnie. To stanowi jej charakterystyczny rys i tworzy jej format jako polityczki i feministki od lat. Ma swój stały elektorat i wręcz oddanych fanów. Jeżeli miałabym spróbować się porównać do jakiejś starszej koleżanki polityczki, to byłaby to pani profesor.
Podejrzewam, że nie zawsze są zachwycone. Kiedy – w swoim imieniu – powiedziałam, że uważam, że szczepienia powinny być obowiązkowe, nie spotkało się to z dobrym przyjęciem. Ale wówczas nie tyle chodziło o formę wypowiedzi, co o jej treść.
Te osoby, o których na pewno wiem, że są wyborcami czy wyborczyniami Lewicy, reagowały pozytywnie. Miałam kilka informacji neutralnych, mówiących o pewnej konsternacji w związku z tą decyzją, ale nie potępiających nas. Dużo było wiadomości krytycznych, wręcz wulgarnych od osób, których nie podejrzewam o głosowanie na Lewicę.
Magdalena Środa powiedziała: "Czarzasty latami czekał na to, by zaistnieć, jego partnerka jest gotowa zabić (wszystkie kobiety) byleby tylko jej facet zyskał uznanie". Monika Jaruzelska powiedziała: "każdy Kazimierz ma swoją Isabel". Jak odnosi się pani do takich wypowiedzi na pani temat, które uderzają w strefę prywatną i powstają na bazie plotek?
To ton plotkarski, zainicjowany w kampanii wyborczej, w której pani Monika Jaruzelska nie została umieszczona na listach Lewicy. Dlaczego? Ponieważ głosiła poglądy, które są niezgodne z programem Lewicy. Myślę, że pani Monika tego nie zrozumiała i uznała, że powodem są inne przesłanki. I ponieważ to ja byłam najwyżej umieszczoną kobietą na warszawskiej liście wyborczej, to wymyśliła sobie - w ramach, nie wiem, jakiegoś odreagowania czy wręcz odwetu - rzekomą przesłankę osobistą o charakterze pozapolitycznym, co jest kompletną bzdurą.
Wypowiedź pani Środy bazuje na wypowiedzi pani Moniki. To niestety normalne, że zdarzają się ciosy poniżej pasa w polityce. Trzeba mieć grubą skórę. Tamta kampania wiele mnie nauczyła, dziś jestem już wytrzymalsza.
Nie, absolutnie się nie czuję. To abstrakcyjne insynuacje i domniemania, wynikające z tego, że osoby, które je głoszą, być może tak właśnie by postępowały. Jeżeli by szły negocjować postulaty w Krajowym Planie Odbudowy, równocześnie chciałyby ugrać coś dla siebie. Tym osobom najwidoczniej nie mieści się w głowie, że można zagłosować za czymś, za czym od początku mówiło się, że będzie się "za". To nie my zmieniliśmy zdanie w tej sprawie. Jedyną formacją, która mówiła, że będzie "za", a ostatecznie się wstrzymała, była Koalicja Obywatelska.
