Większość blogów o tematyce dziecięcej "piszą mamusie", które bardzo często tracą dystans, a nawet szkodzą dzieciom. O typach "blogów dzieciowych" w drugim dniu Blog Forum w Gdańsku mówiła psycholog Dorota Zawadzka, popularna Superniania.
Psycholog Dorota Zawadzka podczas Blog Forum Gdańsk przeprowadziła analizę blogów o tematyce dziecięcej. Jak stwierdziła większość z nich "piszą mamusie", które bardzo często tracą dystans i publikują na blogu informacje i zdjęcia, które mogą szkodzić dziecku.
Do pierwszej grupy należą blogi soap opera czyli: – Mój dzidziuś zrobił kupę, a ja tę kupę sprzątnęłam itd. – wyjaśniała Zawadzka. To blogi, w których matki opisują przebieg dnia, codziennego życia, bez głębszej refleksji i sensu.
Inna grupa, to grupa blogów poradniczych, "czyli co zrobić, żeby nie zabić swojego dziecka w nerwach", czy jak się bawić z dzieckiem robiąc np. "willę z kartonów po butach". Kolejna grupa to blogi "wiecznej nauczycielki", których autorki pouczają i czują misję przekazywania swojego doświadczenia. – Tu jestem ja – stwierdziła z uśmiechem Zawadzka, która prowadzi bloga w naTemat. No i jest jeszcze grupa "mistrzunio" reprezentowana przez tych, którzy zawsze "wiedzą lepiej".
Zawadzka wyszczególniła jeszcze tzw. "blogi lękowe", które piszą matki, które się boją, że sobie nie poradzą i ciągle pytają, co będzie. – Część tych blogów się oczywiście przeplatają np. soap opera z blogiem lękowym: "moje dziecko zrobiło kupę, ale o Boże! Dlaczego ta kupa jest zielona?!" – mówiła Zawadzka.
Psycholog zwróciła jeszcze uwagę na blogi w stylu "cała polska płacze", które nie zawsze uczciwie bazują na naszych emocjach. Niektóre z nich są oczywiście prawdziwe i opisują prawdziwe historie, ale inne są naciągane. Jeszcze inne są zabawne.
Są oczywiście i blogi, które "zapraszają do hejtu", poruszając drażliwe tematy, którym dla matek jest np. sapnie z dzieckiem w łóżku. – Kobiety mają to do siebie, tu trzeba bić się pierś, że kiedy ktoś rzuci hasło kontrowersyjne, to kobiety od razu się polaryzują na te za i przeciw. Ludzie są gotowi się pozabijać. Niewiele trzeba, żeby pojawił się ktoś, kto wiedzie prym – wyjaśniła Superniania.
Zawadzka przyznała, że sama się na swoim blogu "trochę wymądrza". – Jestem apodyktyczną osobą. Wiem, że mój blog jest trudny do dyskutowania. Czasem powinnam wrzucić na końcu pytanie "Co Wy o tym myślicie?", ale to trudne jak przez cały tekst się wymądrzam. Średnio mnie obchodzi, co kto o tym myśli, bo wiem, że mam rację. To okropna cecha, ale pracuję nad nią – dodała za śmiechem.
Jej zdaniem, wiele matek piszących blogi, traci dystans. Piszą o swoich "dzidziach" nawet jak dzieci są już dorosłe, albo o kochających mężach, z którymi mają 6 dzieci, ale mężowie na stałe mieszkają w Holandii.
Szczególnym problemem są bezmyślnie wrzucane zdjęcia. Wiele rodziców zupełnie się nad tym nie zastanawia i pokazują w sieci zdjęcia nawet maluśkich dzieci, w różnych miejscach, pozach. Nie zastawiając się, że internet jest dostępny dla wszystkich. – Myśl, jak wrzucasz zdjęcie dziecka. Przecież każdy może to zdjęcie zobaczyć – podkreśliła Zawadzka i dodała, że przecież nikt nie zapytał dziecka, czy chce żeby jego zdjęcie w wanience, czy z gilem pod nosem zostało upublicznione. – Niektóre matki, jak dziecko rozbije sobie czoła, zamiast je ratować najpierw robią mu zdjęcie i wrzucają do sieci: "mój synek rozbił sobie czoło" – skwitowała.