Obie mają 25 lat i obie w dwa lata podbiły sieć. Blogi założone z pasji otworzyły im drzwi do kariery, stały się ich sposobem na życie i przyniosły popularność, której się nie spodziewały. Julia „Juliett K” Kuczyńska i Hania „digitalgirl13” Knopińska-Grzenkowicz.
Julia Kuczyńska, Juliett K, Maffefka
wiek: 25 lat miasto: Złotów, od blisko 2 lat Warszawa zawód : grafik, stylista, ekonomista (finanse i rachunkowość), ukończone studia: kulturoznawstwo, profil: grafika projektowa blog: Maffashion madamejulietta.blogspot.com liczba lajków blogowego fanpage’a: ponad 90 tys.
W październiku miną trzy lata, od kiedy zaczęła prowadzić bloga. Zmienił jej życie. Zajęła się ukochaną modą, przeprowadziła z rodzinnego Złotowa w Wielkopolsce do Warszawy i została jedną z popularniejszych blogerek modowych w Polsce. Jest w pierwszej piątce najpopularniejszych blogerów na międzynarodowym portalu modowym Lookbook.nu. Jest zapraszana na sesje, stylizuje gwiazdy, a jej zdjęcia publikują tak znane magazyny, jak „Vogue”.
Od zawsze interesowała się fotografią. Fotografowała siebie, ludzi, zbierała zdjęcia modelek i modeli. Szukała inspiracji na ulicy. Blog początkowo miał być tylko miejscem, w którym mogłaby dodawać gromadzone na dysku komputera „inspiracje”, własne pomysły i zdjęcia. – Ksywę "maffefka" wymyślił bardzo dawno temu mój kolega. Miała związek z kolorem mojej skóry oraz piciem sporej ilości soku z marchwi. Potem tak brzmiał mój nick internetowy na jednym z modowych portali, gdzie użytkownicy zaczęli skracać go do samego "maff". Podczas szukania nazwy dla bloga nie miałam wątpliwości, że będzie to właśnie "maffashion" – wspomina Julia Juliett Kuczyńska.
Początkowo sama robiła sobie zdjęcia aparatem z samowyzwalaczem. Sama się też malowała i czesała. Ale zdjęcia Julii i jej bloga zauważył i docenił świat mody. Jeszcze przed startem Maffashion jej zdjęcia opublikował niemiecki "Vogue". Później poszło lawinowo, posypały się inne publikacje w magazynach polskich i zagranicznych. Została nominowana do Oskarów Fashion, dwa razy z rzędu zdobyła nagrody Modne Kreacje na Warsaw Street Fashion i nagrody najlepszego bloga modowego. – Po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, jak duży zasięg ma mój blog i ile osób go śledzi, gdy na facebookowym fanpage'u Maffashion liczba fanów przekroczyła 22 tys., czyli tyle, ile mieszkańców ma moje rodzinne miasto – śmieje się Julia.
Teraz zdjęcia robią jej znajomi fotografowie. Ma profesjonalne sesje, makijaż i fryzurę. Na bloga wrzuca nie tylko zdjęcia, ale również krótkie filmiki, które sama montuje. Przygotowuje stylizacje w teledyskach, ma na koncie współpracę z postaciami polskiej sceny muzycznej, patronuje ważnym imprezom modowym i bierze udział w prestiżowych fashion weekach. Blogerka prowadziła też własnym program w Eska TV, a teraz otworzyła z koleżanką własny sklep online, gdzie tworzą swoją markę ubrań – Staffbymaff.
Jak zaczynała prowadzić bloga nie przypuszczała, że to będzie coś poważnego. – Nawet na chwilę nie przyszła mi do głowy jakaś popularność czy współpraca z firmami. Robiłam go, bo lubiłam dzielić się tym, co uważam za fajne i wartościowe, oraz tym, co mnie bardzo inspirowało. W dalszym ciągu tak jest. Gdybym z prowadzenia bloga nie czerpała tak dużo przyjemności, co na początku, pewnie dawno bym się już wypaliła i przestała to robić. Ludzie powinni zajmować się w życiu tym, w czym są dobrzy. Wtedy rezultatem jest coś prawdziwego – podkreśla.
Julia jest niewątpliwie dobra w tym, co robi. Mimo ogromnej popularności i współpracy z dużymi firmami jest niezwykle skromna i naturalna. To najwyraźniej przekonuje również internautów, bo fanpage jej bloga na Facebooku ma ponad 90 tys. lajków i codziennie pojawiają się kolejne.
Dla Julii blog to również praca i utrzymanie. Jak przyznaje nie jest łatwo i nie ma co porównywać zarabiania na blogu w Polsce do tego, ile przynosi to blogerkom na Zachodzie. – Utrzymać się z prowadzenia bloga jest bardzo ciężko, ale z pomocą mojego fotografa i od kilku miesięcy lokatora, udaje mi się wyrobić z wszystkimi mailami, umowami czy wyjazdami. Zaczęło być trochę stabilniej – mówi Julia. Blogerka utrzymuje się przede wszystkim ze stylizowania, prowadzenia wykładów czy tak, jak ostatnio tygodniowych warsztatów modowych. W weekendy dorabia jako dj'ka w jednym z warszawskich klubów.
Maffashion otworzył jej drogę do kariery, której jak zaznacza, nie planowała i nie przewidziała. Spełniła swoje marzenie, weszła do świata mody i się w nim odnalazła. Jak podkreśla, miała tylko połowiczny wpływ na tę "popularność" (mówi o niej stawiając cudzysłów). Juliett śmieje się, że w zasadzie czuje się tak, jak na początku pisania bloga – robi, obrabia i wrzuca zdjęcia na bloga. Ma jednak świadomość, że blog daje jej teraz również inne możliwości. Może tworzyć, uczyć innych, stylizować, zdobywać nowe doświadczenie. Dla niej najważniejsze jest to, że to wszystko jest nadal kreatywne i pozwala jej się rozwijać. To w końcu najważniejsze, bo dla Juliett blog to jej styl życia.
Od co najmniej 2 lat każdy jej dzień determinuje właśnie Maffashion – zdjęcia, maile, komentarze, wyjazdy. – Codziennie budzę się i czuję jakbym prowadziła razem z moim fotografem małą firmę. To już nie jest "jakiś tam blog". Jest to coś, co stworzyłam od zera, od zdjęć robionych samowyzwalaczem na balkonie. A dziś wiem, że na kolejny post czeka ogromna liczba osób, że nie tylko ja zaczynam od tego bloga dzień. To dodaje skrzydeł! I jest dla mnie bodźcem do robienia tego dalej – podkreśla Juliett.
Hania Knopińska-Grzenkowicz, Digitalgirl13, Mistrzyni makijażu
wiek: 25 lat miasto: Kartuzy zawód: psycholog blog:youtube.com/user/digitalgirl13 odsłon wideobloga: ponad 3 mln
Pierwszy filmik na wideobloga wrzuciła dwa lata temu. Jako Digitalgirl13 podbiła serca internautek, które uczyła sztuki wizażu. Nagrała 145 filmów. Teraz prowadzi własny program w stacji TLC, została „Mistrzynią makijażu”, otworzyła własny sklep internetowy i zdobyła sympatię tysięcy polskich dziewczyn.
Od dziecka fascynowała się makijażem. Jaka mała dziewczynka podglądała, jak malują się mama i babcia. Przez około 5 lat aktywnie zabierała głos na forum na wizaz.pl. Ale tam mogła publikować tylko zdjęcia, robić komentarze. Dla niej było to za mało, bo makijaż to dla Hani sztuka, zabawa kolorem, gra cieniem i światłem. – Makijaż na zdjęciach jest płaski, zależny od światła. Pomyślałam, że warto powalczyć. Zadbać o światło, kształt, kolor, pokazać wszystko krok po kroku. Własny blog był krokiem na przód – wspomina Hania Knopińska-Grzenkowicz.
Hania dorastała w czasie, gdy w Polsce dopiero zaczynały się pokazywać różne kosmetyki do makijażu i pielęgnacji. Wszystkiego uczyła się sama, technik, zasad, używania kolorów. Makijaż stał się jej prawdziwą pasją.
Zakładając bloga chciała pomóc innym dziewczynom i kobietom, które w drogeriach zdają się na wiedzę ekspedientek, które nie zawsze są ekspertkami. Hania chciała pokazać, że makijaż i dobór kosmetyków nie są takie trudne, że nie trzeba mieć kosmetyków najdroższych światowych marek, bo równie dobry podkład można mieć za 20 zł i kupić go w zwykłej drogerii.
Przez rok oglądała zagraniczne blogerki, w większości z USA. W Polsce blogów poświęconych makijażowi było dwa lata temu niewiele. Z decyzją o nagraniu i wrzuceniu pierwszego filmiku na wideobloga nosiła się właśnie rok. Któregoś dnia wróciła z pracy, złapała aparat, bo wtedy jeszcze filmiki nagrywała aparatem, nagrała i wrzuciła pierwszy wideowpis do sieci. – Kiedy zauważyłam, że mam pierwszego widza, zaczęłam z radości skakać do góry – śmieje się Hania. Dziś jej wideoblog ma ponad 3 mln wyświetleń, a Digitalgirl13 nagrała 145 filmików. Pod każdym jest niezliczona liczba komentarzy.
Oczywiście nie brakuje tych, którzy po każdym wideo wytykają jej plamy na policzkach, złą fryzurę czy niewłaściwą postawę, ale większość odbiorców jest bardzo pozytywnych – ludzie pytają, komentują, radzą się. Zaprzyjaźnili się z nią. Jak twierdzi Hania, bloga tworzy właśnie dla nich i to sympatia ludzi, internautów odwiedzających bloga, jest dla niej największym sukcesem. Drugim sukcesem jest według niej udowodnienie kobietom, że można zwykłymi kosmetykami osiągnąć efekt taki sam, jak tymi najdroższymi, najpopularniejszych, światowych marek.
Ale to nie koniec sukcesów. Blog dał jej coś więcej – własny program w telewizji emitowany codziennie. Kilka miesięcy temu siedząc w pracy czytała, jak to ma w zwyczaju, komentarze pod jednym ze swoich filmików. Jeden z wpisów był od pani z firmy Endemol. Napisała do Digitalgirl13, że ma dla niej jakąś propozycję telewizyjną. – Bałam się odpisać, myślałam, że to jakiś żart, że jak odpiszę, to w odpowiedzi przeczytam, że jestem naiwna i mam parcie na szkło – wspomina z uśmiechem. Koleżanki z pracy sprawdziły firmę, zapewniły Hanię, że jest poważna, zajmuje się ważnymi produkcjami i przekonały ją, żeby odpisała. Kiedy odpowiedziała jako Digitalgirl13 skontaktowała się z nią przedstawiciela Endemola i blogerka rozpoczęła swoją przygodę z telewizją i pracę nad programem dla TLC.
Nagle została „Mistrzynią makijażu”. To wszystko jest dla niej niezwykłe, bo wszystkiego uczyła się przecież sama. – Jestem samoukiem sztuki makijażu. Taki Justin Biber make-upu – podkreśla ze śmiechem. To bez wątpienia fenomen, bo w końcu nie co dzień zupełnie nieznana osoba, wrzucająca do sieci filmiki, jak miliony innych osób, staję się nagle prowadzącą program w znanej stacji.
Blog Digitalgirl13 nie jest komercyjny. Hania uważa, że blogi w Polsce dopiero się rozwijają i nie ma póki co szansy na zarabianie dzięki nim takich pieniędzy, jakie zarabiają blogerki i blogerzy w USA. – System partnerski z Youtubem przynosi grosze, które nawet na waciki nie starczają – śmieje się Hania i dodaje, że nie założyła bloga, żeby zarabiać. Chciała się dzielić wiedzą i udowodnić, że makijaż nie jest trudny, a kosmetyki, których używamy wcale nie muszą być drogie. To jej się niewątpliwie udało.
Hania nie ma jednak wątpliwości, że blog pomógł się jej przebić. Dzięki niemu dostała program, założyła działalność gospodarczą, opatentowała własne palety do cieni i otworzyła sklep internetowy. – Blog to moje hobby, ale traktuję je bardzo poważnie. Daję z siebie dużo, bo szanuję swoich widzów. Gdyby nie oni, nie byłoby bloga czy programu „Mistrzyni makijażu” i zapewne nie udzielałabym tego wywiadu – zaznacza ze śmiechem Digitalgirl13. – Tymczasem widzów przybywa każdego dnia. Ten blog to spełnienie moich marzeń – zapewnia.