Szczegółowy i zarazem stawiający wiele znaków zapytania opis ataku na amerykańskiego ambasadora w Libii, do którego doszło na początku września, trafił właśnie w ręce amerykańskich mediów i blogerów. To zapis konferencji, którą amerykański Departament Stanu zwołał 9 października. Padły wówczas słowa sugerujące, że pomiędzy prezydentem Barackiem Obamą, a sekretarz stanu Hillary Clinton narasta poważny konflikt.
Relacje Białego Domu i Departamentu Stanu co do tego, jak wyglądały wydarzenia z Bengazi i dlaczego do nich doszło znacznie się bowiem różnią. Barack Obama i wiceprezydent Joe Biden już kilka godzin po tragicznej informacji o śmierci ambasadora Christophera J. Stevensa wyrokowali, że do zamachu doszło w związku z opublikowaniem na YouTube osławionego filmu szkalującego proroka Mahometa. Departament kierowany przez Hilary Clinton zaprzecza jednak, by kiedykolwiek był w stanie potwierdzić taką wersję wydarzeń.
Obama wyraził bowiem ubolewanie nie z powodu błędnej polityki wobec nowych, coraz bardziej radykalnych władz Libii, a skarcił Departament Stanu za niezapewnienie ambasadorowi Stevensowi odpowiedniej ochrony. Według prezydenta, wywiad miał bowiem wcześniej informować o tym, że kontrowersyjny film wywoła atak na przedstawicieli USA w Libii.
Ze szczegółowej relacji urzędników podlegających Hillary Clinton wynika natomiast, że nikt w libijskiej placówce nie miał pojęcia, że istnieje takie zagrożenie, a protest i atak, który po nim nastąpił wywołały wśród dyplomatów i ich ochrony szok.