Jan Klata diagnozuje aktualną sytuację w Polsce w mocnym wywiadzie w "Newsweeku".
Jan Klata diagnozuje aktualną sytuację w Polsce w mocnym wywiadzie w "Newsweeku". Fot. Mateusz Skawarczek / Agencja Gazeta

– Władza wykorzysta każdy kryzys, aby powiększyć swoje wpływy, przejąć więcej przywilejów i narzucić ostrzejsze represje. Pandemia to wprost idealna sytuacja do zagarniania instytucji, które mogą się przydać, podporządkowywania sobie różnych dóbr i dystrybuowania praw oraz wolności – mówi reżyser teatralny Jan Klata w rozmowie z Aleksandrą Pawlicką w najnowszym numerze "Newsweeka".

REKLAMA
Rozmowa z Janem Klatą to szczere i bardzo krytyczne spojrzenie nie tylko na rządzących, ale i na każdego z nas. Reżyser mówi o otaczającej nas rzeczywistości, o tym, co obnażyła pandemia i co po sobie zostawiła. Boimy się, a ten lęk sprawia, że się wzajemnie "zagryzamy".
– Zadziwiająco łatwo przejęliśmy mechanizmy zawiści i resentymentów, które PiS rozbudziło u swoich wyborców. Okazuje się, że kompletnie nie jesteśmy na nie zaszczepieni. Wystarczy stworzyć odpowiednie warunki, a wtedy jak w słynnych eksperymentach dotyczących przemocy inteligenci mimo wiedzy i przeczytanych książek wchodzą z łatwością w rolę prześladowców – zauważa reżyser.
Jan Klata
reżyser teatralny

Władza wykorzysta każdy kryzys, aby powiększyć swoje wpływy, przejąć więcej przywilejów i narzucić ostrzejsze represje. Pandemia to wprost idealna sytuacja do zagarniania instytucji, które mogą się przydać, podporządkowywania sobie różnych dóbr i dystrybuowania praw oraz wolności. A wszystko w imię ochrony zdrowia, bezpieczeństwa i życia.

Jeśli będziecie grzeczni i o czwartej w nocy na pustej ulicy będziecie nosić maseczki, to my się zastanowimy, co wam odmrozimy. Może otworzymy wam muzea, a może baseny albo cmentarze? A może jeszcze łaskawa korekta w trybie last minute?

(...) Pandemia to dar losu dla władzy. Wydawało się, że ją pokona, obnażając jej niekompetencję. Owszem, obnażyła, ale jednocześnie jak w systemie turbokapitalistycznym, zyski okazały się ich, a długi nasze. Sukcesy ich, a koszty nasze.

Jan Klata zwraca także na mechanizmy, które nami kierują. Na to, że dziś wskazujemy palcem winnego, ale też nie widzimy skazy w swoich zachowaniach.
– Lubimy pielęgnować w sobie myślenie, że my, elita intelektualna czytająca Dostojewskiego i znająca historię papiestwa oraz inkwizycji, niesiemy kaganek oświaty w kontrze do czarnej sotni utrzymywanej w poddaństwie i średniowieczu mentalnym przez wszystkich Jędraszewskich tego świata – podkreśla, pokazując w kolejnych zdaniach, na czym polega hipokryzja.
– A my to sama miłość, która nie wyklucza, oraz wszechtolerancja... ale tak naprawdę, gdy stajemy na krawędzi, w niepewności i lęku, sięgamy po te same mechanizmy. Organizujemy samosądy, ulegamy dyktatowi lajków i banów będących współczesnym odpowiednikiem banicji – dodaje.
Jego zdaniem z takich postaw cieszą się przeciwnicy. – Wbijamy sobie sami rdzawy nóż w plecy, a przeciwnicy obserwują to z radością. Patrzcie – mówią – to są te elity, które obrzucają się błotem. Toczymy coraz bardziej absurdalne kulturowe wojny o to, czy można jeszcze czytać "Lolitę" Nabokova, w jakim trybie skasować filmy Woody’ego Allena i Polańskiego oraz czy to dobrze, że Murzynek Bambo to nasz koleżka? I jak nosić dredy, żeby nikogo nie urazić – oto wyzwania naszej lewicowo-liberalnej bańki – zaznacza reżyser.Więcej w najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweek".
logo
logo