Prof. Jarosław B., ekspert podkomisji Antoniego Macierewicza, jest podejrzany o niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień przy kierowaniu Zakładem Medycyny Sądowej. Ciąży na nim 10 zarzutów. B. uważa, że to zemsta Zbigniewa Ziobry za opinię wydaną przez niego ws. ojca ministra sprawiedliwości.
Zarzuty prokuratury dotyczą okresu, w którym prof. Jarosław B. pełnił funkcję szefa Zakładu Medycyny Sądowej w Łodzi. Biegli od lat mieli skarżyć, że ekspert podkomisji smoleńskiej zrobił z ZMS, jak określa to Onet, "swój prywatny folwark". Śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się w 2016 roku, zarzuty zostały postawione B. jesienią 2020 roku.
– Podejrzewamy go o niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień jako kierownika katedry i ZMS w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Chodziło o prowadzenie gospodarki finansowej tej instytucji. Zarzuty dotyczą lat 2011-2015 – wyjaśnił Onetowi prokurator Daniel Prokopowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach, która postawiła zarzuty profesorowi.
Miał on działać na szkodę finansową innych biegłych ZMS i wpływać na wysokość wynagrodzenia pracowników. Po rozmowach z lekarzami śledczy uznali, że B. bezpodstawnie zmniejszał wynagrodzenie części osób zatrudnionych w ZMS, jednocześnie wypłacając większe pieniądze innym, w tym sobie. Ustalał też podobno skład zespołów biegłych w subiektywny sposób. Grozi mu do 10 lat więzienia.
B. nie przyznaje się do winy i twierdzi, że zarzuty są prywatną zemstą Zbigniewa Ziobry. Chodzi o sprawę z 2008 roku, gdy zmarł ojciec obecnego ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego. Biegli, wśród których był profesor, nie dopatrzyli się błędów lekarskich, z czym do dziś nie zgadza się rodzina Ziobry.
Kontrowersyjna opinia ws. Smoleńska
W 2019 roku B. wydał opinię, na podstawie której w grudniu ubiegłego roku stojący na czele podkomisji smoleńskiejAntoni Macierewicz wygłosił swoje kolejne twierdzenie o zamachu na pokładzie Tu-154.
Z analizy B. miało wynikać, że w trakcie dotychczasowych sekcji zwłok doszło do "świadomego pomijania istotnych śladów i markerów mogących jednoznacznie wskazywać na obrażenia występujące po eksplozji". Inny biegły, który rozmawia z Onetem, podważa kompetencje B. w tej materii. Opinię przez niego wydaną uważa za mało wiarygodną.