Waldemar Buda jest z tego samego pokolenia, co Patryk Jaki. – Oczywiście, że czuję podobieństwo. Gdy się bierzemy za coś, to nawet w ministerstwach wiedzą, że jak wchodzimy, to wracamy z rozwiązanym problemem – mówił w 2018 roku naTemat. Dziś to o nim słychać częściej i głośniej. Kim jest wiceminister z PiS, którego opinia o Rzeczniku Praw Obywatelskich szczególnie zbulwersowała ludzi?
Od listopada 2019 roku Waldemar Buda jest sekretarzem stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej. W 2018 roku startował na prezydenta Łodzi.
Stał się twarzą Krajowego Planu Odbudowy i funduszy w ogóle. Jak oceniają go politycy?
W rozmowie z "Wprost" zapytano go, co ma zrobić obywatel, który po opuszczeniu stanowiska przez Adama Bodnara będzie potrzebował ochrony. Odpowiedź Waldemara Budy zaskoczyła.
Ostatnio widać go dosłownie wszędzie. Waldemar Buda, wiceszef resortu funduszy i polityki regionalnej, non stop jest w mediach. Tłumaczy Nowy Ład i decyzje PiS, ale przede wszystkim stał się twarzą Krajowego Planu Odbudowy i funduszy w ogóle. Jeśli ktoś wcześniej go nie kojarzył, teraz chyba nie ma szans, by o nim nie słyszał.
– Gdyby zbadać jego działalność medialną, to ma się wrażenie, że jego głównym zadaniem jest chodzenie po mediach i opowiadanie, jaki wspaniały jest rząd PIS, jeśli chodzi o dzielenie środków europejskich i funduszy inwestycji lokalnych, a także próbowanie udowadniać, że nie są stronniczy, choć wszystkie raporty pokazuje jednoznacznie, że są – ocenia posłanka Katarzyna Lubnauer.
Stał się twarzą KPO i funduszy
Nie tylko ona zwraca na to uwagę. Od funduszy zaczęła się medialna kariera Waldemara Budy. – Chwycił swoją szansę, tak bym to określił. Nauczył się Krajowego Planu Odbudowy. Widać, że to go wciągnęło, że studiuje wszystkie dokumenty. Zna KPO, tu nie można mu nic zarzucić. Gdy zaczął dobrze odpowiadać, przynajmniej według koncepcji rządu, to zaczęli go wysyłać coraz dalej i więcej. Występuje w mediach, w Sejmie, w Senacie. Wykorzystał to. Myślę, że to mu się opłaci w przyszłości, dopóki PiS będzie rządził – zauważa senator Marek Borowski.
To Waldemar Buda relacjonował postępy prac w sprawie KPO, był w samym centrum medialnej burzy, która przewinęła się przez Polskę na przełomie kwietnia i maja. 30 kwietnia ogłosił. że rząd przyjął dokument, który został wysłany do Komisji Europejskiej. Informacja wywołała sporo zamieszania, kiedy okazało się, że to robocza, a nie oficjalna wersja.
– Od pierwszego dnia konsultacji Borys Budka był zaproszony dokładnie tak samo jak premier, wicepremierzy, ministrowie rządu, którzy uczestniczyli w prezentacji Krajowego Planu Odbudowy. I już wówczas była możliwość dyskutowania o KPO – atakował PO w Sejmie.
Ostro krytykował też marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, który przełożył posiedzenie ws. ratyfikacji. "Marszałek Senatu mówiąc o poprawkach nie tylko mija się z prawdą, ale i z prawem. Do ustawy ratyfikacyjnej nie można wnosić poprawek. Ratyfikacja musi być bezwarunkowa" – przekonywał w Radiu Zet.
Teraz, po spotkaniu z Grodzkim, ogłosił: – Wydaje mi się, że przekonaliśmy pana marszałka, że Senat nie powinien przyjmować poprawek do ustawy o ratyfikacji Funduszu Odbudowy.
Efekt? Na hasło fundusze i KPO wielu pewnie ma dziś skojarzenie z Budą. – Stał się twarzą zarówno funduszy inwestycji lokalnych jak Funduszu Odbudowy i wszystkiego, co wiąże się ze środkami europejskimi. Jak rozumiem, wynika to z faktu, że uznano go za wystarczająco medialnego. Kiedyś taką gwiazdą był Patryk Jaki, dopóki nie wyjechał do PE. Teraz niewątpliwie Waldemar Buda ma podobne ambicje, być twarzą medialną rzeczy związanymi z funduszami europejskimi i funduszami dla samorządów. Ma być taką ciepłą twarzą złych decyzji rządu – ocenia Katarzyna Lubnauer.
Ale to, jak wiceminister Buda zareagował teraz ws. Rzecznika Praw Obywatelskich, zszokowało wiele osób. "A może warto mu przypomnieć że nadal w Polsce obowiązuje konstytucja?", "RPO ma być niezależny!" – odpowiedzieli żywiołowo internauci.
O co poszło? W rozmowie z "Wprost" zapytano go, co ma zrobić obywatel, który po opuszczeniu stanowiska przez Adama Bodnara będzie potrzebował ochrony i nie będzie się miał do kogo zgłosić.
"Jest Ministerstwo Sprawiedliwości. Sam jestem prawnikiem, więc i jako poseł często służę pomocą. Podejmując setki interwencji mam nieraz wrażenie, że pełnię podobną rolę jak RPO" – odpowiedział Waldemar Buda.
Media natychmiast obiegły tytuły: "Ministerstwo Sprawiedliwości może zastąpić RPO".
"Mnie szczerze mówiąc, tym tekstem na wywiadzie pan minister zmroził" – przyznała również w komentarzu Joanna Miziołek, współautorka wywiadu.
Kim jest Waldemar Buda
Ma 38 lat, pochodzi z Turku. "Prywatnie żonaty, ma dwójkę dzieci, jego pasją jest bieganie – organizuje co roku Biegową Pielgrzymkę Charytatywną do Częstochowy" – czytamy [url=https://www.gov.pl/web/fundusze-regiony/waldemar-buda]na stronie rządowej.
Pierwszy raz dostał się do Sejmu w 2015 roku, startował wtedy z 5. miejsca, otrzymał ponad 15 tys. głosów. To był też czas, gdy działał w biurze pomocy prawnej ówczesnego kandydata na prezydenta RP Andrzeja Dudy. W kolejnych wyborach poparło go już ponad 50 tys. ludzi i był to najlepszy indywidualny wynik w całym okręgu.
– Często się z nim ścieram, mamy częściej okazję niż zwykle, ponieważ on również często bywa w łódzkich mediach – mówi Katarzyna Lubnauer, posłanka z Łodzi.
Do tej pory najgłośniej było o nim w 2018 roku, gdy PiS wystawiło go do pojedynku z prezydent Łodzi Hanną Zdanowską. Buda, który w 2014 roku był tu radnym, przegrał z kretesem – obecna prezydent Łodzi zdobyła 70 proc. poparcia.
Pozostawił jednak wspomnienie po kampanii, która bardzo przypominała tę Patryka Jakiego. – Buda to taki sam "pistolet" jak Patryk Jaki. Młody, energiczny, ale często zrobi lub powie zanim pomyśli. Gdy pojawia się jakiś nierozwiązany problem albo mieszkańcy interweniują, on natychmiast tam jest z konferencją. Ale nie jest taki narwany, jak jego warszawski odpowiednik – mówiła nam wtedy jedna z ówczesnych łódzkich radnych SLD.
Sam Waldemar Buda mówił nam trzy lata temu, że z Patrykiem Jakim mają taką samą energię. – Jesteśmy z podobnego pokolenia osób, które koncentrują się na rozwiązywaniu problemów, nie próbują mówić, że się nie da. (...) Mamy ten sam styl działania. Jeżeli jest problem ludzki, to naszym obowiązkiem jest go rozwiązać, a nie mówić, że się nie da. Nie ma sytuacji, w której się nie da – powiedział w rozmowie z naTemat.
Razem z Jakim działali m.in. w Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Jaki osobiście wsparł jego kampanię. Mówił, że Buda należy do jednych z najbardziej pracowitych i najlepiej wykształconych posłów, a także – mimo młodego wieku – ma duże doświadczenie i energię.
– Bo ja, jak się za coś wezmę, to po prostu załatwiam. Mając dobre kontakty w rządzie. Dla nich każdy problem to, że się nie da. A ja biorę problem w swoje ręce i go rozwiązuję – odpowiedział Buda, gdy zapytaliśmy o zarzuty, które wtedy kierowali pod jego adresem przeciwnicy polityczni w Łodzi.
Opozycja: "Jest medialnie grzeczny"
Teraz sam jest w rządzie. Od 2019 roku jest sekretarzem stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej. Wcześniej pełnił tę samą funkcję w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju. – Bardzo życzliwy, dobry człowiek. Dobry kolega klubowy, dobrze się współpracuje – mówi o nim poseł PiS Waldemar Andzel, wiceszef klubu parlamentarnego PiS.
Jak ocenia jego częstą obecność w mediach? Czy Waldemar Buda nie wyrósł ostatnio na nowego rzecznika PiS? – Wiadomo, że teraz oczy wszystkich były skupione na KPO, a on się tym zajmował. Zresztą bardzo dobrze realizuje wszystkie zadania – odpowiada.
Opozycja ma inne spostrzeżenia, choć nie ocenia go źle. – Specjalnie nie wzbudza emocji. Byli tacy wiceministrowie, którzy próbowali zademonstrować swoją przewagę intelektualną nad senatorami, z reguły bezpodstawnie. Byli tacy, którzy bez przerwy się odgryzali, atakowali politycznie. Buda jest w miarę grzeczny. Oczywiście powtarza wszystkie kłamstwa, które najpierw wypowiada jego główny szef, czyli Morawiecki – zauważa senator Borowski.
Katarzyna Lubnauer ma skojarzenie, że Waldemar Buda jest medialnie "grzeczny". – Myślę, że jest to kwestia kindersztuby wyniesionej z domu. Nie zachowuje się w programach szczególnie chamsko, od tego mają innych specjalistów – zauważa.
Ale dodaje: – To człowiek bez wyrazu, nie taki, że się go zapamiętuje. Jest gładki, potrafi gładko dookoła mówić, nie jest niegrzeczny. Rozumiem, że PiS doszedł do wniosku, że tacy ludzie są mu dokładnie potrzebni, by ocieplać wizerunek ich decyzji.
W każdym razie nie da się nie zauważyć, że kariera wiceministra nabrała tempa.