– Najmniejszą narodową tolerancję mamy na kłamanie w życiu prywatnym – opowiada dr Katarzyna Cantarero, psycholożka społeczna z Uniwersytetu SWPS. Sprawdziła, w jakich sytuacjach Polacy oszukują najczęściej i dlaczego w życiu zawodowym kłamie nam się łatwiej niż w osobistym.
To się wiąże z negatywną oceną społeczną. Nie lubimy kłamców i kłamanie oceniamy bardzo negatywnie, jako niemoralne.
Na Uniwersytecie SWPS zbadałaś kłamstwo w kulturze polskiej i nasz stosunek do kłamania w życiu codziennym. Z jednej strony nie lubimy kłamców, z drugiej lubimy kłamać.
Nie wiem, czy lubimy, z pewnością kłamiemy, a internet, media społecznościowe, umożliwiły powstanie nowych kanałów do kłamania. Kłamstwo jest bardzo ludzkie. Jedną z najczęstszych motywacji jest ochrona własnego interesu, ochrona przed stratą i próba odniesienia korzyści. Kolejnym powodem jest ochrona interesu drugiego człowieka.
Niektóre typy osobowości, jak makiawelizm, narcyzm, są związane z wyższą skłonnością do kłamania: u narcyzów na przykład ocena kłamania jest mniej negatywna.
Jak to jest z naszą polską moralnością. Kłamstwo zawsze oceniamy źle, kłamcę piętnujemy?
Nie do końca. Rodzaj kłamstwa i motywacja mają znaczenie. Wiele zależy od tego, komu kłamstwo ma przynieść korzyść: czy kłamiemy egoistycznie, czy prospołecznie, altruistycznie.
Pierwszy rodzaj kłamania ma opłacić się wyłącznie kłamcy, drugi ma przynieść korzyść przede wszystkim innej osobie. Takie kłamstwo altruistyczne zwykle oceniamy raczej pozytywnie. Badania potwierdzają nawet, że kłamanie dla dobra drugiej osoby (a przynajmniej, gdy tak nam się wydaje) oceniamy jako bardziej etyczne niż mówienie egoistycznej prawdy!
Gdy prowadziłam badania międzykulturowe nad akceptacją kłamstwa, zaskoczyło mnie, że kłamstwa „dla dobra innych” często w ogóle nie są uważane za kłamstwo, czyli intencjonalne wprowadzanie w błąd drugiego człowieka.
Podam przykład. Gdy szef prosi pracownika, żeby został po godzinach, bo będą dodatkowo płatne – a pracownik odmawia, tłumacząc, że ma coś ważnego do zrobienia w domu – co jest kłamstwem, bo nie ma, po prostu mu się nie chce – to jest kłamstwo egoistyczne, oceniane źle.
Z kolei gdy pracownik odmawia, tłumacząc się tak samo, ale nie dlatego, że mu się nie chce: odmawia, bo wie, że koleżanka z pracy potrzebuje pieniędzy i jeśli on nie zostanie, to szef ją poprosi – takie kłamstwo oceniamy jak coś moralnie lepszego.
No bo w sumie co złego w takim kłamaniu?
Z naukowego punktu widzenia, kłamstwo dla korzyści drugiego człowieka, to nadal kłamstwo.
W jakich sferach życia Polacy kłamią najwięcej?
Tego nie wiem, wiem za to w jakich sferach życia najchętniej akceptujemy kłamanie. Okazuje się, że najmniej przeszkadza nam w życiu prywatnym i zawodowym, jeśli jest altruistyczne. Następnie akceptujemy kłamstwo egoistyczne związane z pracą. Najmniejszą narodową tolerancję mamy na kłamanie egoistyczne w życiu prywatnym.
Z moich ostatnich badań wynika z kolei, że im większa satysfakcja ze związku, tym chętniej kłamiemy „dla dobra drugiej osoby”. Zakochani wolą łagodne kłamstwo od niewygodnej prawdy. Prawda, gdy jest bolesna, jest postrzegana jak coś złego, krzywdzącego partnera.
Czy istnieje jakiś szczególny, polski rodzaj kłamstwa? Kłamiemy częściej od innych?
Raczej z porównywalną częstotliwością. Gdybym miała porównać wyniki badań na temat kłamstw życia codziennego, wyszłoby, że proporcje na świecie są podobne. W Polsce statystycznie mamy mniej niż jedno kłamstwo dziennie, a np. mieszkańcy Stanów Zjednoczonych kłamią 1-2 razy dziennie.
Ale trzeba wziąć po uwagę, że w Stanach jest większa liczba interakcji między ludźmi – w Polsce statystycznie kłamiemy mniej, bo przez mniejszy kontakt z ludźmi mamy mniej okazji do kłamania.
Za to w międzynarodowym badaniu dotyczącym uczciwości Polacy są w czołówce uczciwych. Badanie zostało przeprowadzone w 355 miastach w 40 krajach na całym świecie. Mieszkańcy (nie wiedząc o badaniu), dostali w sumie 17 tys. zagubionych portfeli zawierających różne kwoty pieniędzy. Badacze sprawdzali, czy oddadzą je właścicielom.
Co ciekawe, praktycznie we wszystkich krajach obywatele częściej zwracali te portfele, w których były większe kwoty. Eksperci i zawodowi ekonomiści nie byli w stanie przewidzieć takiego wyniku.
Co potwierdza prawdę starą jak świat: nie lubimy o sobie myśleć źle.
Nie chcemy widzieć w sobie złodzieja. Z kłamaniem jest podobnie.
Pojawia się mechanizm obronny.
Jeżeli jest tak, że kłamcy są źli i kłamanie jest złe, co się wpaja od dziecka: trudno nam zaakceptować, że skłamaliśmy. Za tym szedłby wniosek, że jestem złym człowiekiem. A my lubimy postrzegać siebie, jako osoby moralne, a nawet bardziej moralne od innych.
W sytuacji, gdy mamy skłamać, staramy się obniżyć wagę kłamstwa. Chętnie korzystamy z szarej strefy, która pozwala nam zracjonalizować sytuację: to nie kłamstwo „to prawie jakby to była prawda”. Jeśli mamy możliwość, żeby wybielić oszustwo, chętnie z niej skorzystamy.
A gdyby usunąć to całe kłamanie, twoim zdaniem świat szczery do bólu byłby lepszym światem?
Badania sugerują, że kłamstwo może pełnić funkcję dość nieoczywistego kleju społecznego. Kłamstwo służy podtrzymywaniu interakcji, rozmowy. Dzięki temu kłamca unika wchodzenia w otwarty konflikt. Jest to jednak ryzykowna strategia: odkryte kłamstwo znacznie nadwyręża zaufanie między ludźmi..
Osobiście wydaje mi się, że poza kłamaniem i mówieniem przykrej prawdy istnieje trzecia, być może najkorzystniejsza droga, czyli powiedzenie prawdy w sposób życzliwy i uprzejmy. Jest różnica pomiędzy waleniem prawdy prosto w oczy, a empatycznym wyrażaniem myśli.