
Reklama.
W czwartek gościem konferencji prasowej w Opalenicy był Grzegorz Krychowiak. Na początku padło pytanie o Unaia Emeryego, byłego trenera Polaka. W środę szkoleniowiec po raz czwarty wygrał Ligę Europy. – Robi niesamowitą robotę. Niedługo będzie trzeba zmienić nazwę rozgrywek na 'Emery Liga Europy' – zaproponował zawodnik. Przyznał jednak, że finału nie obejrzał do końca – po pierwszej połowie poszedł spać.
W czwartek wieczorem piłkarzom zostanie wyświetlony film "Druga połowa", w którym Krychowiak debiutuje na ekranie. Piłkarz zdradził, że na planie towarzyszyła mu "duża presja". – Długo przygotowywałem się do tej półtoraminutowej roli. Ale sprawiło mi to ogromną przyjemność, to była duża frajda – podkreślił pomocnik Lokomotiwu Moskwa.
Dziennikarze spytali też, czy to prawda, że w filmie zagrać mógł również Wojciech Szczęsny. – Złożył CV, ale nie dostał roli. Nie każdy może być aktorem – zażartował Krychowiak.
Odniósł się też do swoich problemów z dotarciem na zgrupowanie. – Anulowali mi pierwszy samolot, później spóźniłem się na drugi. Ale najważniejsze, że jestem już z zespołem – powiedział Krychowiak.
"Mamy lepszych piłkarzy niż w 2016"
Reprezentant Polski ma za sobą świetny sezon. Po raz ostatni tak dobrze grał w 2016 roku, tuż przed francuskim Euro. Wtedy na turnieju pokazał się ze świetnej strony, podobnie jak cała drużyna. Czy teraz będzie tak samo? "Krycha" unikał zdecydowanej odpowiedzi.– Najważniejszy będzie pierwszy mecz. Jeśli zdobędziemy trzy punkty, na kolejne spotkanie wyjdziemy z podniesionymi głowami, nawet przeciwko takiemu rywalowi jak Hiszpania – zapewnił piłkarz.
Krychowiak uważa, że teraz polska drużyna ma lepszych zawodników niż w 2016 roku. - Ale to nie oznacza, że jako zespół jesteśmy silniejsi niż wtedy - zaznaczył gracz Lokomotiwu. – Patrząc na składy, z Hiszpanią nie mamy żadnych szans. Kluczem jest kolektyw, zespół. Każdy musi bronić i walczyć – dodał.
Krychowiak to czwarty kadrowicz, który odpowiedział w Opalenicy na pytania dziennikarzy. Wcześniej na konferencjach pojawiali się Robert Lewandowski, Jakub Moder i Tomasz Kędziora.
Czytaj także: