
Reklama.
Brytyjski aktor w najnowszym wywiadzie dla portalu Page Six przyznał, że zanim stał się sławny, zajmował się sprzątaniem toalet w londyńskiej siedzibie komputerowego giganta IBM.
Co ciekawe, Hugh Grant wcale nie ocenił tego okresu w swoim życiu jako koszmaru. Pracę wspomniał z sentymentem, a przy tym zadeklarował, że w przyszłości mógłby do niej wrócić.
– Byłem w tym dobry. Wiem wszystko o czyszczeniu kibli. Mogę wejść prosto do rur. Mogę wydobyć krystaliczny mocz – stwierdził Hugh Grant. Aktor dodał też, że "w tamtych czasach był może nawet szczęśliwszy" i nie wyklucza, że "może pewnego dnia wróci do tego zajęcia".
Czy w tych słowach aktor postanowił użyć sarkazmu? Tego nie wiemy, ale na pewno światowa rozpoznawalność i ciągłe bycie obserwowanym to minusy, których z pewnością nie da się doświadczyć podczas sprzątania firmowych toalet.
Dodajmy, że praca w siedzibie IBM to nie jedyne dorywcze zajęcie, które podejmował w przeszłości Hugh Grant. Był także kelnerem w restauracji dla homoseksualistów przy jednej z głównych ulic Londynu. Pochwalił się też pewną zawodową wpadką.
– Dostarczałem nowe samochody. Bardzo ważne było, aby jeździć powoli, więc kazano mi, abym trzymał się prędkości 20 mil na godzinę (ok. 32 km/h). Ale jeździłem nimi z prędkością 120 mil na godzinę (ok. 193 km/h) i jedno z tych aut rozbiłem. Zostałem zwolniony z pracy – wspominał aktor podczas rozmowy z Page Six.
Czytaj także: