Grzegorz Braun nie odpuścił po tym, jak został wyrzucony z debaty kandydatów na prezydenta Rzeszowa. Poseł Konfederacji dał upust emocjom w mediach społecznościowych, gdzie wysunął m.in. poważny zarzut pod adresem dziennikarza Andrzeja Stankiewicza.
"Moi faworyci do nagrody Puchar Goebbelsa ew. Laur Urbana: Radio_ZET & redaktor-cenzor Andrzej Stankiewicz – za wytrwałe podnoszenie standardów poprawności politycznej i konsekwentną eliminację z przestrzeni publicznej głosu tych, którzy posługują się jeszcze normalnym językiem – napisał Grzegorz Braun.
Swój post zamieścił niedługo po tym, jak został wykluczony z niedzielnej debaty. Przypomnijmy, że kandydaci w wyborach na prezydenta Rzeszowa dyskutowali w programie "7. Dzień Tygodnia" w Radiu ZET. Audycję prowadził Andrzej Stankiewicz. W pewnym momencie Braun użył sformułowania "dewiacje" pod adresem mniejszości seksualnych. Wtedy dostał od dziennikarza pierwsze ostrzeżenie.
Kiedy polityk w nawiązaniu do ministra Adama Niedzielskiego powiedział, że to "szkolony psychotata", miarka się przebrała. Stankiewicz podziękował Braunowi za udział i kontynuował program już bez przedstawiciela Konfederacji.
Z kolei Braun nie daje za wygraną i po debacie jeszcze podkręca emocje. "Stop dewiacjom! Stop szkolonym psychopatom!" – napisał na swoim Twitterze.
W obronie polityka stanęli m.in. Krzysztof Bosak i Robert Winnicki. "Zamiast wypraszać gościa z anteny, red. Stankiewicz mógł od razu oznajmić, że debata pluralistyczna nie będzie" – stwierdził ten drugi.