
Zamieszania związanego z odwołaniem wczorajszego meczu ciąg dalszy. Dziś tłumaczył się z tego wydarzenia szef Narodowego Centrum Sportu Robert Wojtaś. Jak podkreślał, to PZPN jako organizator meczu zdecydował o otworzeniu dachu.
REKLAMA
Jak się okazało na konferencji prasowej Narodowego Centrum Sportu, dach na Narodowym nigdy nie był otwierany przy silnym wietrze lub deszczu. Robert Wojtaś podkreślał jednak, że dach był zamknięty aż do godziny 12:00 i że NCS namawiał organizatorów, by tak zostało.
Zobacz też: "Basen Narodowy" ma więcej fanów niż Stadion Narodowy. Internet śmieje się z kompromitacji Polaków
Wojtaś wyjaśnił, że decyzję o otwarciu dachu podjął właśnie organizator meczu, czyli PZPN. "Informacja ze strony PZPN była taka, że wszyscy chcą mieć dach otwarty, od trenerów, przez graczy, na obserwatorze FIFA skończywszy" – mówił Wojtaś w TVP.Info. Prezes tłumaczył też, że mechanizm otwierający i
Nieważne, kto zawinił. To i tak Polska zbiera baty w zagranicznych mediach za kabaret na Narodowym. Monthy Python, żenada, kompromitacja - takie wrażenia po wczorajszym wieczorze wynieśli z nowiutkiego, zbudowanego za blisko dwa miliardy stadionu Anglicy. CZYTAJ WIĘCEJ
zamykający dach jest tak skonstruowany, by nie można było go używać w takich warunkach pogodowych.
Pytany o to co z biletami, które przemoczone mogą nie nadawać się do ponownego użycia, prezes NCS przypominał: "Organizatorem jest PZPN i to oni odpowiadają za bilety. Będzie można przyjść ponownie i wykorzystać je" – zapewniał. Zaznaczył jednak, że decyzje dotyczące biletów podejmuje Polski Związek Piłki Nożnej.
Jeden z dwóch architektów Stadionu Narodowego Mariusz Rutz odpowiadał zaś czemu przy budowie zdecydowano się na otwierany dach, a nie sztywny. "Mogliśmy mieć limuzynę albo kabriolet, wybraliśmy kabriolet" – porównywał Rutz. I wyjaśnił, że ruchomy dach służył lepszemu przystosowaniu stadionu do konkretnych imprez, miał być elastyczny. "Gdyby dołożyć 100 milionów funtów, mielibyśmy dach ciężki, który można by zamykać przy każdej pogodzie. Nie miałoby to jednak ekonomicznego uzasadnienia. Zbudowaliśmy dach leki, który należy odpowiednio użytkować" – mówił Rutz w TVP.Info.
Odnośnie zaś samej murawy Robert Wojtaś podkreślał, że murawa nigdy nie będzie tam położona na stałe. Głównie dlatego, że jej utrzymanie byłoby bardzo drogie i po prostu się nie opłaca. W trakcie konferencji przyznano również, że konstrukcja murawy była inna, niż na Euro 2012. Jak jednak wyjaśniał Wojtaś, stało się tak, bo tamta murawa musiała wytrzymać o wiele więcej, a ta była zaprojektowana raptem na dwa mecze.

