
Było tak: 28-letni Francuz spoliczkował prezydenta Francji Emmanuela Macrona podczas wizyty głowy państwa w południowo-wschodnim departamencie Drôme. Incydent został nagrany, filmik krąży w mediach społecznościowych. – To gest neurotycznego kraju, który chce sobie zrekompensować ograniczenia nałożone przez pandemię covid-19? – zastanawiają się francuscy dziennikarze i politolodzy. Czy Francji grożą nowe rozruchy?
REKLAMA
Prezydent Francji realizuje teraz drugi etap swojego "Tour de France": za niecałe 2 tygodnie odbędą się wybory władz departamentów i regionów, a już za rok wybory prezydenckie, w których Macron ma nadzieję na reelekcję.
W trakcie spotkania za barierkami przed szkołą gromadzi się grupa ludzi. Macron podchodzi do nich, podaje rękę. 28-latek najpierw klepie go przyjacielsko w ramię, następnie drugą ręką wymierza mu policzek krzycząc "Precz z macronizmem!"
"Precz z macronizmem!"
Uderzony w twarz został w miniony wtorek, kilka minut po rozmowie z prasą, restauratorami i praktykantami w szkole hotelowej Tain-l'Hermitage. Przekonywał tam, że w trakcie wychodzenia z pandemicznego kryzysu należy wykazywać się optymizmem.W trakcie spotkania za barierkami przed szkołą gromadzi się grupa ludzi. Macron podchodzi do nich, podaje rękę. 28-latek najpierw klepie go przyjacielsko w ramię, następnie drugą ręką wymierza mu policzek krzycząc "Precz z macronizmem!"
Chwilę później zostaje obezwładniony i przewrócony na ziemię przez służby bezpieczeństwa. W areszcie ląduje razem z towarzyszącym mu innym mężczyzną w tym samym wieku.
Czytaj także:Rekompensata za pandemię?
Policzek wymierzony prezydentowi ostro skrytykowali francuscy politycy z prawej i lewej strony. Nawet jego największa rywalka w przyszłorocznym wyścigu o fotel prezydencki, Marine Le Pen ze Zjednoczenia Narodowego (dawnego Frontu Narodowego) zareagowała solidarnie: "Niedopuszczalne jest fizyczne atakowanie przywódców politycznych, tym bardziej Prezydenta Republiki" – skomentowała.Sam Macron nie traci jednak rezonu (przynajmniej publicznie go nie traci) i kontynuuje swoją przedwyborczą pielgrzymkę po kraju jakby nigdy nic. W lokalnym dzienniku "Dauphiné libéré" nazwał wydarzenie odosobnionym incydentem popełnionym przez "jednostkę ultraprzemocową", której nie można pozwolić na przejęcie debaty publicznej.
Tymczasem francuscy dziennikarze i politolodzy zastanawiają się: – Czy powinniśmy widzieć w tym geście zemstę Francji, która czuje się upokorzona przez rzekomą arogancję głowy państwa? To gest neurotycznego kraju, który chce sobie w pełni zrekompensować ograniczenia nałożone przez pandemię Covid-19? A może ilustracja społeczeństwa które, jak się wydaje, wyraziło przemoc w swój ulubiony sposób?
Młodzi Francuzi: bez pracy, w depresji
Być może wtorkowe wydarzenie było jednorazowym incydentem, ale trudno nie zauważyć w nim szerszej perspektywy, zwłaszcza w kontekście zmiany życia młodych Francuzów przez kryzys wywołany pandemią. Macron został spoliczkowany przez 28-latka, a dotychczas młodzi we Francji (podobnie jak w Polsce) niechętnie angażowali się w politykę.Według badań instytutu Kantar, które podała z końcem maja "Gazeta Wyborcza", młodzi Francuzi są coraz bardziej nieufni wobec systemu demokratycznego: w pierwszej turze wyborów prezydenckich w 2017 r. głosowała zaledwie jedna trzecia wyborców pomiędzy 18. a 24. rokiem życia. W wyborach lokalnych w zeszłym roku do urn poszło tylko 28 proc. 18-34-latków.
Czytaj także:Jednak ostatnie zmiany na rynku pracy dotknęły młodych na tyle dotkliwie, że nawet ta grupa zaczyna się buntować i może wywrzeć istotny wpływ na wyniki przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Macron, świadomy sytuacji, stara się łagodzić nastroje i szukać wspólnego języka z młodymi Francuzami. W orędziu do narodu wprowadzającym drugi lockdown ocenił, że "ciężko jest mieć 20 lat w 2020 roku".
To prawda, łatwo nie jest. W 2021 w sumie jeszcze trudniej. Studenci stracili możliwość dorabiania w gastronomii i kulturze zamkniętej z powodu pandemii (w 2020 roku firmy zatrudniły 15 proc. mniej młodych, niż rok wcześniej). Dochody osób w wieku studenckim spadły o 5-10 proc. (dane francuskiej Rady Analiz Ekonomicznych CAE).
Jak podaje "GW", wg danych niezależnego Obserwatorium Nierówności z końca listopada 12,7 proc. młodych w wieku 18-24 lat żyje w ubóstwie (we Francji to dochód poniżej 1063 euro).
Dodatkowo u młodych Francuzów w ostatnich miesiącach znacznie wzrósł poziom lęku, stresu, wzrosła ilość zdiagnozowanych klinicznych depresji i myśli samobójczych (badanie zbiorowych traum CN2R).
Czytaj także:Rząd wydaje miliardy na młodych. To wystarczy?
Francuski rząd jak nigdy dotąd pochyla się nad problemem pokolenia wchodzącego w dorosłe życie (a rząd polski mógłby się na nim śmiało wzorować). Już w zeszłym roku wprowadził projekt, w ramach którego firma zatrudniająca osobę poniżej 26 roku życia dostawała 4 tys. euro premii. Ten gest kosztował państwo 7 mld euro.Do tego m.in. zapomogi miesięczne dla 18-26 latków bez wykształcenia i/lub w kryzysie bezrobocia, którzy szukają zatrudnienia; program mentorski dla młodych za 30 mln euro; czeki na darmowego psychologa; dwa posiłki dziennie dla studentów za 1 euro; zapomogi na mieszkania.
To nie wszystko. Macron, żeby zbliżyć się do świata młodych, zaczął używać umiejętności miękkich: szuka wspólnego języka (w końcu sam nie jest najstarszy, ma 43 lata), spotyka się z influencerami (co jest zupełną nowością we francuskiej polityce), dwóch idoli młodego pokolenia zaprosił nawet do Pałacu Elizejskiego na "pojedynek anegdotek" (to już wydarzenie bez precedensu).
Jednak dla wielu działania rządu są niewystarczające w obliczu tąpnięcia gospodarczego wywołanego pandemią, a próby zyskania młodego elektoratu przez głowę państwa – komiczne. Wśród francuskiego społeczeństwa i politologów często słychać opinie krytyczne: "brak twardego projektu społecznego w obliczu kryzysu"; "kryzys nadal dzieli francuskie społeczeństwo i pogłębia nierówności".
Czytaj także:Czy w roku przedwyborczym powstanie kolejny oddolny ruch społeczny, tym razem ruch młodych Francuzów wyczerpanych pandemicznym kryzysem? Claire Gatinois i Solenn de Royer, dziennikarze "Le Monde", komentują: – Czas pokaże, czy lato wystarczy, by oczyścić złość, czy też policzek wymierzony w Drôme jest tylko przedsmakiem nadchodzącej kampanii prezydenckiej.
