Jeśli Sławomir Nowak do piątku 18 czerwca nie wpłaci poręczenia majątkowego w wysokości miliona złotych, wróci do aresztu. Tymczasem rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformowała, że pieniądze wpłynęły na konto, ale okazało się, iż prokurator nie sporządził protokołu przyjęcia poręczenia majątkowego.
W czwartek poinformowano, że Sąd Apelacyjny w Warszawieodmówił wstrzymania orzeczenia z dnia 2 czerwca ws. Sławomira Nowaka. Taki wyrok oznacza, że aby nie wrócić za kratki, były minister transportu musi wpłacić milion złotych poręczenia majątkowego. Ma na to czas do piątku 18 czerwca.
W środę 16 czerwca córka Nowaka, Natalia, wpłaciła do depozytu tę kwotę. – Prokuratura Okręgowa w Warszawie potwierdza, że środki wpłynęły na konto prokuratury – poinformowała cytowana przez "Newsweek" prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Mecenas Wojciech Glanc, pełnomocnik córki Sławomira Nowaka, na czwartkowej konferencji prasowej przekazał jednak, że „prokurator odmówił sporządzenia protokołu przyjęcia środków do depozytu, zasłaniając się w tym względzie wywiedzionym sprzeciwem oraz wywiedzionym zażaleniem”.
Skrzyniarz tłumaczy, że przelew wstrzymał natychmiastową wykonalność orzeczenia. Glanc utrzymuje jednak, iż prokurator miał obowiązek "przyjęcia środków tytułem poręczenia i sporządzenia protokołu z tej czynności".
Rzeczniczka uspokaja, że „chwilą uprawomocnienia się postanowienia Sądu Apelacyjnego w Warszawie, w przypadku uwzględniania zażalenia prokuratora, środki te zostaną zwrócone". Jeśli zażalenie nie zostanie uwzględnione, protokół przyjęcia zostanie przez prokuratora sporządzony.
Przypomnijmy, były minister transportu trafił do aresztu w lipcu 2020 roku. Postawiono mu wtedy zarzuty korupcyjne, prania brudnych pieniędzy i działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Nowak przez 9 miesięcy przebywał w areszcie na warszawskiej Białołęce, został z niego wypuszczony w kwietniu.