
Ćwiczysz, bo chcesz schudnąć, ale męczysz się przy tym niemiłosiernie? Jak tylko waga pokaże upragnione kilogramy zapomnisz o tym koszmarze? Ok, ten wstęp może i brzmi jak słowa lektora w telezakupach, ale nie oszukujmy się: tak do aktywności podchodzi wiele z nas. I tu pojawia się Joanna Jaworska, trenerka, która uczy, że ruch może być przyjemnością i że nie chodzi w nim o zrobienie "ciała na plażę".
To nie tak, że odchudzanie samo w sobie jest złe. Bardzo złe jest za to, że wmówiono nam jak istotne do szczęścia jest szczupłe ciało. Że z nadwagą odstajemy od normalności i nie mamy szans pięknie wyglądać (w końcu wszystkie kobiety w magazynach i telewizji są szczupłe). Że pełnia zdrowia to rozmiar S lub maksymalnie M. Że musimy zachować młodość, napiętą i gładką skórę, zero siwych włosów i jędrne ciało - czyli cofać czas (czy ogarniasz jakie to absurdalne! ), by być atrakcyjną i się podobać innym. Wmówiono nam, że MUSIMY podobać się innym!
Nie jest to moja, twoja, nasza wina. Wpojono nam to, bo dążenie do powyższych wiąże się z wydawaniem pieniędzy, więc wiele firm na tym zarabia. Cały ten sposób myślenia i funkcjonowania określono mianem kultury diet.
