Britney Spears przerwała milczenie, przyznała, że jest zmuszana do stosowania antykoncepcji, żeby nie zajść w ciążę
Britney Spears przerwała milczenie, przyznała, że jest zmuszana do stosowania antykoncepcji, żeby nie zajść w ciążę Zrzut z ekranu/instagram.com/britneyspears
Reklama.
"Uwielbia kontrolę, jaką mu dano, żeby krzywdzić własną córkę. Pracowałam siedem dni w tygodniu, to było jak kupczenie seksem. Nie miałam karty kredytowej, gotówki ani paszportu. (…) Wszystko, czego dziś chcę, to dostać moje pieniądze i aby się to raz na zawsze skończyło" – mówiła Britney przed sądem w Los Angeles.
Największe oburzenie wywołała jednak kwestia ingerencji w intymne i bardzo prywatne sprawy piosenkarki. Okazało się bowiem, że zmuszana jest do stosowania antykoncepcji, nie może samodzielnie zdecydować o zajściu w ciążę czy poślubieniu swojego partnera Sama Asghariego, a także nawiązywać nowych znajomości bez zgody ojca.
"Chcę móc wyjść za mąż i mieć dziecko. Powiedziano mi, że w tej chwili pod kuratelą nie mogę wyjść za mąż ani mieć dziecka. Chciałabym wyjąć wkładkę domaciczną, aby móc zacząć starać się o kolejne dziecko, ale ten tak zwany 'zespół' nie pozwolił mi iść do lekarza, aby ją wyjąć, ponieważ nie chcą, żebym miała dzieci" – ujawniła Spears.
Piosenkarka wezwała do zakończenia "obraźliwych rządów" Jamiego Spearsa i mówiła, że "chce odzyskać swoje życie". Potępiła swoją rodzinę i wskazała nadużycia, których stała się ofiarą – przyznała, że kuratela nosi znamiona przemocy.
"Dawałam słowo całemu światu, że wszystko jest dobrze. Skłamałam. Nie jestem szczęśliwa, nie mogę spać. Mam stany depresyjne i płaczę każdego dnia... Moim życzeniem jest to wszystko zakończyć. Chcę odzyskać swoje życie" – mówiła Spears, czym potwierdziła, że domysły fanów nie był "teorią spiskową" i dobrze czuli, że coś jest nie w porządku...
logo