12-piętrowy apartamentowiec zawalił się w Miami 24 czerwca.
12-piętrowy apartamentowiec zawalił się w Miami 24 czerwca. Fot. Wikipedia/By Miami-Dade Fire Rescue Department/Domena Publiczna

Ratownicy dzień i noc desperacko przeszukują zgliszcza. Od katastrofy, która wstrząsnęła Ameryką, w środę mija sześć dni. Za zaginionych wciąż uznaje się 150 osób, potwierdzono 11 ofiar śmiertelnych. Amerykanie z nadzieją czekają na cud, ale chcą też wiedzieć, co tak naprawdę się stało. Dlaczego budynek się zawalił?

REKLAMA
  • Do katastrofy doszło około godz. 2 w nocy (godz. 8 czasu polskiego) w czwartek 24 czerwca. Champlain Towers South został zbudowany w 1981 roku.
  • Przyczyny katastrofy wciąż nie zostały potwierdzone. W 2018 roku inż. Frank Morabito wskazywał w nim na "poważne uszkodzenia strukturalne" apartamentowca.
  • Do dziś potwierdzono śmierć 11 osób.
  • – Modlimy się o cud. Słyszymy historie o ludziach znalezionych 15 dni później, więc wciąż mamy nadzieję – powiedziała w rozmowie z CNN Fortuna Smukler, która wśród zaginionych osób ma dwóje znajomych. Kobieta jest komisarzem miejskim w North Miami Beach i przyznała, że od czwartku, gdy zdarzyła się tragedia, zasypywana jest pytaniami od mieszkańców.
    "Czy to samo stanie się z innymi budynkami? Czy jest coś, co możemy zrobić, by w przyszłości coś takiego się nie powtórzyło? Czy możemy zrobić więcej testów gleby?" – pytali.
    Tragedia podziałała na wyobraźnię wielu ludzi. Apartamentowców-wieżowców jest mnóstwo, mnóstwo ludzi w nich mieszka. I zapewne raczej nikt nigdy nie zastanawiał się wcześniej, w jakim stanie technicznym jest jego blok, nie tworzył żadnych czarnych, skrajnych, scenariuszy, jak ten, który dotknął Champlain Towers South w miejscowości Surfside na Florydzie, należącej do aglomeracji Miami.
    Dziś, gdy bliscy zaginionych z nadzieją czekają na dobre wieści, inni nasilają pytania, jak doszło do katastrofy.

    W 2018 roku inżynier wskazywał na uszkodzenia

    Przyczyny wciąż nie zostały potwierdzone, ale spekulacji jest mnóstwo. Zwłaszcza po raporcie z 2018 roku, którego fragmenty opublikował "New York Times". Inspektor budowlany, inż. Frank Morabito, wskazywał w nim na "poważne uszkodzenia strukturalne" apartamentowca. Uszkodzona miała być konstrukcja pod basenem, zaczął też pękać beton w podziemnym garażu – pęknięcia miały być widoczne na kolumnach, belkach i betonowych ścianach.
    Inżynier nie ostrzegał przed możliwym zawaleniem budynku, ale jego raport miał być podstawą do remontu, który miał się zacząć. Agencja AP podała, że koszt szacowany był na 9 mln dolarów, a koszty napraw mieli ponieść właściciele mieszkań. Termin płatności mijał 1 lipca.
    Amerykańskie media cytują mieszkańców, którzy mówili, że nikt nie informował ich, w jakim stanie jest budynek. – Nikt nigdy, przenigdy nie powiedział nam, że ten budynek jest w tak złym stanie. Nikt. Nikt – mówiła NBC News Susana Alvarez.
    67-letni Moshe Candiotti, który przeżył katastrofę, a do apartamentowca wprowadził się 14 miesięcy wcześniej, również powiedział, że nigdy nie został poinformowany o tym, że budynek może mieć problemy konstrukcyjne. – Dlaczego w tym czasie go nie zamknęli? Ktoś musi wziąć za to winę – mówił gdy usłyszał o raporcie z 2018 roku.

    Kontrolują starsze budynki

    Champlain Towers South został zbudowany w 1981 roku. Do katastrofy doszło około godz. 2 w nocy (godz. 8 czasu polskiego) w czwartek 24 czerwca. W piątek, dzień po katastrofie, mowa była o jednej ofierze śmiertelnej. Niedzielny komunikat burmistrza hrabstwa Miami-Dade, mówił o 9 ofiarach. Do dziś potwierdzono śmierć 11 osób.
    Wśród zaginionych jest m.in. Cassie Stratton, która tuż przed tragedią zdążyła zadzwonić do męża. Jak opisuje "Miami Herald", powiedziała, że budynek się trzęsie, że widzi "dziurę" w miejscu, gdzie patrząc z okna, był basen. Wtedy przerwało połączenie.
    – Była 1.30 rano. Nigdy, nigdy tego nie zapomnę – powiedział Mike Stratton.
    W okolicy szybko zaczęto sprawdzać podobne, starsze budynki liczące ponad 40 lat, i takie, które mają ponad pięć pięter. Władze miasta wysłały listy w tej sprawie, w których wezwały do kontroli.
    "Natychmiast wprowadzamy w życie plan sprawdzenia 59 budynków" – zapowiedziała cytowana przez CNN wiceburmistrz Sunny Isles Beach, Larisa Svechin. A kontrole odbywają się lub odbędą nie tylko tu.