
Ratownicy dzień i noc desperacko przeszukują zgliszcza. Od katastrofy, która wstrząsnęła Ameryką, w środę mija sześć dni. Za zaginionych wciąż uznaje się 150 osób, potwierdzono 11 ofiar śmiertelnych. Amerykanie z nadzieją czekają na cud, ale chcą też wiedzieć, co tak naprawdę się stało. Dlaczego budynek się zawalił?
REKLAMA
"Czy to samo stanie się z innymi budynkami? Czy jest coś, co możemy zrobić, by w przyszłości coś takiego się nie powtórzyło? Czy możemy zrobić więcej testów gleby?" – pytali.
Tragedia podziałała na wyobraźnię wielu ludzi. Apartamentowców-wieżowców jest mnóstwo, mnóstwo ludzi w nich mieszka. I zapewne raczej nikt nigdy nie zastanawiał się wcześniej, w jakim stanie technicznym jest jego blok, nie tworzył żadnych czarnych, skrajnych, scenariuszy, jak ten, który dotknął Champlain Towers South w miejscowości Surfside na Florydzie, należącej do aglomeracji Miami.
Dziś, gdy bliscy zaginionych z nadzieją czekają na dobre wieści, inni nasilają pytania, jak doszło do katastrofy.
W 2018 roku inżynier wskazywał na uszkodzenia
Przyczyny wciąż nie zostały potwierdzone, ale spekulacji jest mnóstwo. Zwłaszcza po raporcie z 2018 roku, którego fragmenty opublikował "New York Times". Inspektor budowlany, inż. Frank Morabito, wskazywał w nim na "poważne uszkodzenia strukturalne" apartamentowca. Uszkodzona miała być konstrukcja pod basenem, zaczął też pękać beton w podziemnym garażu – pęknięcia miały być widoczne na kolumnach, belkach i betonowych ścianach.Inżynier nie ostrzegał przed możliwym zawaleniem budynku, ale jego raport miał być podstawą do remontu, który miał się zacząć. Agencja AP podała, że koszt szacowany był na 9 mln dolarów, a koszty napraw mieli ponieść właściciele mieszkań. Termin płatności mijał 1 lipca.
Amerykańskie media cytują mieszkańców, którzy mówili, że nikt nie informował ich, w jakim stanie jest budynek. – Nikt nigdy, przenigdy nie powiedział nam, że ten budynek jest w tak złym stanie. Nikt. Nikt – mówiła NBC News Susana Alvarez.
67-letni Moshe Candiotti, który przeżył katastrofę, a do apartamentowca wprowadził się 14 miesięcy wcześniej, również powiedział, że nigdy nie został poinformowany o tym, że budynek może mieć problemy konstrukcyjne. – Dlaczego w tym czasie go nie zamknęli? Ktoś musi wziąć za to winę – mówił gdy usłyszał o raporcie z 2018 roku.
Kontrolują starsze budynki
Champlain Towers South został zbudowany w 1981 roku. Do katastrofy doszło około godz. 2 w nocy (godz. 8 czasu polskiego) w czwartek 24 czerwca. W piątek, dzień po katastrofie, mowa była o jednej ofierze śmiertelnej. Niedzielny komunikat burmistrza hrabstwa Miami-Dade, mówił o 9 ofiarach. Do dziś potwierdzono śmierć 11 osób.Wśród zaginionych jest m.in. Cassie Stratton, która tuż przed tragedią zdążyła zadzwonić do męża. Jak opisuje "Miami Herald", powiedziała, że budynek się trzęsie, że widzi "dziurę" w miejscu, gdzie patrząc z okna, był basen. Wtedy przerwało połączenie.
– Była 1.30 rano. Nigdy, nigdy tego nie zapomnę – powiedział Mike Stratton.
W okolicy szybko zaczęto sprawdzać podobne, starsze budynki liczące ponad 40 lat, i takie, które mają ponad pięć pięter. Władze miasta wysłały listy w tej sprawie, w których wezwały do kontroli.
"Natychmiast wprowadzamy w życie plan sprawdzenia 59 budynków" – zapowiedziała cytowana przez CNN wiceburmistrz Sunny Isles Beach, Larisa Svechin. A kontrole odbywają się lub odbędą nie tylko tu.
