Jest aktywny, nie należy do posłów, którzy siedzą cicho. Od tygodni pyta ministra Dworczyka, czy maile publikowane w sieci są prawdziwe. Bez odzewu. Mówi o tym głośno, pisze w internecie, ale niektórzy nagle dostrzegli go dopiero teraz. "Brakuje nam takiej polityki" – reagują na jego wystąpienie. – Nie zrobiłem nic nadzwyczajnego – odpowiada naTemat poseł Michał Gramatyka.
Poseł PO Michał Gramatyka był jednym z posłów, którzy wnioskowali o zwołanie posiedzenia komisji ws. afery mailowej.
Swoim wystąpieniem zwrócił uwagę wielu internautów. "Szacun za przygotowanie. Czekam na więcej podobnych wystąpień" – reagują.
Jest ekspertem kryminalistyki, doktorem prawa. Wykłada cyberbezpieczeństwo, ma zajęcia ze studentami. – Tak się złożyło, że tematy cyberbezpieczeństwa są w pewnym sensie moim konikiem. Od lat zajmuję się kryminalistyką, szczególnie przestępstwami cyfrowego świata – mówi.
Michał Gramatyka był jednym z posłów, którzy wnioskowali o zwołanie posiedzenia komisji ws. cyberataków na polityków. Sejmowe komisje Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii spotkały się 29 czerwca.
Nie było szefa MSWiA, pojawił się jedynie pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa Janusz Cieszyński, który podkreślał, że informacje w tej sprawie są niejawne.
Poseł Michał Gramatyka miał odmienne zdanie. – Jestem przekonany, że wiele informacji można przekazać w trybie jawnym. Tym bardziej, że te informacje w domenie publicznej istnieją – odpowiadał.
Przygotował prezentację, a w niej szereg pytań. Od kiedy przestępcy mają dostęp do skrzynki ministra Dworczyka? Ilu ministrów korzysta z prywatnych skrzynek pocztowych do prowadzenia służbowej korespondencji? Które z publikowanych maili są prawdziwe, a które fałszywe? Kiedy i na jakiej podstawie zezwolono ministrom na korzystanie z prywatnych skrzynek? To tylko niektóre z nich.
Internauci gratulują wystąpienia
Odzew na Twitterze był natychmiastowy. "Słucham posła Michała Gramatyki z KO. Fiu, fiu poseł siedzi w temacie" – zauważyła jedna z użytkowniczek". "To prawda. Dlaczego jest tak mało znany a jego wiedza mało eksponowana?" – zareagował inny Twitterowicz.
Kolejny komentarz: "Też mi się podobało Pana wystąpienie wczoraj. Szacun za przygotowanie. Czekam na więcej podobnych wystąpień".
I jeszcze jeden: "Przyłączam się do gratulacji. Świetne, bardzo rzeczowe i pełne kultury wystąpienie. Brakuje nam takiej polityki".
Internauci piszą, że poseł im zaimponował, był kompetentny, a jego wystąpienie bardzo profesjonalne. "Świetny jest! Dlaczego chowasz takich świetnych ludzi, Platformo?" – zapytała jedna z użytkowniczek Twittera.
Dzień po komisji poseł Gramatyka był gościem w programie "Tak Jest" w TVN24, razem z Janem Kanthakiem. I po tym również go zauważono. "Świetny występ. Więcej w mediach posła Gramatyki. Spokój, kultura, merytoryka", "Mamy już dość tych krzyczących polityków, którzy jadą tylko przekazami partyjnym" – ocenił jeden z internautów. Jakby Michał Gramatyka nagle, przy okazji afery Dworczyka, stał się dla niektórych odkryciem.
Posłem jest od 2019 roku, ale chyba pierwszy raz na Twitterze zrobiło się wokół niego takie poruszenie.
– Bo ja naprawdę jestem fajny – śmieje się Gramatyka. – Tylko na pierwszy rzut oka tego nie widać – dodaje. A na poważnie podkreśla, że nie zrobił niczego nadzwyczajnego.
– Starałem się po prostu dobrze przygotować do posiedzenia połączonych komisji. Bardzo jest mi miło, że ktoś to zauważył. Zaręczam, że jest wiele posłanek i posłów, którzy na każdej komisji zadają trafne i merytoryczne pytania – mówi w rozmowie z naTemat poseł Michał Gramatyka.
Jest ekspertem od kryminalistyki
Doskonale wiedział o czym mówi i to natychmiast dało się to zauważyć. – Tak się złożyło, że tematy cyberbezpieczeństwa są w pewnym sensie moim konikiem. Od lat zajmuję się kryminalistyką, szczególnie przestępstwami cyfrowego świata – mówi.
Jest doktorem prawa w dziedzinie kryminalistyki. Wykłada cyberbezpieczeństwo, ma zajęcia ze studentami. Gdy jeszcze nie był posłem prowadził szkolenia w tym zakresie. "Adiunkt w Katedrze Kryminalistyki Uniwersytetu Śląskiego, specjalista w zakresie technicznych badań dokumentów i ekspertyzy śladów emocjonalnych. Biegły sądowy, stały doradca Sejmowej Komisji Śledczej ds. ustalenia okoliczności śmierci Barbary Blidy. Autor kilkudziesięciu artykułów z zakresu kryminalistyki" – czytamy na stronie Uniwersytetu Śląskiego.
– Zdarzało mi się publikować na temat cyberbezpieczeństwa. Sprawdzałem też swoją wiedzę w praktyce – w Enei kilka lat temu organizowałem specjalny zespół zabezpieczający informatyczną stronę działalności przedsiębiorstwa. Cyberwłamania są coraz bardziej popularne, niezależnie od rozwoju technologii zabezpieczających. Ale wszyscy specjaliści podkreślają, że zwykle najsłabszym ogniwem systemu bezpieczeństwa jest człowiek. Wszyscy jesteśmy na narażeni, dotyczy to każdego z nas – zauważa.
Dlatego jest tak aktywny ws. maili Dworczyka. – Uważam, że ta sprawa jest niezwykle ważna i powinna zakończyć się dymisją tego rządu. Nie dlatego, że ktoś wszedł ministrowi na pocztę. Ale właśnie dlatego, że na tej poczcie była rządowa korespondencja. Ludzie powinni zobaczyć cały ogrom lekkomyślności, wręcz głupoty ministrów, którzy o sprawach wagi państwowej dyskutują na prywatnych mailach – podkreśla.
Zmiażdżył Rachonia w TVP Info
Jest posłem z Tychów. Przez lata działał w samorządzie, był m.in. zastępcą prezydenta miasta i wicemarszałkiem województwa śląskiego.
Od ponad 20 lat śpiewa w zespole szantowym Perły i Łotry. W ubiegłym roku utwór tej grupy "My mother told me" znalazł się na liście przebojów magazynu Billboard, o czym w Polsce było głośno.
Jako poseł dość często pojawia się w TVP Info. "Poseł PO znowu zmiażdżył Rachonia w TVP. Wszystko szło na żywo" – opisywała niedawno wp.pl, gdy Michał Rachoń pytał go słowa Putina, który mówił o tym, że tak jak jego wielcy poprzednicy – Józef Stalin, Leonid Breżniew – walczy o pokój na świecie.
– Jedyne, do czego mogę to porównać, to taki przekaz, który od czasu do czasu słyszę w niektórych mediach, że za wszystkie problemy w Polsce odpowiada Platforma Obywatelska albo totalna opozycja. Bo to mniej więcej podobne kategorie myśleniowe – zakpił Gramatyka. Sam twierdzi, że lubi chodzić do TVP Info, czasem na swoim FB pokazuje te wizyty z przymrużeniem oka i dystansem.
"Najwięcej frajdy mam z obnażania hipokryzji charakterystycznej dla "ideowców" ekipy rządzącej" – tak je podsumował.
Do Michała Dworczyka dosłownie "dobija się" od tygodni. Chce się dowiedzieć, czy maile są prawdziwe. "Czy Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego dysponuje kopią skrzynki Pana Ministra", "Czy Minister kopiował służbową korespondencję na prywatny mail?" – pyta.
– Zadaję pytania. Piszę tweety. Na tajnym posiedzeniu Sejmu postawiłem te same pytania, co na komisji. Odpowiedzi brak. Nie chodzi mi nawet o to, by ktoś te maile publicznie weryfikował. Chcę wiedzieć, czy oni wiedzą, co jest prawdą a co manipulacją. Przecież jeśli na przykład prawdziwa jest dyskusja na temat lokalizacji fabryki Toyoty, to kompletnie kompromituje to wszystkich jej uczestników – uważa.
Co się zadziało na komisji
Minister Cieszyńskie stwierdził, że te pytanie dotyczą operacyjnych szczegółów pracy polskich służb i rząd może odnieść się wyłącznie na posiedzeniu w trybie niejawnym.
Posła PO najbardziej denerwuje jedno: – Że minister polskiego rządu Janusz Cieszyński śmie zarzucać mi działanie wbrew polskiej racji stanu. Po tym jak jego koledzy, łącznie z premierem, korzystali z prywatnych skrzynek pocztowych do służbowej korespondencji. Kto tu działa wbrew polskiej racji stanu? Cieszyński jest specjalistą, zna się na technologiach. Myślę, że doskonale zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Tym bardziej nie powinien tak mówić.
Podkreśla: – Nie zamierzam odpuścić sprawy. Będę pytał dalej. Wypływają kolejne maile, nie wiadomo, co jeszcze ujrzy światło dzienne.
Jednocześnie wskazuje na inne kwestie, które gdzieś umykają opinii publicznej. A również mają związek z naszym bezpieczeństwem.
– W Sejmie staram się bronić naszej prywatności. Państwo gromadzi nasze dane bez umiaru i bez żadnej kontroli. Wielokrotnie i przy wielu okazjach pojawiają się uregulowania, na mocy których rząd wchodzi w posiadanie informacji, które gromadzimy w cyfrowym świecie – mówi. Podaje przykłady:
– Rząd sięga po takie dane bez żadnego umiaru. Niestety niewiele się o tym mówi – podkreśla.
Na przykład, gdy uchwalaliśmy ustawę o elektronicznych opłatach za drogi, rząd otrzymał dostęp do naszych danych lokalizacyjnych. Kiedy Sejm decydował o powszechnym spisie rolnym, zgodził się na przekazanie wszystkich naszych numerów telefonów. I to wraz z numerami PESEL. W pierwotnej wersji tarcz antycovidowych były przepisy, które dawały dostęp do zdjęć i wiadomości w naszych smartfonach. Na szczęście wyrzucono je na etapie prac legislacyjnych.