W opozycji do Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniew Ziobro, lider Solidarnej Polski zapewnia o gotowości startu w wyborach prezydenckich, które czekają nas dopiero w 2015 roku. Ugrupowanie nie ma jeszcze żadnych konkretnych planów związanych z tymi wyborami, na razie skupia się na wyznaczonym na 24 marca kongresie. I wydaje się, że słowa Ziobry są grą na zwiększenie zainteresowania tym wydarzeniem.
Ziobro na prezydenta! - czy już wkrótce takie hasło będzie towarzyszyło spotkaniom wyborców z liderem Solidarnej Polski? Były wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości zadeklarował chęć startu w wyborach prezydenckich, które odbędą się … w 2015 roku.
- Wobec wycofania się Jarosława Kaczyńskiego nie wyobrażam sobie, aby polska prawica nie wystawiła kandydata, który będzie walczył o zwycięstwo w wyborach prezydenckich - powiedział "Wiadomościom" TVP1.
- Ziobro miał szanse zaistnieć jako poważny polityk w wyborach prezydenckich, będąc kandydatem PiS. Miał szanse na żelazny elektorat tej partii. Teraz może liczyć tylko na bardziej prawicowy elektorat Solidarnej Polski - ocenia w rozmowie z naTemat dr Rafał Chwedoruk z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. - Ziobro po odejściu z PiS-u liczył na poparcie Rydzyka i środowisk narodowych. Oczywiście nie dałoby mu to szansy na drugą turę, ale kilkaset tysięcy głosów pozwoliłoby mu szachować Jarosławem Kaczyńskim. Wtedy mogliby zabiegać o stworzenie wspólnych list z PiS-em. Ale ojciec Tadeusz Rydzyk będzie czekał do końca i poprze silniejszego.
Raczej ciężko będzie utrzymać zainteresowanie mediów na wysokim poziomie jeszcze przez trzy lata. Już teraz widzimy, że efekt świeżości się kończy, a "ziobryści" starają się na różne sposoby, przyciągnąć uwagę opinii publicznej. W związku z tym poparcie wpływowego wciąż dyrektora Radia Maryja pozostanie dla Solidarnej Polski w sferze marzeń. Na pytanie, dlaczego więc Ziobro kandyduje, odpowiada Jacek Kurski. – Nie ma lepszej kuźni, w której wykuwa się przywództwo polskiej prawicy, niż wybory prezydenckie. To środowisko polityczne, które ma poważnego, wiarygodnego kandydata na prezydenta liczy się w polskiej polityce. To byłby dla Solidarnej Polski wiatr w żagle - mówił TVP najbliższy dziś współpracownik Ziobry. I chyba taki jest główny cel deklaracji Ziobry. Ma przyciągnąć zainteresowanie mediów przed wyznaczonym na 24 marca kongresem, który ma przekształcić ugrupowanie w partię polityczną. Nie zgadza się z tą tezą Arkadiusz Mularczyk, przewodniczący klubu Solidarnej Polski.
- To nie ma żadnego związku z kongresem, to była odpowiedź na pytanie dziennikarza, to się opiera na deklaracji Jarosława Kaczyńskiego, że nie wystartuje w wyborach prezydenckich. Padło pytanie, czy lider Solidarnej Polski również nie wystartuje. Zbigniew Ziobro powiedział, że jeśli taka będzie wola środowiska to wystartuje, więc to nie była tak jednoznaczna deklaracja, że na pewno weźmie udział w wyborach, ale po prostu odpowiedź na pytanie. Nie ma tu więc żadnego drugiego dna czy związku z naszym kongresem - ocenia jeden z liderów Solidarnej Polski. Mularczyk dodaje jednak, że raczej trudno sobie wyobrazić innego kandydata niż Zbigniew Ziobro.
Zbigniew Ziobro ma dziś zajęty dzień - Solidarna Polska odwiedza okręg tarnowski. Nie mógł z nami porozmawiać, bo trwało spotkanie, nie odpowiedział też na pytania wysłane SMS-em. Wizyty w kraju to najlepsza metoda na budowanie poparcia. Politycy SP zapewniają, że poświęcają na nie każdy weekend. W ocenie Arkadiusza Mularczyka na każdym z nich pojawia się od 300 do 500 osób entuzjastycznie podchodzących do nowego ugrupowania. Tymczasem na Facebooku powstała już strona "Zbigniew Ziobro kandydatem prawicy na prezydenta". Działa ona dopiero od kilku godzin i ma zaledwie 30 fanów, ale może stać się miejscem silnego poparcia dla nowego kandydata.
Słowa Ziobry to kolejny głos w dyskusji nad kandydaturami w wyborach prezydenckich. Tydzień temu lider PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że nie wystartuje w wyborach w 2015 roku. Podobną deklarację złożył Janusz Palikot. Trwają rozważania nad tym, kto zostanie kandydatem Platformy, bo na linii Tusk - Komorowski iskrzy coraz bardziej.
- Ten wysyp deklaracji dotyczących wyborów prezydenckich to oczekiwanie na przesilenie, na zmiany. To też wynik spadku notowań Platformy Obywatelskiej i kryzysu rządu Donalda Tuska. Te ugrupowania liczą, że uda im się złamać tę hegemonię, że uda im się wyjść z cienia - komentuje ostatnie zapewnienia Jarosława Kaczyńskiego i Janusza Palikota dr Rafał Chwedoruk.