Poliester może źle wpływać na nasze zdrowie.
Poliester może źle wpływać na nasze zdrowie. Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta

– Jest szereg badań dotyczących wpływ poliestru na nasz organizm. Okazuje się, że zaburza on komfort naszej skóry, że wpływa na układ krążenia, na gospodarkę hormonalną – zaznacza Zosia Zochniak, pomysłodawczyni i współzałożycielka projektu "Ubrania do oddania". Rozmówczyni naTemat wyjaśnia, dlaczego materiał ten jest nie tylko zagrożeniem dla środowiska, ale i dla nas.

REKLAMA
Zdawałam sobie sprawę, że poliester nie ma nic wspólnego z ekologią, że jest sztuczny i że latem, w ciuchach z niego zrobionych, człowiek może się gotować i szalenie pocić. Nie zdawałam sobie jednak sprawy, że tak wpływa na organizm. Co się może z nami dziać, jeśli nosimy poliester?
Musimy zacząć od tego, że poliester to plastik, produkt robiony na bazie ropy naftowej. Każdy z nas może sobie powiedzieć "F**ck, ubieram się w ropę naftową, w plastik", ale z drugiej strony możemy się tym konsternować, bo przecież kupujemy żywność, która też jest pakowana w plastik.
Może to dawać poczucie, że mówienie o poliestrze w takim kontekście jest na wyrost. Natomiast nie zmienia to istotnej kwestii, tego, w jaki sposób poliester pracuje na naszym ciele.
Może być tak, że np. dla ciebie będzie on super materiałem, będzie z tobą ekstra kompatybilny, ale jeśli masz jakieś alergie skórne, może zaostrzać ogniska zapalne. Dzieje się tak z prostej przyczyny, jest to materiał kompletnie nieoddychający.
Gdybyśmy mieli skupić się na jednym głównym minusie poliestru, który powinien być dla nas wszystkich takim samym sygnałem, byłby to fakt, że nasze ciało gotuje się w poliestrze.
Zauważ, że jest to materiał – ten, który nazywam kiepskim poliestrem, super surowy bez żadnych domieszek – który sprawia, że latem przechodzą nas dreszcze albo mamy poczucie "mokrości". To właśnie efekt pozapychanych porów w naszym ciele.
Nie musimy mieć zalanych potem pach, ale możemy czuć ogólny dyskomfort, oprócz dreszczy jest jeszcze naprzemienne uczucie zimna i gorąca. Tak działa 100 proc. poliester, uniemożliwia właściwe odprowadzanie wilgoci.
Jest szereg badań dotyczących wpływu poliestru na nasz organizm. Okazuje się, że zaburza on komfort naszej skóry, że wpływa na układ krążenia, na gospodarkę hormonalną – dlatego bardzo często powtarzam, że wszyscy powinniśmy zrezygnować z syntetycznych majtek na rzecz materiałów bawełnianych.
Jeśli masz problemy hormonalne, jeśli widzisz w trakcie cyklu miesiączkowego nadmierną produkcję wydzielin w obszarze układu rozrodczego, to przyjrzyj się, jaki skład mają twoje majtki.
Zakładanie majtek, które są poliestrowe lub posiadają jego domieszkę, uniemożliwia dopływ powietrza, co sprawia, że tworzy się fantastyczne środowisko dla bakterii i wirusów.
Jeżeli chcemy się pozbyć powracających stanów zapalnych, powinniśmy zrezygnować z dwóch rzeczy: poliestrowych majtek i wkładek higienicznych. Gwarantuję ci, że po tygodniu flora bakteryjna w pochwie będzie się wyrównywać i tych upławów będzie coraz mniej.
Tych pierwszych 7 dni nie będzie zbyt komfortowych, bo do bawełnianych majtek też trzeba się przyzwyczaić – one nie oplatają naszego ciała jak poliester.
Dobrze, ale jak poliester może wpływać na gospodarkę hormonalną?
Do produkcji poliestru używa się bardzo szkodliwych i kancerogennych substancji chemicznych np. bromku, dwutlenku tytanu, kobaltu, metali ciężkich. Wyobraź więc sobie, że zakładasz bluzkę, nosisz ją przez cały dzień, twoje ciało pracuje razem z tobą – reaguje na sytuacje stresowe, pęd, poczucie głodu – i w momencie, kiedy się pocisz, wilgoć uwalnia substancje chemiczne zawarte w ubraniach, a te z kolei poprzez twoje pory w skórze przenikają do organizmu.
Czyli alergicy w ogóle nie powinni nosić poliestru?
Mówi się, że osoby, które mają problemy z astmą, mają AZS lub inne problemy skórne, trądzik na plecach itd., powinny całkowicie zrezygnować z noszenia materiałów syntetycznych. Uniemożliwiają one odprowadzanie wilgoci i cyrkulację powietrza.
Jednak w sklepach cały czas jest go bardzo dużo. Chodzi tylko o to, że jest tani w produkcji?
Jest bardzo tani w produkcji, dlatego pozwala firmom sprzedawać odzież na bardzo wysokiej marży. Dla producentów odzieży jest bardzo atrakcyjny, ponieważ kosztuje grosze, a do tego łatwo się barwi, łatwo się przetwarza, tanio robi się przędzę poliestrową.
Kolejną kwestią jest to, że odpowiednia mieszanka substancji chemicznych sprawia, że taką poliestrową bluzkę możesz byle jak wrzucić do pralki, byle jak rozwiesić, a ona i tak nie wymaga prasowania i bardzo szybko schnie. Słyszę te argumenty bardzo często, gdy zaczynam rozmowę o poliestrze. Musimy jednak pamiętać, że są walory estetyczne i chociażby te zdrowotne i warto jest to równoważyć.
Poza tym z tego powodu, że poliester jest plastikiem, de facto jest niezniszczalny. Możesz go prać w wysokiej temperaturze, a on i tak się nie odbarwia. Możesz suszyć go w automatycznych suszarkach, a on nie kurczy się i nie rozciąga.
Natomiast rozkłada się setki lat, a w praniu uwalnia miliony mikrowłókien plastiku, tak małych, że nie wyłapują ich filtry w oczyszczalniach ścieków, więc trafiają do wód i oceanów, tam zjadane są przez ryby, a następnie na nasze talerze, gdy w wakacyjne popołudnie zamawiamy sobie filet z dorsza w nadmorskim kurorcie.
Jeżeli są ciuchy z domieszką poliestru, ale stanowi on mniejszość, to też rezygnować z takiego produktu?
Wszystko zależy od proporcji użytych materiałów. Aby dana rzecz reprezentowała "korzyści typowe dla poliestru", czyli tzw. podróbki jedwabiu, przeważający skład musi być poliestrowy. Natomiast gdy mamy bluzkę 97 proc. bawełny i 3 proc. poliestru, to jest to niewielka ilość tego syntetyku, która przy braku problemów zdrowotnych, nie powinna mieć na nas znaczącego wpływu.
A jeśli ktoś powie, ale mnie naprawdę nie stać na to, na naturalne ciuchy – co rozumiem – to wtedy po co sięgać?
Wtedy po drugi obieg. Jestem samozwańczą ambasadorką drugiego obiegu. Jeśli wejdziesz na Vinted, możesz kupić jedwabną, piękną bluzkę za 50 zł, czyli za tyle samo, za ile kupisz poliestrową w sieciówce.
Wchodząc do sieciówki musimy pamiętać, że ten sklep chce na nas zrobić wrażenie. Sugeruje nam, że te rzeczy są nowe, natomiast one nie są nowe.
Słucham?
Fundacja Ellen MacArthur policzyła, że w całym łańcuchu dostaw – od momentu kiedy ziarno bawełny trafia do gruntu, poprzez cały proces, którego efektem jest powstanie bluzki, do chwili, gdy łapiesz za nią w sklepie – taki produkt przechodzi przez 1000 par rąk. I żadna z tych par rąk nie jest odpowiedzialna za pranie.
Ubrania produkowane w Bangladeszu pokonują setki tysięcy kilometrów – zazwyczaj transportem morskim – żeby dotrzeć do Europy. Są zabezpieczane przed wilgocią, przed pasożytami, przed szkodnikami, więc są napompowywane substancjami chemicznymi.
Kolejna kwestia to to, że ludzie mierzą ubrania w sklepie i nie decydują się na zakupy. Na polecenie Good Morning America grupa dermatologów i mikrobiologów kierowana przez doktora Philipa Tierno – dyrektora Wydziału Mikrobiologii i Immunologii na Uniwersytecie w Nowym Jorku – wzięła pod mikroskop kilkanaście sztuk przypadkowych nowych ubrań z popularnych siecówek, które przebadali w kontekście wydzielin, które znaleźli na tych ubraniach.
Pomijam ślady moczu i bakterii kałowych – co było standardem – ale znajdowały się na nich także liczne wydzieliny z dróg oddechowych, wirusy wywołujące biegunkę, drożdżaki i pasożyty.
Nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo w sklepach mamy piękne wieszaczki, świetne oświetlanie przestrzenie, wyszczuplające nas lustra w przymierzalniach. Dlatego tak kluczowe dla zdrowia jest również pranie każdej "nowej rzeczy" przed przed pierwszym założeniem. I tej kupionej w pierwszym obiegu i tej z drugiego.
Pojawia się jednak hasło "ekologiczny jedwab".
Moda zaadaptowała sobie "jedwab" na okoliczność wpychania ludziom poliestru, nazywając go ekologicznym. Podkreśla się, że jest on produkowany z syntetycznych substancji, więc jedwabniki produkujące jedwab są szczęśliwe i zaopiekowane.
Poliester nie ma nic wspólnego z jedwabiem. Jeżeli możemy zadecydować o tym, czy kupujemy 10 bluzek poliestrowych po 29 zł, czy jedną jedwabną za 290 zł, to zawsze wybierajmy jedwab. Materiały naturalne, to naturalne, to dla nas najlepsze rozwiązanie, ponieważ pozwalają naszemu ciału oddychać, a materiały naturalne z drugiego obiegu to rozwiązanie ekologiczne i ekonomiczne.
Musimy się nauczyć dobrych konsumenckich nawyków, tego, że zakup koszulki za 19 zł jest mniej opłacalny, bo po 3 praniach nie nadaje się do niczego, a koszulka za 100 zł, bawełniana, może posłużyć dłużej?
Są osoby, które szukają usprawiedliwień dla sięgania po tę jednorazówkę. Uważają, że wydawanie 100 zł na t-shirt, w którym będą chodziły z dzieciakami na plac zabaw, który zaraz będzie poplamiony serkiem czy deserkiem, jest bez sensu.
Paradoks jest taki, że jeśli zdajesz sobie sprawę, że ubrania certyfikowane, organiczne, czyli te, które mają lepszy wpływ na twoje zdrowie i lepiej się dzięki nim czujesz, możesz znaleźć w sieciówkach, to wiesz, że dobrej jakości ubrania możesz kupić w "sieciówkowych cenach".
W siecówce możesz kupić koszulkę z bawełniany organicznej za 29 zł i za 19 zł, więc nie ma co się spinać. Musisz tylko wiedzieć, że powinnaś sięgać właśnie po bawełnę organiczną albo bawełnę certyfikowaną GOTS-em (Global Organic Textile Standard), czy certyfikatem oeko-tex
Musimy wyrobić w sobie nawyk sprawdzania składu rzeczy, które kupujemy. Nawet jeśli kupujemy sukienkę za 30 zł, która jest poliestrowa, to w dalszym ciągu nie jest to atrakcyjna oferta cenowa. W dalszym ciągu bardzo za nią przepłacamy.
Czyli jeśli na metce jest napisane bawełna organiczna, to spokojnie możemy sięgać po takie ubrania?
Masz 100 proc. pewność, że to jest bawełna organiczna, natomiast dotyczy to tylko tego etapu łańcucha dostaw, którym jest produkcja przędzy bawełnianej, czyli jej uprawa była organiczna. Nie używano pestycydów i silnie szkodliwych substancji owadobójczych.
Po tym, kiedy zrobiona zostanie z niej przędza, zaczyna się etap obróbki bawełny – wybielanie, barwienie, produkcja finalnego elementu garderoby – i na tym etapie produkcji mogą być stosowane silne i szkodliwe substancje chemiczne.
Dlatego, jeśli np. decydujesz się kupić sobie majtki z bawełny organicznej, polecam maksymalnie naturalne i jasne kolory. Najwięcej chemii wzmacniającej kolor ubrań jest w ubraniach w kolorze pomarańczowym, granatowym i czarnym.
Podążając w ślad za Fundacją Kupuj Odpowiedzialnie, musimy pamiętać o tym, że włókna, z których powstają tekstylia, same w sobie nie są uczulające, natomiast niektóre substancje barwiące już tak. W szczególności są to barwniki dyspersyjne, stworzone do barwienia poliestru, z którym są mocno związane.
Mogą powodować zapalenie skóry, szczególnie u kobiet noszących przylegające ubrania i tkaniny, które mają bliski kontakt ze skórą. Mniej więcej połowa barwników wykorzystywanych w branży tekstylnej to barwniki azowe, a około 500 z nich jest produkowanych z rakotwórczych amin aromatycznych.
Są to substancje nie tylko mutagenne, ale także nasilające objawy astmy poprzez wyzwalanie histaminy. Można przyjąć, że im intensywniejszy kolor, tym więcej pochłania szkodliwych substancji, m.in. formaldehydu.
Formaldehyd jest substancją, której używa się do mumifikowania zwłok. Są oczywiście określone normy dotyczące ilości formaldehydu dopuszczalnego przy produkcji odzieży. Po pierwszym praniu ta bardzo szkodliwa substancja powinna się wypłukiwać.
Kilka lat temu przeprowadzono badania, które sprawdzały, jak wygląda to w rzeczywistości. Wybrano ubrania rożnych marek i okazało się, że stężenie w nich formaldehydu było przekroczone o 500 proc., o 700 proc. Nie mówimy o markach z hipermarketów, to duzi producenci np. odzieży sportowej.
Dlatego podkreślam swój apel do wszystkich czytelników, aby bez względu na materiał, bez względu na to, czy ta odzież jest certyfikowana, czy jest to rzecz z super premium butiku, czy z sieciówki, czy to kurtka, spodnie, czy majtki, przed pierwszym założeniem trzeba to wyprać.
I jeszcze jedna uwaga, do pierwszego prania nie należy używać płynu do płukania, dlatego że płyn do płukania ma w składzie substancje, których zadaniem jest m.in. wzmocnienie koloru. Chroniąc splot materiału, płyn do płukania, w uproszczeniu, "okleja" włókna materiału, tym samym sprawia, że zawarte w materiale substancje chemiczne zatrzymują się w tym ubraniu na dłużej.
Wiem, że stosowanie octu do prania ma swoich zwolenników i przeciwników, ale ja zamiast płynu do płukania zawsze dodaję właśnie ocet. Ma fajne działanie antybakteryjne, super wpływa na utrzymanie jakości materiałów, wspomaga proces utrzymania koloru i sprawia, że materiały naturalne mniej się gniotą.
Wracając do poliestru, może on ukrywać się pod różnymi nazwami?
Poliester poliestrowi jest nierówny. Mamy trzy grupy materiałów: syntetyczne, naturalne i sztuczne. To, co syntetyczne, zawiera wszystkie materiały, które są pochodnymi poliestru. Natomiast pojedyncze materiały syntetyczne różnią się od siebie np. grubością nici, czy sposobem tkania.
Producenci odzieży mają obowiązek – zgodnie z obowiązującym prawem – informować o składzie materiału, więc powinniśmy w głównej mierze odrzucać ubrania, których skład to 100 proc. poliestru, ponieważ to jest 100 proc. plastiku.
W ubraniach z materiałów naturalnych (np. bawełna, wełna, len, konopie) czy sztucznych (wiskoza, bambus, modal) często stosuje się domieszki akrylu, elastanu czy lycry. Aby móc powiedzieć, że to poliester ukryty pod inną nazwą należy spojrzeć na ilość danego syntetyku, który został dodany do innego materiału, bądź stanowi jego całość.
Gdy mamy rzecz, która w składzie ma 100 proc. elastanu, to wówczas mamy synonim poliestru, ponieważ jeden i drugi materiał to pochodna ropy naftowej. W uproszczeniu powinniśmy traktować je tak samo. Elastan i lycra są oswojone ze względu na produkowane z nich rajstopki, ale w dalszym ciągu jest poliester.
A wpływ produkcji ciuchów z poliestru na środowisko?
Produkcja ubrań to temat rzeka. Do samej produkcji poliestru potrzebne są substancje ropopochodne, pochłania ogromne ilości energii, przez co jest wysoko emisyjna w CO2 uwalnianym do atmosfery, a poprzez używanie do jego produkcji metali ciężkich, generuje ogromne ilości zanieczyszczonych szkodliwych odpadów poprodukcyjnych.
Ubrania z poliestru nie podlegają recyklingowi, bo jest tam za dużo mieszanek. Nie da się uratować tych rzeczy i wprowadzić do ponownego obiegu w niezmienionej formie, ponieważ utylizacja jest tańsza, niż recykling
Poliester, który trafi na wysypisko, rozkłada się około 500 lat. Natomiast jeśli chodzi o pozbywanie się go, to w grę wchodzi tylko spalenie, czyli produkcja alternatywnego paliwa. Jednak niechętnie produkuje się je z odpadów tekstylnych, dlatego że składy na metkach są często niezgodne z prawdą i w poliestrze jest zawsze dużo niespodzianek. Co potwierdza chociażby ostatnia kontrola składów ubrań przeprowadzona przez UOKiK.
Koszt środowiskowy jest ogromny. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że jest to najgorszy ze wszystkich materiałów dostępnych na rynku.
Czytaj także: