Jarosław Kaczyński podczas sobotniego kongresu PiS pochylił się nad problemem nepotyzmu w partii rządzącej. Uczestnicy zjazdu przegłosowali uchwałę, która zakazuje zatrudniania najbliższej rodziny parlamentarzystów PiS w spółkach skarbu państwa. Od zakazu jest jednak tyle wyjątków, że uchwała stała się przedmiotem krytyki i żartów.
– Współmałżonkowie, dzieci, rodzeństwo oraz rodzice posłów i senatorów PiS nie mogą zasiadać w radach nadzorczych spółek skarbu państwa – tak brzmi nowa uchwała Prawa i Sprawiedliwości ws. nepotyzmu, którą przegłosowano podczas kongresu partii. Nastąpiło to po 6 latach rządów PiS, po wielu skandalach związanych z rozdawaniem państwowych stanowisk krewnym elity władzy.
Podczas gdy Zjednoczona Prawica nie może się nachwalić swoją pryncypialnością, osoby z zewnątrz są sceptyczne. Wskazują, że zakaz nepotyzmu w wersji PiS ma tyle wyjątków, że bez przeszkód pozwala zatrudniać krewnych i powinowatych parlamentarzystów partii.
Bliscy parlamentarzystów PiS mogą bowiem nadal dostawać stanowiska w spółkach skarbu państwa, jeśli władza uzna, że mają odpowiednie kompetencje, doświadczenie zawodowe lub znaleźli się w wyjątkowej sytuacji życiowej.
Na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać.
Uchwałę PiS skomentowała również Dorota Brejza, prawniczka, której mąż Krzysztof jest senatorem KO.
"PiS jak zwykle ma ludzi za ciężkich idiotów. Zamienił właśnie jawny, bezczelny i ordynarny nepotyzm, na nepotyzm tak samo jawny, bezczelny i ordynarny, ale pozornie kontrolowany. I sprzedają bajeczkę o wprowadzaniu jakiś standardów i uczciwości. Jaaasne" - napisała Dorota Brejza.
Do sprawy odniósł się także Jacek Nizinkiewicz z "Rzeczpospolitej". "Znamienne, że po latach PiS nie znalazło żadnego haka na Donalda Tuska, który pewnym krokiem wraca do krajowej polityki i po latach Jarosław Kaczyński nagle odkrył, że w PiS jest nepotyzm" - ocenił dziennikarz.