Niedawno Britney Spears wstrząsnęła światem, gdy wyznała przed sądem, że była ubezwłasnowolniona przez swojego ojca. Teraz jej menadżer rezygnuje ze stanowiska, twierdząc, że piosenkarka przechodzi na emeryturę. Niektórzy jednak uważają, że w ten sposób chce ratować własną skórę.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.
Napisz do mnie:
maja.mikolajczyk@natemat.pl
Niedawno okazało się, że osoby wspierające ruch #FREEBRITNEY miały rację. Britney Spears wyznała przed sądem pod koniec czerwca, że pod trwającą 13 lat kuratelą swojego ojca była całkowicie ubezwłasnowolniona.
Larry Rudolph współpracował z piosenkarką jako menadżer przez większość jej trwającej ćwierć wieku kariery. Mężczyzna napisał list do jej ojca, w którym oznajmił, że rezygnuje ze stanowiska. Oświadczenie Rudolpha opublikował portal Deadline, "Variety" również potwierdziło jego autentyczność.
Były już menadżer Britney twierdzi w nim, że zdecydował się na zakończenie współpracy ze względu na informację, że piosenkarka podobno chce zakończyć karierę – takie plotki krążą już od jakiegoś czasu, jednak piosenkarka nigdy nie potwierdziła ich oficjalnie.
"Zostałem zatrudniony na prośbę Britney, aby pomóc jej w zarządzaniu karierą. Jako jej menedżer uważam, że w najlepszym interesie Britney leży moja rezygnacja, ponieważ moje profesjonalne usługi nie są już potrzebne. Życzę Britney zdrowia i szczęścia. Zawsze będę przy niej, jeśli tylko będzie mnie kiedykolwiek potrzebowała, tak jak zawsze przy niej byłem” – oświadczył w liście.
Rudolph zapewnił w oświadczeniu, że nie wiedział o szczegółach toksycznej kurateli, jaką sprawował nad Britney jej ojciec. Twierdzi, że nie miał z piosenkarką bezpośredniego kontaktu od 2,5 roku.
Fani Britney Spears uważają jednak, że były menadżer odcinając się od niej, próbuje uciec od odpowiedzialności oraz zarzutów, które mogłyby pojawić się w przyszłości. Kiedy Spears zeznawała ostatnio przed sądem, zasugerowała, że jej management również nie jest bez winy.
– Wysoki Sądzie, mój ojciec i wszyscy zaangażowani w tę kuratelę, a także mój management, który odegrał ogromną rolę w karaniu mnie, kiedy mówiłam nie, powinni siedzieć w więzieniu – powiedziała piosenkarka.
Kolejne przesłuchanie Britney Spears w sprawie kurateli ma się odbyć 14 lipca. Być może wtedy okaże się, czy Rudolph faktycznie jest tak niewinny, jak twierdzi w oficjalnym liście.