Po objęciu przez Donalda Tuska stanowiska przewodniczącego PO wiele osób zastanawia się nad przyszłością Rafała Trzaskowskiego, który deklarował wcześniej, że mógłby wziąć odpowiedzialność za Platformę. Prezydent Warszawy na antenie TVN24 zapewnił, że nie jest rozczarowany wyborem kolegów i koleżanek z partii i "przyjmuje ją do wiadomości".
– Ja byłem lojalny wobec Borysa Budki, ale jak on rezygnuje to ja jestem gotów wziąć odpowiedzialność za PO. Ale trzeba rozmawiać z Donaldem Tuskiem – mówił przed oficjalnym powrotem Donalda Tuska w "Faktach po faktach" w TVN24 Rafał Trzaskowski. O tę deklarację został zapytany w środę przez Kolędę-Zalewską.
– Nie byłem rozczarowany – odpowiedział polityk. – Uważam, że skoro w partii olbrzymia większość kolegów i koleżanek nie chciała organizować wyborów, tylko skupić na nas reflektory, przyjąć Tuska i skupić na współpracy, to ja to przyjmuje do wiadomości. Decyzję mamy za sobą, teraz trzeba patrzeć w przyszłość – powiedział.
Podkreślił, że "zawsze patrzy na życie z optymizmem" – Trzeba patrzeć w przyszłość, to jest najważniejsze. Nie należy zajmować się tym, co było miesiąc temu czy parę dni temu. Tu i teraz Platforma jest wzmocniona, wszystkie reflektory na nas i jest nadzieja, że jak będziemy wszyscy razem, to wygramy wybory z PiS-em – stwierdził prezydent Warszawy.
Jak mówił priorytetem jest dla niego teraz konsolidacja samorządowców, ponieważ sam nim jest. Podkreślał też, że "liczy się współpraca, a Donald Tusk bardzo ciepło wypowiadał się o takich dodatkowych inicjatywach jak Campus Polska dla Przyszłości".
Żeby wygrać wybory parlamentarne potrzebna jest jedna osoba przewodnicząca z wielką charyzmą, ale jedna osoba nie wystarczy. Trzeba się podzielić obowiązkami, każdy musi odpowiadać za jakiś odcinek, musimy się nawzajem uzupełniać po to, żeby Platforma Obywatelska była jak najsilniejsza i wygrała wybory.