Śruba i Kapsel służą do "czyszczenia komputerów" i można je kupić w "serwisie". Handel dopalaczami znowu kwitnie w najlepsze i przyjmuje coraz wymyślniejsze formy.
Donald Tusk postanowił walczyć z dopalaczami 2 lata temu. Wtedy w mediach zaroiło się od doniesień o nastolatkach trafiających do szpitala po "Tajfunach" i innych "akcesoriach dla kolekcjonerów". Premier podjął wówczas decyzję o szybkim znowelizowaniu ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, rozszerzając ją o kolejne zakazane substancje. Policja – choć według niektórych niesłusznie – wkroczyła do sklepów z dopalaczami i zaczęła je masowo zamykać. Wygląda jednak na to, że premier podjął wtedy walkę z wiatrakami, bo sklepy z dopalaczami mają się dobrze.
"Sprzęt komputerowy"
Teraz sprzedawcy dopalaczy zrezygnowali z nazwy "akcesoria dla kolekcjonerów" i wymyślają różne inne przykrywki – informuje "Gazeta Wyborcza". Wrocławscy reporterzy "GW" opisują, jak w pewnym miejscu w centrum Wrocławia po ulicy walają się puste opakowania z rysunkiem komputera i napisem "imitacja". "Kapsla albo Śrubę, które oficjalnie służą do czyszczenia komputerów, można kupić w znajdującym się nieopodal punkcie naprawy" – czytamy.
Oczywiście, serwis to tylko zasłona dymna. Trzej sprzedawcy, zapytani o Kapsel, od razu mówią: 30 złotych. "Śruba też dobrze czyści, ale akurat wyszła" – dodaje jeszcze obsługa sklepu. Jak opisują reporterzy "GW", w kupionej paczce znajduje się biały proszek. Wyprodukowany, jak się okazuje, przez firmę-widmo Glassfarb z Leszna, z którą nie da się skontaktować.
Skład "środka czyszczącego do komputera" znany jest Zakładowi Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego. W wypowiedzi dla "GW" dr Marcin Zawadzki wyjaśnia:
Z środkiem czyszczącym mają tyle wspólnego co cukier puder. Zawierają jednak etylokatynon, substancję psychoaktywną, która silnie pobudza układ nerwowy, wywołuje euforię i podniecenie. Halucynacje mogą trwać nawet kilkanaście godzin.
Szkodliwy, ale policja niewiele może
Oczywiście, Kapsel powoduje też środki uboczne, takie jak wymioty, podniesienie temperatury czy zwiększenie agresji. Środek można połknąć, rozpuścić w wodzie, wciągnąć nosem, a także przyjąć dożylnie. Opisywanego etylokatynonu nie ma na liście substancji zakazanych. Jest inny, prawie identyczny, różniący się tylko drobnymi szczegółami w składzie chemicznym.
Wrocławscy policjanci o tym wiedzą, ale niewiele mogą zdziałać. Dostawali już zgłoszenia dotyczące nowych sklepów z dopalaczami i za każdym razem sprawdzają, czy nie sprzedawane tam są substancje zakazane. Jeśli tak, sprawa jest jasna, ale jeśli nie – przekazują sprawę sanepidowi, by ten zbadał szkodliwość środków.
Czytaj: Ayahuasca. Nowy modny narkotyk czy stara szamańska mądrość?
To jednak może nie wystarczyć, bo handlarze dopalaczami nieźle się maskują. Jak wyjaśnia w "GW" wrocławska policja, prowadzą lombardy, serwisy komputerów, a nawet placówki z kredytami "chwilówkami". Proszek sprzedają tam legalnie. "To nic innego jak druga fala plagi dopalaczy w mieście" – przestrzegają policjanci.