
Z jednej strony, na polskich drogach jest coraz lepiej:
I półrocze 2012I półrocze 2011
Liczba wypadków: 16547 17939
L. zabitych:1555 1786
L. rannych: 20531 22000
Statystyki te dowodzą, że liczba ofiar wypadków samochodowych zmalała o około 13 proc. – Ta tendencja jest mocno spadkowa już od kilku lat, choć w ostatnim czasie mniejsza, niż wcześniej – komentuje Janusz Dudek.
To, niestety, wcale nie oznacza, że jest bezpiecznie. To nadal jedne z najgorszych statystyk w całej Unii Europejskiej.
Jak jednak podkreśla Dudek, bezpieczeństwo na drogach to sprawa złożona i nie można go postrzegać tylko w kategorii mandatów. Instruktor z SJS wskazuje, że przede wszystkim powinno się tłumaczyć kierowcom, czemu powstają np. ograniczenia prędkości. – Są miejsca, gdzie można jeździć szybciej i wolniej, ale trzeba wytłumaczyć: czemu tak jest – przekonuje Dudek.
W nowym taryfikatorze stawki w mandatach mają zostać zwiększone dwukrotnie.
Za przekroczenie prędkości o więcej niż 50km/h do tej pory płaciło się 400-500 zł. Teraz pułap ten zwiększy się: 800-1000 zł.
Za nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na pasach płaciliśmy 350 zł, teraz będzie to 700 zł.
Przejazd na czerwonym świetle do tej pory kosztował 300-500 zł, teraz zapłacimy za niego od 600 do 1000 złotych.
Podobny błąd władza popełnia teraz przy okazji debatowania nad nakazem używania opon zimowych. – Dostaniemy nakaz używania opon zimowych. Ale nikt się nie zastanawia, że potem ok 10 proc. samochodów, to bardzo dużo, jeździ na "zimówkach" przez cały rok. A opona to przecież jeden z podstawowych elementów samochodu – przestrzega Janusz Dudek z SJS.
Chociaż bardziej dotkliwe mandaty na ten stan nie pomogą, to jest jedna rzecz, którą można zrobić, by uderzyć kierowców po kieszeni, a zarazem nie podwyższać samych stawek. To uzależnienie mandatów od zarobków, a nie ustalanie sztywnych kwot. Z powodzeniem stosuje się takie rozwiązania w kilku innych krajach i powoduje ono, że nie ma już sytuacji, w której jeden mandat dla danej osoby to pół pensji, a dla drugiej drobne, które wydaje na lunch.
Niewątpliwie jednak najważniejszym elementem, jaki trzeba poprawić na polskich drogach, jest świadomość kierowców. Nie tylko w kwestii uświadamiania przez władzę z czego wynikają konkretne nakazy, zakazy i ograniczenia. Dotyczy to także samej nauki jazdy. – System edukacji jest tu problemem – przyznaje Janusz Dudek. Jak wskazuje,
Zmiany w taryfikatorze szykują politycy rządowi. Prawo i Sprawiedliwość uważa jednak, że to projekt polityczny.
Janusz Brudziński z PiS:
Rząd i minister finansów łatają dziurę budżetową. Potrzeba im 20 miliardów złotych. Drakońskimi mandatami chcą sobie pomóc. Nie ma na to naszej zgody. Musimy walczyć z łamaniem przepisów drogowych, ale samo podnoszenie kar nie przyniesie efektu. CZYTAJ WIĘCEJ
Czy taką sytuację można zażegnać? Owszem. Janusz Dudek podaje przykład: w Austrii prawo jazdy wydaje się na rok. – W tym czasie kierowca musi zaliczyć kurs doskonalenia techniki jazdy i potem "obronić" swoje prawko. Na takich jazdach doszkalających kursanci uczą się np. jak działają systemy: ABS, EBS, o czasie reakcji, jak operować kierownicą, mają ćwiczenia na płytach poślizgowych. To rozwiązanie kompleksowe – wskazuje sposób na poprawienie bezpieczeństwa na drogach Dudek.