Sąsiad rodziny z Borowców rozmawiał z podejrzanym przed tragedią. "Mówił, że ma wszystkiego dość"
redakcja naTemat
11 lipca 2021, 20:19·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 11 lipca 2021, 20:19
Poszukiwania 52-letniego Jacka Jaworka, podejrzanego o zamordowanie swojego brata, jego żony i syna, wciąż trwają. Korespondentce "Super Expressu" udało się porozmawiać z sąsiadem zamordowanej rodziny. Pan Tomasz spotkał się z podejrzanym w wieczór poprzedzający brutalną zbrodnię. – U Jacka nawarstwiło się ostatnio sporo problemów. Mówił, że ma wszystkiego dość – relacjonował sąsiad.
Reklama.
Do tragedii rodzinnej w Borowcach w powiecie częstochowskim doszło w nocy z piątku na sobotę. Wezwani do awantury domowej policjanci znaleźli zwłoki 44-letniego małżeństwa i ich 17-letniego syna. Oględziny wskazywały, że wszyscy zginęli od strzałów z broni palnej.
Śledczy podejrzewają, że rodzina zginęła z rąk Jacka Jaworka, brata zamordowanego mężczyzny. Miał on zastrzelić swoich bliskich, z którymi od pewnego czasu mieszkał pod jednym dachem.
W sobotę informowaliśmy w naTemat.pl, że tragicznie zmarłe małżeństwo miało jeszcze jednego syna. W chwili zabójstwa w mieszkaniu był też 13-letni chłopiec, który opuścił dom i schronił się u rodziny. Potwierdził to kuzyn rodziny z Borowców.
Z relacji przebiegu nocnej tragedii wynika, że 13-latek, gdy tylko zorientował się, co się dzieje, schował się do szafy, a zbrodniarz nie odkrył jego kryjówki. Młodszy syn zamordowanych poczekał, aż oprawca wyjdzie z domu i zaraz po tym uciekł do mieszkających w pobliżu kuzynów.
Wiele osób zastanawia się obecnie, co mogło kierować podejrzanym, który miał popełnić tak okrutną zbrodnię. Korespondentce "Super Expressu" udało się porozmawiać z sąsiadem rodziny, który spotkał się z Jackiem Jaworkiem w wieczór poprzedzający tragedię.
Mężczyźni rozstali się około północy, a Jacek Jaworek nie zachowywał się jak potencjalny zabójca. Do domu wracał spokojnie, nie wykazywał żadnych oznak wzburzenia, ani złości na swoich bliskich. Niemniej już od kilku dni Jacek Jaworek skarżył się na problemy, zwłaszcza w relacjach z byłą żoną – relacjonuje "Super Express".
– U Jacka nawarstwiło się ostatnio sporo problemów. Kilka dni wcześniej mówił, że ma wszystkiego dość, a sytuacja zaczyna go przytłaczać. Miał problemy ze swoją byłą żoną, założyła mu sprawę o alimenty na dzieci – opowiadał sąsiad rodziny. Sprawę o alimenty miała również założyć Jackowi Jaworkowi jego 18-letnia córka.
52-latek po rozstaniu z żoną przeniósł się do domu należącego niegdyś do jego nieżyjących już rodziców. Lokum musiał współdzielić z bratem oraz jego rodziną. Na tym tle również miało dochodzić do różnych nieporozumień. Z relacji pana Tomasza wynika, że 52-latek nie chciał dokładać się do rachunków.
– Nie znam go od strony agresywnej, ale ludzie mi opowiadali, że potrafił taki być. To był człowiek niecyfrowy, nie miał smartfona. W internecie to potrafił sprawdzić najwyżej prognozę pogody i wiadomości. Za granicę do pracy wyjeżdżał, ale nawet języków nie znał. Był zadbany czysty lubił porządek. To był prosty człowiek – opowiadał pan Tomasz.
W sobotę po południu Rządowe Centrum Bezpieczeństwa opublikowało alert, informujący o poszukiwaniach Jacka Jaworka, wraz z jego fotografią.
"Wszystkie osoby, które znają aktualne miejsce pobytu Jacka Jaworka, mogące pomóc w ustaleniu jego miejsca pobytu, lub które mogą mieć istotne dla śledztwa informacje, proszone są o pilny kontakt z Komendą Miejską Policji w Częstochowie pod nr telefonu 47 858 12 55 lub nr alarmowym 112" – podała częstochowska policja.