Niedawno minister edukacji i nauki zapowiedział, że zbliża się czas, kiedy to uczniowie polskich szkół będą musieli wybierać pomiędzy religią a etyką. Uczęszczanie na wybrany przedmiot będzie obowiązkowe, choć zdaniem Przemysława Czarnka już teraz frekwencja na lekcjach religii dopisuje. Problem wypisywania się z zajęć dotyczy według szefa MEiN tylko kilku większych miast.
Przemysław Czarnek po raz kolejny zabrał głos w sprawie religii w szkołach na antenie Radia Wrocław. Minister podkreślał, że obecnie religia budzi wątpliwości jedynie w Warszawie czy w Poznaniu. Natomiast "nie budzi wątpliwości w Lublinie, nie budzi wątpliwości w Bychawie czy też w Hrubieszowie".
– Tu dzieci chodzą na religię, otrzymują naukę, otrzymują informacje na temat systemu wartości, który leży u podstaw naszego społeczeństwa od 1050 lat i nikt nie robi z tego problemu. Więc też nie róbmy takiego wrażenia, że cała Polska się teraz sprzeciwia religii – ocenił polityk.
Minister edukacji i nauki podkreślał też, że religia lub etyka muszą być zajęciami obowiązkowymi, bo uczą "o systemie wartości, który jest podstawą społeczeństwa" i o systemie wartości, "który rządzi życiem w tym społeczeństwie".
Przypomnijmy, że wprowadzenie religii lub etyki jako obowiązkowych przedmiotów w szkole stanowi jeden z kierunków polityki oświatowej państwa na przyszły rok szkolny. Czarnek deklarował niedawno, że "dojście do takiego pierwszego etapu wprowadzania obligatoryjnego wyboru pomiędzy religią a etyką zajmie nam dwa lata".
Dodajmy, że z danych GUS z 2020 roku wynika, że w roku szkolnym 2019/2020 na lekcję religii nie chodziło 12,4 proc. uczniów w całej Polsce. Najczęściej z zajęć tych rezygnowała młodzież z: diecezji warmińskiej (30 proc. uczniów), diecezji warszawskiej (24 proc. uczniów)
diecezji łódzkiej (23,8 proc. uczniów) oraz diecezji szczecińsko-kamieńskiej (20,5 proc. uczniów).
Kierunki polityki oświatowej przygotowane przez MEiN wzbudzają ostatnio sporo kontrowersji. Wśród nich znalazło się m.in. "wspomaganie przez szkołę wychowawczej roli rodziny" oraz "wychowanie do wrażliwości na prawdę i dobro".
W internecie zawrzało jednak przede wszystkim po wypowiedzi dr. Pawła Skrzydlewskiego, który stwierdził, że jednym z celów realizowanych przez polską szkołę powinno być "ugruntowanie dziewcząt do cnót niewieścich".
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut