– Każdy, kto przyjedzie na tegoroczny Pol'and'Rock, ma poczuć ten klimat, co zawsze – obiecuje Jurek Owsiak, choć wiadomo, że tegoroczny festiwal będzie inny niż zawsze. Na teren festiwalu wejdzie 250 niezaszczepionych osób oraz 20 tys. osób zaszczepionych i wszyscy będą musieli zrobić wcześniej test na koronawirusa. Jak Owsiak odpowiada na zarzuty o "dzieleniu ludzi"? – Przepisy są wyraźnie skonstruowane, a my z nich korzystamy – tłumaczy organizator.
Jeszcze w kwietniu informowaliśmy w naTemat.pl, że Pol'and'Rock Festival 2021 nie odbędzie się tak jak zwykle w Kostrzynie nad Odrą, a na terenie województwa zachodniopomorskiego na lotnisku Makowice-Płoty. Ponadto na festiwalu, na który wstęp zawsze był darmowy, zostały wprowadzone wejściówki w wysokości około kilkudziesięciu złotych za jedną.
Żeby zwiększyć limit uczestników imprezy do 20 tysięcy osób, Jurek Owsiak musiał zdecydować się na wprowadzenie kilku warunków. Aby wziąć udział w festiwalu trzeba zaszczepić się, kupić wejściówkę i – na "dzień dobry" – zrobić sobie test na koronawirusa.
Dla wielu osób, czemu dawali wyraz w komentarzach, to jednak za dużo. "Festiwal nie jest dla nas", "Festiwal nas dzieli", "Jurek Owsiak stosuje podziały w społeczeństwie" – pisały osoby niezadowolone z decyzji Owsiaka. Jak na tego typu zarzuty odpowiada sam organizator festiwalu?
W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Owsiak podkreślał, że jako organizator festiwalu w pandemicznych okolicznościach, korzysta przede wszystkim z przepisów, które są wyraźnie skonstruowane.
– Na teren festiwalu wejdzie 250 niezaszczepionych osób, ale zarówno oni, 20 tysięcy osób zaszczepionych, jak i cała obsługa, wchodząc na festiwal, przechodzą testy (...) To jest nasz najważniejszy argument w dyskusji z kimkolwiek, kto będzie kwestionował, czy na festiwalu będzie bezpiecznie – podsumował Owsiak.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut
Wszyscy, zdobywając wejściówki na festiwal, odpowiadali, czy są zaszczepieni, czy też nie. Jest to wyłącznie pytanie, a my tego nie kontrolujemy. Nawet nie chcemy i nie mamy prawa tego kontrolować. Wychodzimy z założenia, że to jest oświadczenie dobrej woli. Mówię to do wszystkich tych, którzy oskarżają nas, że my dzielimy ludzi. Nie ja to wymyśliłem. Funkcjonujemy w pandemicznej rzeczywistości i jako jedyni staramy się w niej zorganizować imprezę masową.