Paweł Graś, rzecznik rządu
Paweł Graś, rzecznik rządu Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Paweł Graś jest, a jakby go nie było – tak najkrócej można podsumować pracę rzecznika rządu. Dziennikarze nie mogą dodzwonić się do polityka, który tylko wybranym, a i tak nie zawsze, odpisuje na SMS-y. Za to aktywnie działa na Twitterze, gdzie koresponduje nawet z nieznanymi mu internautami.

REKLAMA
Po tym, jak Daniel Passent skrytykował postawę rzecznika rządu, dziennikarze opisują jak wygląda współpraca z Pawłem Grasiem. A raczej jak nie wygląda. Eliza Olczyk z "Rzeczpospolitej" mówi, że wysyła SMS-y z prośbą o komentarz tylko dla uspokojenia swojego sumienia. Graś odpisuje tylko wybranym dziennikarzom. Do grupy wybrańców została zaliczona niedawno Aleksandra Pawlicka z "Newsweeka".
Aleksandra Pawlicka
"Newsweek"

Jest właściwie nieistniejący i nieużyteczny dla dziennikarzy. Choć w ostatnim czasie muszę przyznać, że odpowiada na SMS-y. To jedyne ożywienie jakie nastąpiło między mną, jako dziennikarzem jednego z czołowych tygodników, a rzecznikiem rządu. CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: TOK FM
Łatwiej z Grasiem skontaktować się na Twitterze, ale nie wszyscy dziennikarze go mają. Dlatego po jednym z tekstów Andrzeja Stankiewicza z "Wprost", Graś zamiast zwrócić się do autora, napisał na Twitterze do naczelnego.
Andrzej Stankiewicz
"Wprost"

Paweł Graś w ramach polemiki z moim tekstem poskarżył się na mnie na twitterze redaktorowi naczelnemu. Nie raczył zadzwonić do mnie. A kiedy mu napisałem SMS, dlaczego atakuje mnie, pisząc do naczelnego na Twitterze, odpisał: Bo pana nie ma na Twitterze CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: TOK FM
Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej" ocenia, że Graś wcale nie ma być rzecznikiem rządu. W jego ocenie to premier jest frontmanem. W porównaniu z Konradem Ciesiołkiewiczem (rzecznik Kazimierza Marcinkiewicza) to spora różnica. Wielu dziennikarzy po pięciu latach "rzecznikowania" Grasia wciąż nie może się do tego systemu przyzwyczaić.
Źródło: TOK FM