– Dziś jest koniec Zjednoczonej Prawicy. Zostaliśmy wypchnięci z koalicji rządowej. PiS podjęło decyzję o faktycznym zakończeniu tego projektu – powiedział Jarosław Gowin w reakcji na zapowiedź jego dymisji z funkcji wicepremiera i ministra w rządzie Mateusza Morawieckiego.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
– Odchodzę wraz z moimi przyjaciółmi z Porozumienia z rządu z podniesionym czołem. Jestem dumny, że mogłem służyć Najjaśniejszej Rzeczpospolitej – powiedział Jarosław Gowin. Na pytanie, czy Porozumienie dalej będzie w Zjednoczonej Prawicy odpowiedział, że w środę spodziewane jest oświadczenie partii.
Dymisję Gowina ogłosił rzecznik rządu Piotr Müller. Najpierw ostro go skrytykował, a następnie ogłosił, iż premier Morawiecki poprosił Andrzeja Dudę o dymisję wicepremiera.
– Umowa koalicyjna była podpisywana gdy partia Porozumienie miała 20 parlamentarzystów. Od tego czasu bardzo się zmniejszyła. To wszystko oznacza konieczność postawienia sobie zasadniczego pytania. Mateusz Morawiecki podjął ważną decyzję – powiedział Piotr Müller.
– Działania Jarosława Gowina nie spełniają kryteriów konstruktywnej współpracy w rządzie. Między nami jest brak zaufania, brak wywiązywania się z powierzonych Gowinowi działań w rządzie – mówił rzecznik rządu.
– Pan premier zwrócił się do Andrzeja Dudy o odwołanie Gowina z funkcji wicepremiera i ministra rozwoju, pracy i technologii – dodał rzecznik rządu Zjednoczonej Prawicy.
Müller mówił, jaka może być przyszłość Polskiego Ładu, wobec którego krytyczna pozostaje partia Gowina Porozumienie.
– Posłowie Porozumienia sami muszą zdecydować, czy poprą Polski Ład. To kwestia odpowiedzialności za kraj. Premier nie mógł dłużej tolerować zachowania w tej kwestii Jarosława Gowina, dlatego podjął decyzję o jego odwołaniu – ocenił rzecznik rządu.
Rzecznik rządu zaprosił polityków Porozumienia do współpracy, ale bez Gowina. Jak się wyraził, "nie ma przekonania, że dymisja Gowina oznacza utratę przez rząd większości w Sejmie".