– Teraz Afganistan to kraj, w którym rządzą terroryści – powiedziała Rahima Jami, członkini Izby Przedstawicieli afgańskiego parlamentu, po spotkaniu z marszałkiem Sejmu Elżbietą Witek. Podczas swojego przemówienia Afganka nie mogła powstrzymać łez.
– Wierzę, że nie da się do końca nas zniszczyć. Chciałabym, żeby środowiska międzynarodowe mogły ukarać prezydenta Aszrafa Ghaniego – zaapelowała do krajów NATO, aby interweniowały w kwestii nieudolnych działań głowy państwa. Ponadto podziękowała Polsce za dotychczasową pomoc.
Rahima Jami, która zostala ewakuowana w trakcie polskiej misji w Afganistanie, wspomniała w swoim oświadczeniu o osobach, które w desperacji łapały się podczas startu samolotów na lotnisku w Kabulu. – Oni wszyscy próbowali uciec, zrobić coś, aby przenieść się do innego, bezpieczniejszego świata – mówiła zrozpaczona, ocierając łzy chusteczką.
– W obecnej chwili tysiące młodych ludzi żyje w Afganistanie bez nadziei. Mówię to jako kobieta, jako matka, i błagalnie rozkładam ręce z prośbą, abyście udzielili nam pomocy. Przepraszam, że tak się wzruszyła – oznajmiła afgańska przedstawicielka.
– Jak to się stało, że Afganistan w ciągu 15 dni wpadł tak szybko w ręce wrogów i talibów? – to pytanie skierowała do Stanów Zjednoczonych i NATO.
Talibowie zajęli Kabul 15 sierpnia. Od tego czasu udało im się przejąć kontrolę nad całym Afganistanem. Mimo wcześniejszych zapewnień, że nie będą się na nikim mścić, ostatnie doniesienia wskazują, że jest inaczej.
Tydzień temu "New York Times” dotarł do tajnego dokumentu ONZ. Zgodnie z informacjami w nim zawartymi, talibowie mają poszukiwać osób, które podejrzewają o współpracę z siłami zagranicznymi – szczególnie amerykańskimi, brytyjskimi i NATO.