Zdaniem ministra spraw wewnętrznych Jacka Cichockiego "udział osób trzecich" przy śmierci chorążego Remigiusza Musia, technika pokładowego Jaka-40, który lądował w Smoleńsku, to najważniejsza hipoteza, którą trzeba wykluczyć. – To bardzo ważny świadek – stwierdził minister Cichocki na antenie TVN 24.
Minister Jacek Cichocki mówił w programie "Jeden na jeden", że szczególnie ważny w kontekście śmierci członka załogi Jaka-40, jest fakt, że chorąży Muś nie pozostawił po sobie listu pożegnalnego. – Zwłaszcza dlatego trzeba wykluczyć hipotezę mówiącą o udziale osób trzecich – stwierdził minister.
Pytany przez Bogdana Rymanowskiego, czy należy przydzielić ochronę innym świadkom w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej, odpowiedział: "Pełne działanie należy do prokuratury. Jeśli wystąpi o ochronę, zostanie ona przyznana. Kontekst samobójstwa można ocenić ewentualne ryzyko dla śledztwa".
Dopytywany, czy zastanawiał się nad powołaniem nowej komisji badającej okoliczności katastrofy pod Smoleńskiem, zaznaczył zaś, że nie ma takich kompetencji.
Remigiusz Muś był technikiem pokładowym. 10 kwietnia 2010 roku leciał samolotem, który transportował dziennikarzy do Smoleńska. Był przesłuchiwany w sprawie katastrofy smoleńskiej w charakterze świadka. W telewizyjnych wywiadach twierdził, że kontroler wieży w Smoleńsku pozwolił załodze prezydenckiego Tupolewa zejść na pułap 50 metrów, czemu zaprzeczają dokumenty dotyczące katastrofy.