Uwielbiam jak w sprawach sportu wypowiadają się osoby nie mające o nim żadnego pojęcia. Tak jak wczoraj, w Programie 1 Polskiego Radia, podczas audycji „Sterczniki”, głos zabrała Kazimiera Szczuka. Mówiła o potłuczonych butelkach, zdemolowanych przystankach, ludziach zarażonych chorobami wenerycznymi i kobietach świadczących usługi seksualne.
Nie, nie chodziło jej o jakąś książkę prezentującą apokaliptyczne wizje. Mówiącą o świecie przyszłości, gdzie pojęcia prawa i porządku przestaną mieć jakiekolwiek znaczenie. Otóż pani Kazimiera w ten właśnie sposób odpowiedziała na pytanie, co zostanie po polsko-ukraińskim Euro.
Niebezpieczne ulice
To może lepiej nie wychodźmy z domu, bo pierwszy lepszy angielski kibic będzie chciał trafić nas w głowę flaszką po „Żołądkowej”. Może nie korzystajmy z komunikacji miejskiej bo tam będą rozgrywać się sceny rodem z „Mechanicznej pomarańczy” Burgessa. A młode dziewczyny, studentki, to już niech nawet nie myślą o wychodzeniu na zewnątrz, by nie musiały uciekać przed hordą napalonych facetów.
Nie twierdzę, że zachowania, o których mówi Szczuka, nie będą miały miejsca w ogóle. Tyle tylko, że wpychanie wszystkich do jednego worka, podpisanego „pijak, awanturnik” to takie upraszczanie zagadnienia. Proste, chwytliwe dla odbiorcy, ale i jakże szkodliwe. Z jednej strony my – porządni ludzie, z drugiej – kibic – osobnik niebezpieczny, bandyta. No i mamy gotowy manichejski, czarno – biały świat. O to chyba chodziło.
Niedojrzali faceci
Nie można było powiedzieć, że kibice są różni? Że dzień po meczu otwarcia na Narodowym jeden Grek pójdzie do Centrum Kopernika, drugi do Muzeum Powstania Warszawskiego, a inni, niechętni poznawaniu kultury, będą pić polską wódkę i potem wyjdą na Rondo Waszyngtona tańcząc Greka Zorbę? Zresztą, rozumując tak jak Szczuka, to organizowanie każdej wielkiej imprezy nie ma żadnego sensu. Głupi ten Londyn, że robi igrzyska. Pani Kazimiera oczami swej wyobraźni już pewnie widzi rosyjskich kibiców, którzy po złotym medalu swojego lekkoatlety wymiotują na lwy na placu Trafalgar Square.
Ale Szczuka na tym nie poprzestaje. „To jest samczy, infantylny i idiotyczny kult igrzysk” - oznajmia. Czyli co, impreza jest tylko dla mężczyzn, a każda kobieta interesująca się piłką powinna się wstydzić, że jej myśli zaprząta sport tak głupi i bezmyślny? Doprawdy, ciekawe. Mam koleżanki, które nie byłyby zachwycone słysząc te słowa. Wychodzi też na to, że każdy mężczyzna pasjonujący się meczem to tak naprawdę niedojrzały dzieciak, który mógłby zająć się czymś ambitnym. Jak na przykład czytaniem książek, które pani Kazimiera poleca.
Książka lepsza niż mecz
Po co oglądać na żywo w Gdańsku co robią z piłką Fabregas z Iniestą. Przecież to idiotyczne. Idź do „Empiku” wydaj mądrze kilkadziesiąt złotych, usiądź na fotelu i zajmij się lekturą. I śmiej się z tych debili, którzy w tej właśnie chwili oglądają mecze.
Mogę zrozumieć ludzi, których ta cała otoczka wokół Euro zwyczajnie drażni. Którzy latem zrobią wszystko, by wakacje spędzić w ciszy, odpocząć, odseparować się od tego całego zamętu. Im zresztą mogę polecić ten właśnie tekst mojej koleżanki z redakcji. Tyle tylko, że owi antyfani, o których mowa w artykule Kasi Kamińskiej, dalecy są od snucia równie apokaliptycznych wizji.
Ze słów Szczuki wychodzi też na to, że taka impreza nic nam nie daje. Nie jest żadną promocją, nie unowocześnia naszego kraju, nie pokazuje go w innym, lepszym świetle. Że lepiej mieć stare stadiony, archaiczne dworce i fatalne drogi, ale przynajmniej nie przyjąć u siebie kibiców z całej Europy. Że lepszy taki spokojny, cichy zaścianek.
To trochę tak jakbym ja zabrał teraz głos w temacie, o którym nie mam bladego pojęcia i np. stwierdził, że pisanie o gospodarce jest mało twórcze, infantylne i sprowadzające się do powtarzania tych samych formułek.
Grupa krytykantek
W ostatnim czasie objawiła się grupa kobiet skrajnie nie zainteresowanych futbolem, które notorycznie krytykują sam pomysł organizacji turnieju. Wydawanie pieniędzy na stadiony, infrastrukturę. O „Europrostytucji 2012” pisała we „Wprost” Magdalena Środa, z kolei posłanka Grodzka z Ruchu Palikota mówi wprost o marnowaniu publicznych pieniędzy.
Co z tego, że mamy nowe piękne stadiony, modernizowane są dworce, drogi, hotele. Przecież to wszystko robi się dla spasionych mężczyzn, którzy będą pić piwo, wszczynać awantury bluzgać naokoło i zabawiać się z prostytutkami.
Tak właśnie uważa Kazimiera Szczuka. Czołowa przedstawicielka tej grupy, która na dobrą sprawę jest jej najsłabszym ogniwem.
frament tekstu "Europrostytucja 2012" z tygodnika "Wprost"
Bo nawet jeśli między meczami kibic ma bardzo dużo czasu, to najczęściej spędza go na piwie i seksie. Według aktywistek ukraińskiego ruchu „Femen" kolejność tych zainteresowań jest inna: najpierw piwo, potem seks, dopiero potem piłka nożna. „Sławek i Sławko” szukać więc będą browaru i dziewczynek.
Kazimiera Szczuka
w Polskim Radiu
"Nieszczęście się stało, że wygraliśmy tę rywalizację o Euro 2012. Jest kryzys, wydaliśmy kupę pieniędzy po nic. Nawet Donald Tusk przyznał, że nie starałby się o to, tylko musiał to przejąć"
Magdalena Środa
Fragment tekstu "Europrostytucja 2012" z tygodnika "Wprost"
Polskę zaleją kibice z Ukrainy, Rosji, Anglii, całej Europy. Nie sądzę, by pragnęli poznać nasz kraj i jego kulturę. Dobrym sprawdzianem tego, czego chcą, jest – co tydzień – krakowska starówka pod najazdem wyjących, pijanych Anglików. Nie przyjeżdżają oni tam dla Wawelu. Myślę, że obywatele Ukrainy też nie będą szukali w Warszawie Chopina.