Środowy mecz Polski z Portugalią był próbą generalną przed otwarciem Euro 2012. Ale też próbą wytrzymałości antyfanów piłki nożnej. Większość nie poradziła sobie z presją kibiców i pomimo tego, że do imprezy zostało 98 dni, już nie wytrzymuje. Jedni wciągają na maszt białą flagę, inni podnoszą bunt. Ilu ich jest i jaką mają strategię walki?
Nie przepadasz za piłką nożną. A ona atakuje z każdej możliwej strony. W przerwie w pracy idziesz tylko zjeść kanapkę, a dostajesz zdrapki kibica. Obiad popijasz sponsorską colą. Wchodzisz do księgarni, by kupić książkę i wpadasz na stoisko z pamiątkami.
Nawet w banku przypominają ci, że zbliża się Euro. Zażenowany, wstępujesz do sklepu, by poprawić sobie humor tabliczką czekolady, na jej opakowaniu znów widzisz nieznośne logo Euro! Wchodzisz na naTemat a tam tekst o kadrze Franciszka Smudy.
W 2002 roku Polacy pojechali na mundial po 16 latach przerwy. Razem z tym gigantycznym dla fanów sukcesem rozpoczęła się wielka akcja marketingowa. Już
trzy miesiące przed wyjazdem do Korei i Japonii piłkarzy można było oglądać w telewizji. Ale nie w relacjach z treningów, tylko w reklamie zupek instant. Kibice nie zapomnieli jednak o sportowej walce i po świetnych eliminacjach mieli wielkie nadzieje wobec drużyny Jerzego Engela. Pierwsze dwa mecze, podczas których Polska drużyna została rozgromiona przez Koreę Południową i Portugalię, pozbawiły kibiców złudzeń i sprawiły, że marzenia o wyjściu z grupy szybko się rozwiały. W ostatnim meczu grupowym Engel pozwolił zagrać piłkarzom rezerwowym i pokonaliśmy USA 3:1. Po mistrzostwach dziennikarze krytykowali trenera za zbytnie przywiązanie do nazwisk, a piłkarzy za skupienie się na wspomnianej reklamie, zamiast na grze.
Przed Mistrzostwami Świata w Niemczech w 2006 roku Tomasz Kłos podpisał kontrakt z firmą farmaceutyczną produkującą środki przeciwbólowe. Szybko okazało się, że nie został powołany do kadry. Złośliwi komentatorzy i kibice stwierdzili, że na ból istnienia związany z porażką na pewno pomogą mu polecane przez niego tabletki.
Na razie reklamowym antyhitem Euro 2012 jest spot Biedronki z Franciszkiem Smudą w roli głównej. W pierwszej części reklamy Smuda sugeruje, że powołałby do kadry „pierwszego lepszego Adamiaka”. "Wszyscy jesteśmy drużyną narodową" - tak brzmi główne hasło. Tyle że spot tak naprawdę ośmiesza trenera kadry narodowej, który na początku kpił ze swoich poprzedników (Janas, Beenhakker), po czym sam, ich wzorem, zaczął sprawdzać w swojej drużynie kilkudziesięciu, a konkretnie 79 różnych piłkarzy.
Nie za szybko?
Wielu twierdzi, że cała promocja zaczęła się za wcześnie. Nie zgadza się z tym nasz bloger i redaktor naczelny sportmarketing.pl Piotr Kasprzyk: - Nie tak dawno w mediach pojawił się wywiad z Robertem Lewandowskim, który narzekał,
że kiedy przylatuje do Polski, nie widzi żadnych reklam Euro 2012. A jeśli chodzi o reklamy telewizyjne, to całe show mogło się zacząć jeszcze wcześniej. Inne kraje, w których organizowane były imprezy piłkarskie, akcje promocyjne zaczynały pięć miesięcy przed rozpoczęciem, a nie, tak jak u nas, trzy. Wystarczy spojrzeć na Brazylijczyków, którzy organizują Mistrzostwa Świata w 2014, a już zaczynają promować swoje wydarzenie. Wszystko zależy od tego, jak kraj podchodzi do futbolu. U nas, mimo niewielu sukcesów, to wciąż sport narodowy, każdy Polak jest selekcjonerem i zna się na piłce. Uważam, że styczeń to najlepszy czas na rozpoczęcie kampanii Euro 2012.
Przyznaje jednak, że poziom reklam jest dość słaby i sam czeka na kampanię Nike, która przygotowuje stroje dla kadry narodowej.
Wydaje się, że antyfani nie czekają na żadne spoty. Na Facebooku już pojawiła się grupa „Mam dość Euro 2012”. Na razie ma tylko czternastu członków, ale istnieje duże ryzyko, że ich liczba będzie dramatycznie wzrastać z każdym dniem zbliżającym nas do Mistrzostw Europy. A już teraz zabawne filmiki kpiące z członków PZPN, inspirujące koszulki z nadrukami „I hate football”, czy mało zagrzewający do walki, ale skutecznie przyprawiający o ból głowy utwór Cezarego Klimczaka "Euro trwa, Euro gra", który wygrał konkurs „Moja piosenka na Euro”.
Niezbyt dobre zdanie o Euro 2012 mają nie tylko antyfani piłki nożnej. - Wystarczy spojrzeć na poznański bubel, czy Przekręt Narodowy. Nic dziwnego, że Polacy mają dość, skoro obserwują, jak w inwestycje wkładane są miliony, których nigdzie nie widać. Uważam, że reklam i gadżetów wcale nie jest za dużo. Ale u nas oczywiście musi być na odwrót. Bo reklamy są antyreklamami. Odkąd pierwszy raz zobaczyłem reklamę pewnego sklepu z Fanciszkiem Smudą, ani razu do niego nie wszedłem – komentuje Jan Tomaszewski, były bramkarz, poseł PiS.
Jak więc przeżyć Euro 2012?
Janusz Basałaj, redaktor naczelny Orange Sport w rozmowie z weszło.com zdradził swój pomysł na Euro: - Wyjeżdżam z rodziną na wakacje do Hiszpanii. Chcę uniknąć tego całego urwania głowy i miliarda telefonów… To nie jest żaden mój protest. Po prostu postanowiłem, że te mistrzostwa Europy obejrzę z dystansu.
Piotr Kasprzyk nawołuje, żeby nie walczyć z piłkarskim szaleństwem: - Do imprezy trzeba podejść na luzie. To nie tylko mecze, przecież w miastach będą działy się fajne rzeczy. Przyjedzie do nas 12 zagranicznych reprezentacji, będzie można poznać mnóstwo ludzi. Fakt, nie uda nam się ukończyć wielu zamierzonych celów, ale to co zostało ruszone, dokończymy po Euro 2012. Bez niego nie mielibyśmy nowych stadionów, dróg i dworców kolejowych.
A oto propozycje redakcji naTemat.pl:
Hanna Rydlewska, dział Kultura i Styl: - Wynajmij mieszkanie kibicom i wyjedź z miasta. Łukasz Głombicki, dział Pieniądze: - Jezioro, pomost, whiskey na lodzie i zen w zenicie. Mazury są zdecydowanie najlepszym kierunkiem. Jakub Radomski, dział Sport: - Pojedź w Tatry, tam będzie cisza na szlakach bo wszyscy będą się gapić w odbiornik telewizyjny. Będą oglądać, jak podopieczni Smudy trzykrotnie próbują wspiąć się na futbolowe Rysy. A gdzie zamieszkać. Małe Ciche to ładne miasteczko. Może, parafrazując Maanam, jakaś "polana, w leśnym gąszczu schowana". Dominik Senkowski, dział Wydarzenia: - Proponuję koncert Guns'n'Roses w Rybniku. Można też myśleć o następującym zaraz po Euro 2012 Openerze. O mistrzostwach na pewno mało będą myśleć studenci, w końcu impreza wypada w trakcie letniej sesji.
Reklama.
Piotr Kasprzyk
redaktor naczelny sportmarketing.pl
Inne kraje dużo wcześniej reklamują swoje imprezy piłkarskie. Wystarczy spojrzeć na Brazylijczyków, którzy organizują Mistrzostwa Świata w 2014, a już zaczynają promować to wydarzenie.
Jan Tomaszewski
były bramkarz, poseł PiS
Uważam, że reklam i gadżetów wcale nie jest za dużo. Ale u nas oczywiście musi być na odwrót. Bo reklamy są antyreklamami.