Jakiś czas temu Witold Waszczykowski zdobył się na wyznanie i zdradził, że cierpi na polineuropatię. Wcześniej byłemu ministrowi zarzucono bycie "pod wpływem alkoholu" na wizji, ale spekulacje te szybko się rozwiały. Teraz okazuje się, że polityk ma problem z chodzeniem i mówieniem, a szansa na poprawę jego stanu jest znikoma.
Były minister spraw zagranicznych szybko odpowiedział na zarzuty. Jak sam przyznał, zmaga się z poważną chorobą. Na pytanie, czy jest "wczorajszy", odpowiedział: "Dzisiejszy, ale z poważną chorobą - polineuropatią, która m.in. takie ma objawy obok innych jak niedowład kończyn. Niestety muszę odpowiedzieć wszystkim nienawistnikom".
Jak wynika z rozmowy polityka z "Super Expressem", jego choroba postępuje. – Ta choroba objawia się bezwładnością kończyn, mam też już problemy z mówieniem, trudno mi chodzić, czasem wypadają rzeczy z ręki. (...) Nie ma szans raczej na poprawę. Nadzieja jest taka, że to się skończy parkinsonem, a nie alzheimerem – wyznał Waszczykowski.
Europoseł przyznał, że nie wie, jaka może być przyczyna jego przypadłości. – Jedyne co znaleziono to drastycznie niski poziom witaminy B12 w organizmie. Dostałem serię zastrzyków i w dalszym ciągu trwa poszukiwanie przyczyn. Przechodzę rezonansy i czekam – dodał.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut