Nazywana super-burzą Sandy opuszcza już New Jersey. Tragiczny bilans to 38 ofiar śmiertelnych w samych tylko Stanach Zjednoczonych. Do tego trzeba doliczyć 8,2 miliona ludzi bez prądu, 15 tysięcy odwołanych lotów, zalane metro, ulice, pożary w dzielnicy Queens i przerwany wał powodziowy w pobliżu miasta Moonachie.
Na Wschodnim Wybrzeżu zaczyna się sprzątanie po tropikalnym sztormie Sandy, który przez ostatnie kilkadziesiąt godzin dewastował kilka stanów. Żywioł zabił w USA 38 osób i 69 osób na Karaibach. Poza tym bez prądu pozostało ponad 8 milionów osób. Władze szacują, że usuwanie szkód potrwa kilka dni.
Mocno ucierpiał też Nowy Jork. Największym w 108-letniej historii zniszczeniom uległo miejskie metro. Zalane jest siedem tuneli podziemnej kolejki. Ucierpiały też dwa tunele dla samochodów. Konieczne było ewakuowanie ponad 200 pacjentów ze szpitala uniwersyteckiego. Nie działały okoliczne lotniska, przez co odwołano 15 tysięcy lotów. Poważne zniszczenia dotknęły dzielnicę Queens, która stanęła w ogniu. Z pożarami kilkudziesięciu budynków walczyło ponad 200 strażaków.
Jutro do pracy mają wrócić maklerzy z Wall Street, która nie działała przez ostatnie dwa dni. Pewne jest, że spadną notowania branży lotniczej, która przez odwołane operacje miała tracić 10 milionów dolarów dziennie.