Polska wprowadziła 2 września stan wyjątkowy na granicy polsko-białoruskiej ze względu na kryzys migracyjny. Mimo to aktywiści z Fundacji Ocalenie nadal są w stałym kontakcie z koczującymi na styku Polski i Białorusi migrantami. Niedawno fundacja ujawniła nagrania rozmów z nimi. Niektóre relacje są dramatyczne.
"Co mamy zrobić? Wiecie, w czyich rękach jest Afganistan. Nasz kraj zabrali talibowie i co mamy robić? Jesteśmy otoczeni drutem kolczastym. Bardzo prosimy, niech Polska zlituje się nad nami. Jeśli nie chcecie nam dać ochrony, to chociaż uratujcie nas przed śmiercią" – mówi na pierwszym nagraniu opublikowanym przez Fundację Ocalenie pani Gul.
Kobieta skarży się na bóle pleców i nerki. Razem z grupą innych migrantów nadal przebywa w okolicach Usnarza Górnego.
"Wiecie, że nie możemy wrócić do naszego kraju. Gdybyśmy mogli, ani sekundy bym tu nie została. Jeśli nie chcecie nam dać ochrony, to chociaż uratujcie nas przed śmiercią, a potem zrobimy coś, żeby wrócić do swojego kraju. Jestem bardzo chora. Bolą mnie plecy i nerka z lewej strony" – mówi kobieta.
"Pierwszy raz w historii widzę taką sytuację, że kilka razy zatrzymuje się ludzi w kraju, do którego uciekają i odpycha się ich z powrotem na granicę. Nie róbcie nam tego, pomóżcie nam! Zabierzcie nas stąd. Nikt nam nie chce pomóc - ani Polska, ani Białoruś" – dodaje.
Fundacja Ocalenie poinformowała, że nie chciała wcześniej publikować tych nagrań, ponieważ bała się, że polscy pogranicznicy zabiorą migrantom telefony, za pomocą których ci kontaktowali się z aktywistami.