Dziennikarka "Faktu" Agnieszka Kaszuba została zatrzymana przez Straż Graniczną, gdy jechała za autobusem z imigrantami, prawdopodobnie pochodzącymi z Iraku. Ostatecznie ukarano ją mandatem za brak trójkąta odblaskowego w samochodzie.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Agnieszka Kaszuba została zatrzymana na trasie poza terenem objętym stanem wyjątkowym - jak to określono - w związku z możliwością popełnienia przestępstwa polegającego na jechaniu za pojazdami Straży Granicznej.
Jak podała dziennikarka na stronie Fakt.pl, 27 września po godzinie 18 grupę uciekinierów, którzy znajdowali się niedaleko strażnicy granicznej w Michałowie, odebrał autokar. Pojazd po dotarciu do Białegostoku opuścił miasto o godz. 19.10 i pojechał w stronę Krynek, gdzie znajduje się przejście graniczne.
Agnieszka Kaszuba jechała za autokarem. O godz. 19.48 jej pojazd zatrzymano poza obszarem stanu wyjątkowego. Zatrzymano także przedstawicieli Fundacji Granica, którzy jechali innym autem.
Czynności z udziałem dziennikarki trwały kilkadziesiąt minut. Ostatecznie ukarano ją za brak trójkąta ostrzegawczego na pokładzie samochodu. W momencie zakończenia interwencji nie było już możliwości ustalenia, co stało się z autokarem.
Kaszuba informowała wcześniej, że Straż Graniczna przechwyciła grupę 30 imigrantów, w tym kobiety i dzieci, w lesie koło miejscowości Szymki. Miało stać się to poza strefą stanu wyjątkowego.
"Straż Graniczna zaczyna odpychać dziennikarzy od ogrodzenia placówki, Strażnicy biorą imigrantów po kolei pod ramiona i wpychają do budynku. Kobiety krzyczą, słychać płacz dzieci" – pisała Agnieszka Kaszuba.
Zatrzymanie dziennikarki "Faktu" krytycznie ocenił Mikołaj Chrzan, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej". Napisał o "kolejnym skandalu w wykonaniu polskich służb".
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut