
Reklama.
Sytuacja związana z postacią Dariusza Szpakowskiego przez ostatnie kilka miesięcy nabrała nieoczekiwanego obrotu. Zaczęło się jeszcze podczas Euro 2020, kiedy to legendarny komentator w duecie z Andrzejem Juskowiakiem nie skomentowali finału turnieju. Choć pierwotnie takie były plany. Szpakowski i Juskowiak zostali zastąpieni przez Mateusza Borka oraz Kazimierza Węgrzyna.
Do sprawy związanej ze Szpakowskim odnosił się w rozmowie z Krzysztofem Gawłem naTemat.pl dyrektor TVP Sport Marek Szkolnikowski.
– Rozmawialiśmy z Dariuszem Szpakowskim i uznaliśmy, że najlepszym rozwiązaniem dla niego, jak i całej drużyny TVP Sport będzie skomentowanie finału przez innych komentatorów. Tak jak napisałem na Twitterze, są umowy, których trzeba dotrzymać. Jest też jakość, za którą odpowiadam – mówił szef TVP Sport.
Szpakowski po przymusowej przerwie pojawił się przy mikrofonie przy okazji igrzysk olimpijskich. W Tokio skomentował wyścigi wioślarskie, gdzie reprezentacja Polski sięgnęła po pierwszy krążek japońskiej imprezie.
Igrzyska w Tokio były jednak ostatnią imprezą, gdzie można było usłyszeć Szpakowskiego. Pracujący od 1983 roku w TVP komentator, który wcześniej pracował w Polskim Radiu (od połowy lat 70-tych), skomentował m.in. dziewięć mundiali, jest żywą legendą dziennikarstwa sportowego – nagle zniknął.
Przestał też prowadzić swój autorski program "4-4-2" na antenie TVP Sport. Mówiono o urlopie, a nawet problemach zdrowotnych. Wszystko to zostało doprecyzowane w ostatnich godzinach – w oparciu o informację dotyczącą przejścia Szpakowskiego w sierpniu na emeryturę.
Komentator skończył bowiem w maju równo 70 lat i taka emerytura faktycznie przysługuje legendzie TVP. W październiku ma jednak powrócić do programu "4-4-2", być może również do komentowania meczów. Nie będą to jednak spotkania reprezentacji Polski, które od lat były kojarzone z głosem Szpakowskiego.
źródło: Interia
Czytaj także: