
Pewnie przeglądając zakamarki internetu, spotkaliście się z terminem "cultural appropriation", który w wolnym przekładzie oznacza tyle, co "przywłaszczenie kulturowe". Otóż dyskusja na temat tego, co wypada czerpać z kultur innych ludzi, a czego nie, na nowo zrodziła się po tym, jak białe gwiazdy podpadły Afroamerykanom, robiąc z ich dziedzictwa coś "modnego" i coś "swojego". Podobna sytuacja spotkała Adele, która na głowie ułożyła sobie "węzły Bantu". Artystka odpowiedziała na krytykę.
Czym jest "cultural appropriation"?
Słownikowa definicja przywłaszczenia kulturowego odnosi się do wykorzystywania elementów kultury innych ludzi w sposób, który "nie szanuje ich znaczenia, przypisuje pochodzenie sobie, a także wzmacnia istniejące w społeczeństwie stereotypy".Minstrele występujące również pod nazwą "black faces performance" wyrosły na gruncie amerykańskiej rozrywki w XIX wieku. Nie miały swojego odpowiednika w Europie, a na widowisko składały się parodie murzyńskich powiedzonek (z użyciem dialektu), śpiewów, plantacyjnych tańców i muzyki czy "rozmów" ze zwierzętami. Białych aktorów, którzy wcielali się w czarnoskóre postacie, malowano wówczas brązową farbą.
Początkowo Czarni byli portretowani jako szczęśliwi, wiecznie tańczący i śpiewający. Późniejsze minstrele utrwalały jednak stereotyp czarnoskórych jako paskudnie brzydkich niewykształconych prostaków, złodziei czy zabobonnych, wiecznych pijaków. Pojawiły się karykatury, które uwypuklały stereotypy o Afroamerykanach.
Jeśli chodzi o celebrytów, za kulturowe przywłaszczenie zganiono: Katy Perry przebraną za gejszę na koncercie, Karlie Kloss w pióropuszu rdzennych Amerykanów podczas pokazu Victoria's Secret i Selenę Gomez z bindi (red. kropka noszona przez kobiety na terenach będących pod wpływem hinduizmu) na czole.
"Zawłaszczenie" czy "docenienie" kultury?
Odchodząc nieco dalej, problemem samym w sobie nie jest przykładowo założenie czegoś na pozór przypominającego szkocki kilt (spódnice są obecnie popularne wśród mężczyzn). Zgodnie z terminem "zawłaszczenia kulturowego", prawdziwy kłopot jawi się wtedy, gdy idąc na imprezę halloweenową przebierzemy się za rdzennego Amerykanina. Jeśli mielibyśmy zajrzeć na nasze podwórko, obraźliwe okazałoby się przebranie za Roma.Jak napisała wcześniej w naTemat dziennikarka Ola Gersz, słowo "Bantu" jest wspólnym określeniem od 300 do 600 grup etnicznych w Afryce Południowej używających właśnie języków bantu, które należą do dużej rodziny języków afrykańskich (wśród nich są m.in. suahili czy zulu). Za sprawą kolonizatorów "Bantu" przez dłuższy czasu było równoznaczne ze słowami "rdzenny" i "Czarny".
