Poszkodowani i rodziny ofiar katastrofy wycieczkowca Costa Concordia odrzucili propozycję przyjęcia zadośćuczynienia w wysokości 11 tys. euro. W rozprawie wstępnej, rozpoczynającej postępowanie w sprawie zatonięcia statku w sądzie w toskańskim Grosseto, wzięło udział prawie tysiąc osób, w tym rodziny 32 zmarłych, lub uznanych za zaginionych pasażerów.
W sądzie nie pojawił się natomiast osławiony kapitan Francesco Schettino, który pozostał w areszcie domowym w okolicach rodzinnego Neapolu. W Toskanii zjawili się natomiast bliscy ofiar katastrofy Costa Concordia pochodzący z całego świata. Jednym z kluczowych punktów rozprawy wstępnej było bowiem ustalenie zadośćuczynienia należnego dotkniętym tą tragedią.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, propozycja przedstawicieli armatora Costa Concordii, by każda ofiara była wynagrodzona kwotą 11 tys. euro nie została przyjęta przez poszkodowanych. Część z nich w ogóle powątpiewa, by włoski wymiar sprawiedliwości mógł w tej sprawie zrobić coś dobrego. - Gdy widzę, co oni potrafią, nie mam zaufania do nich wszystkich - powiedziała na antenie europejskiej stacji telewizyjnej Euronews matka z jednej zaginionych Francuzek.
Wczorajsze posiedzenie sądu w Grosseto miało na celu również rozpoczęcie postępowania dowodowego, w którym najważniejszą rolę mają teraz odegrać biegli sądowi, którzy otrzymali do interpretacji wszystkie informacje i dowody zebrane przez śledczych. Włoski sąd już zapowiedział jednak, że efektów ich pracy nie należy spodziewać się wcześniej, niż za kilka miesięcy.
Schettino w depresji
Nieodpowiedzialnego kapitana, który najprawdopodobniej osobiście doprowadził do tragedii, pozwalając statkowi zbliżyć się zbyt blisko wybrzeża Toskanii, zabrakło w sądzie między innymi z tego powodu, iż popadł on w głęboką depresję. Zdaniem jego pełnomocnika i rodziny, jako "człowiek, który też ma uczucia" bardzo mocno cierpi z powodu tego, że obwinia się go za śmierć tylu ludzi.
Wycieczkowiec Costa Concordia należący do największego na świecie brytyjsko-amerykańsko-panamskiego armatora Carnival Corporation & plc zatonął 13 stycznia 2012 w pobliżu wyspy Isola del Giglio. Wkrótce po tym, gdy wyszedł z pobliskiego portu w Civitavecchia rozbił się o skały.